Wybrałam się w piątek na bazarek, aby zobaczyć, co nowego pokazało się na straganach i pojawił się mój ulubiony i wyczekiwany bób! Młody bób, delikatny, zielony chrupki pachnący. Rewelacyjny wprost i taki łatwy do przygotowania. A, że w sobotę spotykaliśmy się ze znajomymi, nie mogłam się absolutnie oprzeć – nie dałam rady i z wielkim zadowoleniem wróciłam do domu z 2 kg bobu. Może teraz nie jest jeszcze tani, bo kosztuje około 10 pln za kilogram, ale ma niepodważalną zaletę a mianowicie jest młody! Taki w smaku będzie tylko przez góra 2-3 tygodnie, potem zacznie bardziej przypominać w konsystencji fasolę niż zielony groszek. A ja taki słodki i iście zielony bób lubię najbardziej.
* bób około 1 kg
* trzy ząbki czosnku
* 3 łyżki oliwy
* łyżka czubata listków tymianku
* 1 łyżeczka lub dwie soli
Bób wkładam do zimnej, mocno osolonej wody. Doprowadzam do wrzenia i gotuję do 5 minut. Należy sprawdzać, powinien się łatwo obierać i być chrupki w smaku. Gdy taki już jest, wyłączam gaz, przelewam bób przez sitko i studzę pod bieżącą wodą. Następnie obieram z twardych skorupek i wtedy ukazuje się nam cudowna wprost zieleń młodego bobu. Na patelni rozgrzewam oliwę, wkładam do niej przepuszczone przez pracę trzy ząbki czosnku i wyłączam gaz. Nie zleży mi na ich usmażeniu, a na nadaniu oliwie zapachu i delikatnego smaku czosnku. Oliwę wlewam do obranego bobu uważając, aby cały czosnek pozostał na patelni. Mieszam całość ze szczyptą soli i listkami tymianku. Podaję w temperaturze pokojowej w misce, ale dużej bo znika bardzo szybko.
Misio – robię kotleciki ale moje mają zupełnie inny skład. Opublikuję przepis w przyszłym tygodniu, bo zrobię je w sobotę rano, gdyż mamy bardzo fajnych zapowiedzianych gości. Liczę na ładną pogodę. Ja dodaję do kotlecików vel pulpecików sporo fety, czosnek, zioła, głównie tymianek i troszkę cukinii lub kartofli. To taka lekka wersja letnia :). Zależy mi na kolorze dania, jego letnich barwach, więc nie dodaje nic, co może zafarbować i przyciemnić kotleciki :)
misionapisał
noo to fajowo :D czekam na fotki i w środę na swoją imprezkę zrobię :))
Marta – młody bób będzie chrupiący i wspaniały, stary bób czy mrożony potrzebuje dłuższego gotowania. Ale zależy to tez od oczekiwanej konsystencji ja wolę chrupiący niż taki jak fasola czy sypki.
Piękne kolory, piękne danie! Uwielbiam bób. Muszę kupić, bardzo zachęciły mnie Twoje zdjęcia!
Pozdrawiam.
naprawdę bob w Twoim wykonaniu wygląda pysznie :))
a Kotleciki z bobu robiłaś może?
https://www.kobieta.pl/gotowanie/ksiazka-kucharska/przystawki/zobacz/artykul/kolteciki-z-bobu/
Majana – bardzo dziękuję :)
Misio – robię kotleciki ale moje mają zupełnie inny skład. Opublikuję przepis w przyszłym tygodniu, bo zrobię je w sobotę rano, gdyż mamy bardzo fajnych zapowiedzianych gości. Liczę na ładną pogodę. Ja dodaję do kotlecików vel pulpecików sporo fety, czosnek, zioła, głównie tymianek i troszkę cukinii lub kartofli. To taka lekka wersja letnia :). Zależy mi na kolorze dania, jego letnich barwach, więc nie dodaje nic, co może zafarbować i przyciemnić kotleciki :)
noo to fajowo :D czekam na fotki i w środę na swoją imprezkę zrobię :))
kocham bób… miloscia bezgraniczna :)
Kuchareczko – ja też :)
Hej
Szukam inspiracji u Ciebie i tak się zastanawiam, 5 min gotowania bobu to nie za mało? nie będzie zbyt surowy?
Marta – młody bób będzie chrupiący i wspaniały, stary bób czy mrożony potrzebuje dłuższego gotowania. Ale zależy to tez od oczekiwanej konsystencji ja wolę chrupiący niż taki jak fasola czy sypki.