Chutney jest moją drugą propozycją w ramach Tygodnia Domowych Przetworów. Cieszę się, że przygotowałam go podczas wakacji aby zrobić zdjęcia i wstawić przepis, bo wpadli znajomi i zjedliśmy dwa słoiczki jako dodatek do deski serów. Jak widać wszystko na wakacjach idealnie znajduje swoje miejsce, tak jak nasz chutney. Lubię chutneye i przygotowuję je w dużych ilościach i odmianach. Są fantastycznym dodatkiem do krakersów, ciasteczek, jasnego chleba lub właśnie serów, wędlin i mięsa. Już kiedyś pisałam, czym jest właściwie chutney, ale myślę, że tym razem również to nie zaszkodzi i wyjaśni moim czytelnikom dlaczego ostrą marchewkę z migdałami nazywam chutneyem a nie dżemem. Generalnie chutney to masa warzywna lub owocowo-warzywna, do której konserwacji używa się cukru i octu – to jest warunek! Chutneye mogą być słodkie, kwaśne, ostre, delikatne i wyraziste. Tu mamy pełną barwę smaków, do tego nie ma znaczenia, czy składniki cięte są grubo, czy drobno, i ile czasu się gotowały. W Indiach chutney’ami nazywa się również świeże, lub krótko marynowane sałatki warzywne, które są przeznaczone do krótkiego przechowywania lub długiego. Wszystkie chutneye podaje się do mięs, z którymi powinny współgrać na zasadzie kontrastu smakowego i fakturowego. Ja z powodzeniem serwuję je również do serów pleśniowych, deski serów rozmaitych, ciasteczek francuskich i kruchych babeczek, gdy potrzebuję przełamać ich smak i podać coś bardziej wytrawnego. Generalnie można chutneye przechowywać około 2 lat w słoikach, w każdym razie pełnię smaku uzyskują po kilku tygodniach. Powinno się je zjadać po minimum miesiącu od przygotowania jednak u mnie tak się nie da i zazwyczaj konsumpcję rozpoczynamy znacznie wcześniej :) Tym razem proponuję przygotować chutney z marchwi, imbiru i migdałów. Jest bardzo smaczny, świetny jako dodatek, gdyż jest słodki, aromatyczny, ostry i pyszny. Dla mnie jest on wariacją na temat dżemu nazywanego na bliskim wchodzie włosami anioła. A tu mamy jego ostrzejszą i zmodyfikowaną do wersji chutneyu wersję. Jak widać nie tylko dla ludzi jest ona smaczna :) |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 8 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
zemfiroczka napisał
No rzeczywiście fajnie żyjątko się wkomponowało do zdjęcia ;)
pozdr
Majana napisał
Super wygląda, nigdy tego jeszcze nie próbowałam.
Olga Smile napisał
Zemifroczka – tych zwierzątek nad morzem jest zaskakująco dużo i są wyjątkowo namolne. Latają, siadają i ciężko jest zorganizować sobie czas bez nich :) Widocznie taki urok tego miejsca :)
Olga Smile napisał
Majana – bardzo polecam, bo jest prosty a smaczny i aromatyczny!
Pozdrawiam Olga Smile
Notme napisał
Ja rowniez przepadam za chutney’ami bardziej niz za dzemami, jednak dzemki tez podjadam :). 2 zdjecie jest wesole, swietne, podoba mi sie niesamowicie! :))
evenka napisał
Na pewno pyszne !
Też mi się podobają te „kompozycje” z osami :-) Jednak radzę uważać podczas jedzenia na świeżym powietrzu…
Olga Smile napisał
Witajcie,
Z tymi pszczołami mieliśmy istne utrapienie. Oczy w koło głowy, bo dziecko małe, macha rączkami i może klapnąć taką pszczołę. Byłam świadkiem gdy wpadł Pan do apteki po zyrtec lub fenistil w kropelkach, bo dziecko ukąsiła pszczoła w okolicę języka i już wezwali karetkę. A ugryźć bułkę lub polizać loda z siedzącą pszczołą trudne nie jest. Generalnie takie zatrzęsienie skrzydlatych jest dość męczące i utrudniające życie. No ale takie są uroki natury :) W każdym razie już jesteśmy u siebie i owadów jest znacznie mniej :)
Pozdrawiam Olga Smile
Pszczelarz napisał
Owady na Twoich zdjęciach to nie są pszczoły, tylko OSY! Jak już zresztą zauważył Twój poprzednik @evenka. Faktem jest, ze użądlenie zarówno przez pszczołę, jak i osę może skończyć się jednakowo nieprzyjemnie (a nawet groźnie, w przypadku osób uczulonych na jad owadów), jednakże pszczoły ze swej natury nie są tak „namolne” jak osy, skupiają się głównie na poszukiwaniu i dostarczaniu do swej koloni pokarmu, pyłku/nektaru, pozyskiwanego głównie z roślin występujących w danej porze roku w przewadze w przyrodzie. Osy są natomiast „wszystkożernymi” drapieżnikami, bliskie otoczenie ludzi jest dla nich bogate w potencjalne pożywienie (oczywiście nie jedzą ludzi :P ).