Muszę się przyznać – uwielbiam wazy do zupy. Mają w sobie tyle wdzięku, uroku, ciepła, dostojeństwa i rodzinności. Sama nie wiem, dlaczego ale waza kojarzy mi z rewelacyjnym smakiem, wspaniałym zapachem dań i poniekąd nabytą ekskluzywnością. Ciekawe, dlaczego? Główne moje doświadczenia z wazami, pomijając jakieś wykwintniejsze obiady, mam ze śniadań stołówkowych podczas wakacji nad morzem, na które jako dziecko wyjeżdżałam z mamą i dziadkami. Było to coś na kształt wczasów pracowniczych gdzie mieszkaliśmy w kartonowych domkach, korzystaliśmy ze zbiorowych sanitariatów i stołówki. O ekskluzywności nie może być, więc mowy. W wazach podawana była zupa mleczna, której nie znosiłam, ale za to kawę zbożową z mlekiem uwielbiałam. Przynajmniej tak teraz to pamiętam, chociaż moja mama twierdzi, że w tamtych czasach nic nie lubiłam jeść i pić. Mam w planie zbieranie waz na większą skalę, jeżeli tylko mi miejsca w kuchni i jadalni wystarczy. Na razie musi wystarczyć mi tylko kilka sztuk, ale liczę, że w przyszłości będę mogła cieszyć oczy całą kolekcją niecodziennych i niezwykle urokliwych waz do zupy. |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 88 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
Iwonka3011 napisał
Mniam,ja dodaje jeszcze imbiru,a czasem i gotowane miesko,ale to juz taka osobista waruacja barszczu ukarinskiego.
Olga Smile napisał
Iwonka3011 – nie próbowałam barszczu z imbirem ale przy najbliższej okazji dodam go z wielką ciekawością – super!
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
kabamaiga napisał
Pomidory? Fasolka? Kapusta? Nie jadłam barszczu z takimi składnikami. Jejku kusisz Olgo, kusisz. A waza śliczna. Ja mam tylko jedną i to niekoniecznie urokliwą.
Olga Smile napisał
kabamaiga – bo z wazami jest pewnie problem, o ile można je naprawdę okazyjnie kupić na portalach aukcyjnych o tyle zajmują zastraszająco dużo miejsca w szafkach :( Na tym co mam muszę poprzestać, liczę jednak na to, że kiedyś moja kuchnia i jadalnia się rozciągnie, jak to zrobiła kilka lat temu, kiedy zamieniłam w domu pokojom przeznaczenie i to był strzał w dziesiątkę :)
W moim domu rodzinnym zawsze barszcz ukraiński był z kapustą i pomidorami, fasola trafia się okazyjnie, gdy została po przygotowywaniu innych dań :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Majana napisał
Uwielbiam barszcz ukraiński. Pysznie Twój wygląda Olgo i tak pięknie podany :-)
Pozdrowienia:)
Olga Smile napisał
Majana – dziękuję bardzo :), też uwielbiam barszczyk, zwłaszcza w taką pogodę.
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Dautartė napisał
Olgo… Nie!
Bardzo lubię Twoje przepisy, ale z tym nie mogę się zgodzić. Wybacz, muszę to powiedzieć. Ta zupa to raczej pomidorowa z dodatkiem buraczków, a nie barszcz. A już tym bardziej ukraiński, który sam w sobie już od setek lat jest instytucją! Na Ukrainie barszcz jest znany od co najmniej XIV w.
Zupa brzmi bardzo smacznie, ale nie jest to barszcz ukraiński. Gdyby nawet zamknąć oczy na szczegóły (brak czosnku, liścia laurowego czy tę natkę do ozdoby zamiast do środka) i uznać, że nowe czasy mamy za oknem, gdy to na pierwszym miejscu są kalorie i zdrowe żywienie (brak rosołu czy pasty słoninowo-czosnkowej), to ta zupa co najmniej z dwóch powodów nie ma nić wspólnego z prawdziwym barszczem.
Po pierwsze fasolka, która jest polskim wynalazkiem, a u źródła czyli na Ukrainie nigdy nie jest dodawana do barszczu.
Po drugie buraczki, marchewka, cebula i pomidory powinny być smażone/duszone (tak na granicy obu czynności), a nie wsypane luzem do zupy. Przy czym buraczki są smażone z octem, cukrem i pomidorami na jednej patelni, a marchew z cebulą – na drugiej i dopiero potem dodawane do garnka. Poza tym warzywa powinny być pokrojone w drobną słomkę (a la julienne).
