MUS CZEKOLADOWY
No to siup, mus czekoladowy dzisiaj poleca się do zrobienia. Bardzo lubię mus czekoladowy, czasami traktuję je jak odświętną formę deseru. Trzeba jednak przyznać, że o ile mus jest lekki w konsystencji, wręcz pianowy, to kalorycznie absolutnie lekki nie jest. Uprzedzam, żeby nie było :) Zresztą większość ciast swoje kalorie ma ;) Mus czekoladowy należy do kategorii deserów tak smacznych, że rzadko ktoś mu się nie oprze. Mam taką sugestię, aby podawać go w małych pucharkach lub szklaneczkach, bo syci szybko i skutecznie, a ma być smacznym uwieńczeniem wieczoru lub imprezy. W końcu chodzi o smak i przyjemność jedzenia bez efektu przejedzenia i ciężkości na wątrobie. Uwielbiam podawać mus czekoladowy z owocami albo z bitą śmietana dodatkowo podczas letniego przyjęcia w ogrodzie pod gołym niebem albo późnym wieczorem gdy siedzimy przy stole patrząc na gwiazdy. Wiatr szumi, świerszcze grają, żaby rechoczą, lekki wiaterek się wzmaga, bo słońce posłusznie położyło się spać i wtedy właśnie podaję mus czekoladowy najchętniej obok duże iski z owocami. Och jak on wybornie smakuje wieczorną porą w leniwą sobotę lipca. Ale w porze jesiennej i wiosennej wzmaga radość życia i dodaje nam dodatkowa porcję uśmiechu, zimą natomiast syci i jakby odświętnie uspokaja. Och wszechstronny i pyszny ten mój mus czekoladowy muszę przyznać!
MUS CZEKOLADOWY
MUS CZEKOLADOWY – składniki:
- 300 g gorzkiej czekolady, takie o zawartości kakao od 65-80%
- 6 jajek
- 120 ml oliwy (najlepiej łagodnej w smaku) lub masła jeśli wolisz
- 120 g cukru pudru lub drobnego cukru w kryształkach
- szczypta soli
MUS CZEKOLADOWY – przygotowanie:
- W misce zawieszonej nad garnkiem z gorącą wodą rozpuszczam czekoladę. Miska powinna być tak zawieszona, aby nie dotykała lustra gorącej wody. Rozpuszczam czekoladę mieszając ją z oliwą lub masłem. Musi powstać jednolicie gładka masa.
- Zostawiam do ostygnięcia do temperatury pokojowej.
- W tym czasie myję dokładnie jajka. Ja często w przypadku takich deserów, które w składnikach mają surowe jajka, ja osobiście naświetlam je w lampie UV celem dodatkowego odkażenia. Wiem jednak, że niewiele osób takie sterylizatory posiada więc dokładnie umyjcie jajka i dokażcie przecierając spirytusem na przykład. Następnie oddzielam żółtka od białek.
- Ubijam białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Odkładam na talerz.
- Do miski przekładam teraz żółtka i ciągle ubijając dodaję cukier i miksuję dalej. Powinien powstać puszysty i lekki kogel mogel.
- Do żółtek o jasnym kolorze wolno wlewam rozpuszczoną czekoladę bez przerywania miksowania.
- Następnie dodaję połowę piany i energicznie mieszam. Na tym etapie nie trzeba być delikatnym. Następnie dodaję pozostałą część ubitych białek i mieszam ponownie
- Mus czekoladowy przekładam do szklaneczek, wstawiam do lodówki i podaję średnio już po 30 minutach.
casiapaw napisał
Dziewczyno, mówił Ci już ktoś, że masz do tego talent? :) Z każdą nową notką coraz bardziej rozkochuję się w Twoim blogu. Biały mus bardzo się do tego przyczynia…
Łasuch w kuchni napisał
Przeglądam sobie posty czekoladowe i wszyscy jak jeden mąż piszą o czekoladzie gorzkiej. A przepisów z białą czekoladą jak na lekarstwo. Ja wiem, że prawdziwi znawcy czekolady uważają, że biała czekolada to nie czekolada. Ale ja i tak ją uwielbiam.
Twój biały mus wygląda przepięknie. Carny mus zresztą też niczego sobie :-)
A propos jajek. Jako biotechnolog też zawsze boję się „żywych” jajek i gdy używam surowych to je kąpię we wrzątku. W Danii natomiast można kupić pasteryzowane jajka całe, same żółtka lub same białka (!!!). Super wygodne, przetestowałam wiele razy. Szkoda, że u nas nikt na to nie wpadł.
Olga Smile napisał
Och, serdecznie Wam dziękuję.
casiaw – zawstydzasz mnie :o staram się jak mogę aby było ładnie i smacznie, a gotować lubię :)
Ja uwielbiam białą czekoladę, mimo, że czekolady w niej niewiele ;) ale i tak jest najsmaczniejsza. Lubię białą czekoladę i extra 'czekoladową’ taką 99%, która aż szczypie w język. Takie skrajności czasami się we mnie ujawniają.
Łasuszku – jak długo kąpiesz jajka we wrzątku? Ale fajnie z tymi 'rozebranymi’ pasteryzowanymi jajkami. U nas chyba nikt o tym jak na razie nie słyszał.
Łasuch w kuchni napisał
Zwykle parzę jajeczka 4 sekundy. Dzisiaj przetestowałam przy okazji pieczenia kruchego ciasta Twoje 6 sekund i też było bardzo dobrze.
No ja strasznie tęsknie za tymi rozebranymi pasteryzowanymi jajeczkami. Najwygodniejsze były pojemniczki z samymi białkami lub samymi żółtkami. Oprócz tego, że czyste to jeszcze nie musiałam oddzielać jednego od drugiego, co było niesamowicie wygodne. Od dwóch lat czekam aż w naszych supermarketach pojawi się coś podobnego i nic. Ale jestem dobrej myśli. Jednorazowe grille już są ;-)
Acha i jeszcze jedno. Czekolady 99% spróbowałam, a jakże. Ale to nie moja bajka. Ooooj nie;-) Ja zdecydowanie wolę biały ulepek.
Michal napisał
W Polsce też już można kupić całe jaja pasteryzowane, oddzielnie żółtka i białka. Są pakowane w opakowanicha 1kg Tetra Brik
Olga Smile napisał
Michał – o, to świetnie. A nie są one dostępne tylko w sprzedaży dla cukierników? Nie widziałam ich w detalu dla odbiorcy indywidualnego. Bardzo ciekawe, to co piszesz!
Gacek napisał
Olgo, ten mus jest pyszny!
Anonim napisał
Dawno , dawno temu
robiło się dziurkę w jajku i wypijało , i nikt nie chorował , nawet nie były myte i bez problemu , a teraz ? Pasteryzatory ? Czy nie przesadzacie trochę ?
Olga Smile napisał
Czytelnik – nie było chowu przemysłowego, nie było tyle zatruć. Ja miałam salmonellę, leżałam w szpitalu i nie polecam!