Carpacio wywodzi się z Włoch. Ojcem wołowego carpaccio jest Giuseppe Cipriani, który pierwszy raz w 1950 roku podał to danie hrabinie Amalii Nani Mocenigo. Do dnia dzisiejszego na stołach całego świata carpaccio gości dość często, a do tego przygotowywane jest z przeróżnych produktów spożywczych, nie tylko mięsa. Wszystko zależy od regionu, tradycji i dostępności składników. Carpaccio ewaluowało przez lata i oprócz klasycznego wołowego mięsa pociętego w cieniutkie plasterki i podanego na surowo, mianem carpaccio określa się cieniutkie plasterki łososia, grzybów i warzyw, które zjadamy na surowo podane z delikatnymi sosami, serem startym w wiórki lub kaparami. Dotychczas pokazywałam na łamach stronaa: * Dyniowe carpaccio szałwiowe * Carpaccio, czyli nasza marynowana polędwica wołowa w wersji krajowej * Surowa dynia w typie carpaccio * Carpaccio z cukinii * Łosoś po norwesku czyli ryba, koper, sól i przyprawy Dzisiaj przyszła pora na borowiki. W niedzielę udało nam się wyrwać na chwilkę, gdy intensywne opady deszczu ustały, a na niebie nieśmiało zawitało słoneczko. We wrześniu zawsze w pobliskich lasach licznie pojawiają się prawdziwki, podgrzybki, koźlaki, maślaki i kurki. Co prawda, zapewne jest w nich więcej gatunków grzybów, lecz ja znam tylko te i co do tych okazów, zawsze mam pewność, że są jadalne a do tego bardzo ale to bardzo smaczne. Zawsze podziwiam osoby, które znają dary natury i potrafią się nimi cieszyć. Co do radości, to nie mam z tym problemów, gorzej z wiedzą i rozróżnianiem bardziej skomplikowanych gatunków. Mam wujka, dla którego grzyby są wielką pasją, szaleje, zbiera, liczy, ogląda a do tego co ładniejsze okazy fotografuje. W zeszłym roku zamroził dla mnie kilka rydzów, których w życiu na oczy nie widziałam, a tylko teoretycznie umiem je rozróżnić od wełnianki. |
|||
Mam nadzieję, że tego nauczyć się na żywym przykładzie :) Kiedyś zbierałam również filetowe i żółte gąski. O ile żółte nadal rozpoznaję bez większego problemu, (nie zbieram ich jednak, gdyż jakoś nie udaje mi się dostatecznie oczyścić ich z piachu i zawsze chrzęszczą w zębach) to już nie jestem w stanie rozróżnić fioletowych gąsek od innych gatunków grzybów blaszkowatych. Zawsze jestem zaskoczona, że zapomniałam jak wyglądają. No cóż na to poradzić, może kiedyś uda mi się jeszcze udać na grzybobranie z wujkiem grzybiarzem jakich mało. Zastanawiam się, czy w naszych lasach rosną opieńki, smakują wyśmienicie w occie, nigdy ich nie zbierałam i jakoś nie mogę sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek wdziałam je na żywo. Po takim spacerze w lesie jestem dotleniona, lekko senna i zawsze głodna jak wilk albo wilczyca :) W niedzielę spacer w lesie przypominał lekko wycieczkę do Łazienek pod względem zaludnienia na metr kwadratowy ale każdy miał coś z koszyczku, wiaderku czy torebce. To dla mnie fenomen grzybobrania, bez względu na to, ile osób przejdzie jedną drogą to nigdy nie wyjdziemy z lasu z pustymi rękoma. Gdy jestem w lesie odpoczywam, relaksuję się, myślę dosłownie o niebieskich migdałach. Wczorajszy spacer upłynął mi pod hasłem, co przygotować z grzybów. Dość niemrawo szło mi wymyślanie aż do momentu, gdy zadzwonili goście i już wiedziałam, że czas się sprężać. Nie miałam w domu specjalnie zbyt dużo produktów, gdyż wywędrowały po piątkowej i sobotniej wizycie. W każdym razie kilka borowików było w sam raz. Do tego udało mi się zebrać małą łubiankę kurek, więc Kurkowe szaleństwo makaronowe musiało być obowiązkowo. Jeżeli dotychczas nie jedliście carpaccio z borowików (prawdziwków) zadziwi Was zapewne ich pieprzny smak i wspaniały aromat. Są delikatne i wyraziste jednocześnie, cudowne dary lasu!!! |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 8 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
wedelka napisał
Fajne to carpaccio. Ja niedawno czytałam książke „Extra virgin” A. Hawes o życiu mieszkańców włoskiej Ligurii i tam właśnie podawany był taki sposób spożytkowania pierwszych, młodych borowików :)Musi być pyszne :) Pozdrawiam :)
Magda napisał
W sobotę z rana wybrałam się z mamą na grzyby. Wróciłyśmy całe szczęśliwe z dwoma koszami maślaków i koszem podgrzybków, prawdziwków, koźlaków. W drodze do domu wskoczyło do koszyka kilka polnych pieczarek i kanie.