Mięso, które wraz z kośćmi było bazą rosołu, jest krojone w kostkę i dodawane do zupy.
Po ugotowaniu wszystkiego i wyłączeniu ognia do garnka jest dodawana pasta słoninowo-czosnkowa (roztarta słonina z siekanym czosnkiem)(w wersji nowomodnej-chudej wyłącznie czosnek) oraz natka pietruszki. Po czym należy zamknąć garnek i pozwolić zupie dojrzeć – min. godzinę.
Barszcz ukraiński podaje się ze śmietaną i pampuszkami (och, pampuszki…). Pampuszki są to drożdżowe bułeczki wielkości małej dziecięcej piąstki zaraz po wyjęciu z pieca, jeszcze gorące szczodrze posmarowane masłem z dużą ilością czosnku.
Olgo, bardzo cenię Twoją pracę i lubię przepisy (te z książki także), i właśnie dlatego bardzo proszę, abyś przywiązywała większą uwagę do tego, co piszesz. Nie jesteś już zwykłą blogerką, a tylko autorką książek, która w znacznym stopniu kreuje rzeczywistość kulinarną i poprzez swoją pasję oraz ciężką pracę kształci czytelników, a to przecież zobowiązuje. W końcu wystarczy, że mamy naszą polską pizzę, na widok której Włochom włos się jeży, a Polacy potem się dziwią, że ta pizza we Włoszech jest jakaś bez sensu i nasza pizza jest prawdziwsza… Niestety z życia wzięte i nie jedyne w swym rodzaju, co jeszcze bardziej przeraża.
Bardzo Cię proszę, nie przykładaj ręki do podobnych kulinarnych potworków. Nie pomagaj zacierać tożsamości kulinarnej krajów.
Dziękuję.
P.S. Przepraszam za tak długi komentarz oraz za to, że Twoja zupa chyba stała się ostatnią kroplą… Cepeliny z kapusty, ricotta z mrożonego kefiru itp. Co jeszcze nas spotka?
Olga Smile napisał
Dautarte – bardzo dziękuję za ten komentarz, przekazałaś mi i moim czytelnikom masę informacji na temat rodowodu barszczu ukraińskiego. Mam jednak silne przekonanie, że ile osób, ile kucharek czy domowych kuchni tyle przepisów o jednym wspólnym rodowodzie.
Pozdrawiam
Olga Smile
Dautartė napisał
Brak słów… :(
Czyli uważasz, że zupę ugotowaną na zasmażce z mąki czyli bez zakwasu można nazywać polskim żurkiem?… To jest ta sama skala zjawiska.
Olga Smile napisał
Dautarte – bez zakwasu nie, żur/żurek (zależnie od regionu) przygotowywany z zakwaszanej mąki jest charakterystyczny nie tylko dla naszej krajowej kuchni. Czy w żurku znajdzie się kiełbasa biała plus wędzonka, czy tylko biała, czy gotowana zupa będzie na wywarze warzywnym czy mięsnym, czy będzie dodatek cebuli smażonej czy surowej, ziemniaki gniecione czy nie, ekstra czosnek czy ewentualnie inne przyprawy charakterystyczne dla upodobań kulinarnych kucharki – to i tak jest to żur/żurek. Może nie tradycyjny staropolski żur jednak żur. Pytaniem jest – jaki jest ten jedyny, prawidłowy, tradycyjny żur/żurek i według kogo takim jest? Od zawsze było tak, że ile kucharek, tyle smaków, przepisów i pomysłów na tradycyjne dania. W końcu każdy przepis ma swój rodowód w kuchni, w rodzinie, w czasie, przekazywany jest z pokolenia na pokolenie ustnie lub pisemnie a jego wersje ulegały zmianom zgodnie z preferencjami jedzących. Inaczej smakuje jedno i to samo danie przygotowane w rożnych domach czy regionach – to jest specyfika gotowania. Jeśli przepis oznaczony jest jako 'tradycyjny żurek polski’ oczekiwałabym zapewne, aby takim on był, jednak zapewniam, że dla każdego to co innego oznacza, ponieważ nie ma jednego odgórnego prawidłowego przepisu. Może bardziej lub mniej nam smakować owe danie, jednak zawsze będzie dla tej rodzinie w której jest podany potrawą tradycyjną. Tradycyjność dania wynika z jego trwania, serwowania i pojawiania się na stołach a nie ze ścisłego przepisu.
Olga Smile