Mam dzisiaj dla was wpis jak pomóc jeżom czyli co zrobić jeśli znalazłam rannego jeża lub takiego, którego pies pogryzł! Co najważniejsze rannego jeża nie należny wypuszczać. Latem natychmiast w krwawiącej ranie zalegną się muchy a śmierć jeża będzie nieunikniona, powolna i bardzo bolesna, ponieważ w przypadku muszycy, jeże zjadane są po prostu żywcem. Więc nie wypuszczamy takiego jeża dając mu „wolność” a sobie spokój z myśleniem. Tak naprawdę jeżom pomóc można na wiele sposobów. Ja przeczytać możecie na FB na profilu Jeżonauci, że trzeba zapewnić ciepło, spokój, wodę, jedzenie i lekarza! Gdyby ktoś pytał, co robiłam cały dzisiejszy dzień i dlaczego mnie nie ma w sieci i przy komputerze, to już kiedyś pisałam, że zwierzęta to masa pracy, czasu i zajęć. Mój pies przyniósł w nocy jeża. Małego, ale miał rankę na plecach, puścić nie mogłam bo muszyca i śmierć w męczarniach takie jeżątka czeka … No więc cóż … jeżątko dostało pudełko z trocią i sianem, ogrzane w nocy, napojone i nakarmione. Zabezpieczone przed muchami i wstępie opatrzone. Dzisiaj jechałam 2,5 godziny do weterynarza w jedną stronę, z 30 minut na miejscu i podobny powrót. Cały dzień w samochodzie. Koleżka, zwany JEŻU po domowemu wrócił pod moją opiekę a za jakiś czas odzyska wolność. Cała praca zaplanowana na dzień dzisiejszy zostaje w nocy do zrobienia … cóż … Jeśli więc chcecie pomóc jeżom lub ratujcie takie jegomościa z paszczy psa, wecie go do garażu, do domu, gdziekolwiek w pudełko, włóżcie siano, podgrzejcie na termoforze gdy trzeba i zawiewacie jak najszybciej do weterynarza. Działają bardzo prężnie wspomniani już Jeżonauci, Jeżurkowo pod Warszawą i na przykład Jerzy dla Jeży w Kłodzku! Jest także Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Sowi Dwór oraz w okolicach Warszawy Lasy Miejskie :) Można także pytać na FB, zawsze ktoś chętnie pomoże, zorganizuje transport – da się, kwestia chęci!
EDIT: O JEŻU ciąg dalszy opowieści. Po przywiezieniu go po wyprawie do weterynarza i łącznie 5 godzinach samej drogi w piątek, przyszedł czas na relaks. JEŻU nakarmiony odpoczywał w pudełku. Ale coś mnie tknęło. Gdy jechałam do weterynarza, zgłaszałam w gabinecie, że kiepsko reaguje 1 noga na dotykanie trawką. Zostało to zbagatelizowane, bo „ładnie się zwija”. Wieczorem puściłam go na trawę, posiedziałam 30 minut obok, bo chciałam zobaczyć jak chodzi … no i załamka. Okazało się, że wlecze podkuloną pod sobą lewą tylną nogę. Naprawdę się załamałam, bo możliwe, że inna osoba wywaliłaby go w lesie a nie fundowała sobie kolejne 5 godzin w trasie do W-wy z jeżem. Po ponownej konsultacji telefonicznej z przemiłym Panem z Jeżurkowo Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt wiedziałam, że znowu do weta jechać muszę. Zostawiliśmy go w lecznicy na dalszą konsultację ortopedyczną, a wieczorem w niedzielę pojechał do Jeżurkowo Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt . Okazało się, że ma złamaną kość podudzia …
Kochani jest prośba – Jeżurkowo prowadzi zbiórkę https://www.ratujemyzwierzaki.pl/wolieradlajezurkowa dzięki ich pomocy JEŻU ma szansę na wyzdrowienie i powrót do natury! Dzięki zaangażowaniu tych ludzi poszkodowane zwierzęta mogą żyć, zdrowieć i odzyskiwać wolność! Jeśli tylko możesz dorzuć grosik do pomocy, to bardzo wiele zmienia braciom mniejszym!
Anna Radwanska napisał
Świetny wpis. Bardzo mnie tym poruszyłas.
Marysia S. napisał
Jak ja się cieszę, że istnieją tacy ludzie jak Pani. Ja także się wzruszyłam czytając ten wpis i muszę powiedzieć, że codziennie odwiedzają mnie dwa urocze jeże pod progiem, które kradną kocie chrupki moich futrzaków :) Gdzieś wyczytałam, że bardzo je lubią.
brytyjka napisał
Piękny i poruszający wpis. Bardzo mi się podoba.