Uwielbiam spacery po lesie i zbieranie grzybów, ale już czyszczenie ich nie jest takie fajne, szczególnie obieranie malutkich maślaków. No, ale dałyśmy radę, jeśli ktoś nie wierzy, mogę pokazać ręce, które pomimo rękawiczek i tak noszą ślady obcowania z grzybami :). Część z naszych zbiorów poszła do suszenia (będą w sam raz do bigosu), te ładniejsze do marynowania. Oczywiście nie obyło się bez smażenia maślaków i kani w jajku i bułce. Polecam, rodzinka się nimi zachwyca.
U nas opieńki rosną wokół domu. Na skarpach, starych pniach, przy drzewach, wzdłuż ścieżki do domu, rosną praktycznie wszędzie w ogromnych ilościach. Są jędrne i chrupiące, idealne z cebulką i octem do kanapki jak również marynowane.
Przy kolejnych zbiorach na pewno zrobię carpaccio z borowików!!
Pozdrawiam grzybowo,
Magda
Olga Smile napisał
wedelka – uwielbiam takie książki, które pokazują kulturę kulinarną innych ludzi. Chętnie przeczytam tą książkę, idę jej szukać :) Dotychczas zachwycona byłam serią Culinaria Konemanna, mam Kulinaria Francuskie, Kulinaria Europy, Spain, Italia, Russia i Germany. Jeszcze muszę uzupełnić biblioteczkę o Southeast Asia i Hungary.
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Olga Smile napisał
Magda – WOW świetne grzybobranie! W tym roku omijam wielkim łukiem maślaki – mam jeszcze kilka toreb zamrożonych i dosłownie około 80 słoików litrowych w occie. W zeszłym roku i dwa lata temu była plaga maślaków. Rosły wszędzie w ilościach przemysłowych. Pół godziny na grzybach i trzy, cztery wiadra w ręku. Najpierw zbierałam cała podekscytowana, bo tylu grzybów na oczy nie widziałam, potem płakałam obierając :) Za drugim razem już z mniejszym entuzjazmem zbierałam. Za trzecim wolałam patrzeć w drugą stronę. Jak już nic w lesie nie było, to trudno szliśmy na maślaki. W tym roku „nie poddam” się maślakom, bo nie jesteśmy ich w stanie przejeść, nie mówiąc o obieraniu, którego nie lubię. Wolę zbierać i żałuję, że nikt z rodziny nie lubi obierać, wtedy mogłabym dostarczać grzybki :)
Opieńki zbierasz, super! Ja widziałam tylko opieńki w słoikach ale to nie to samo … muszę się nauczyć je identyfikować, bo to aż wstyd nie rozpoznawać opieńków a tak lubię zbierać grzyby!!!
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Majana napisał
Fajne te grzybki! Dawno nie byłam na grzybach, a las mam nawet teraz pod nosem he he :D
Ja też zbieram te, które dobrze znam, innych się boję. Co do opieńków, wiem,ze ludzie je zbierają,ale ja bym się nie odważyła. Nie wiem jak smakują nawet.
Pozdrawiam!
Gosi@ napisał
ach…zazdroszcze tego pradziwkowego carpaccio…wspaniale musialo smakowac….
Pozdrawiam :)
Łasuch w kuchni napisał
Proszę jakie oryginalne. Nie wpadłabym na pomysł carpaccia z grzybów. Nie pomyślałabym, że inne grzyby oprócz pieczarek można jest na surowo. A tu proszę, proszę.
Olga Smile napisał
Majanko – to mamy tak samo :)
Gosi@ – prawdziwie jesienny smak, taki leśny, naturalny dla mnie wprost wymarzony!
Łasuch w kuchni – można, można, przynajmniej ja jadam i moi goście :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile