DOMOWE SPOSOBY WALKI Z PRZEZIĘBIENIEM
Doskonale jest nam wszystkim znane uczucie takiego rozbicia, do tego ból mięśni, ból gardła i głowy oraz wodnisty katar i stan podgorączkowy. To nic innego jak pierwsze objawy przeziębienia. Okropne, zwiastujące kilka dni w łóżku, z termometrem w pobliżu, gorącą herbatą i paczką chusteczek. Pamiętam doskonale, że jako dziecko cieszyłam się bardzo, że jestem przeziębiona, w końcu nie szłam do szkoły! To były dla mnie najlepsze dni w domu. Mama smarowała mnie maścią kocią, piłam zioła, na szyi miałam niebieską chusteczkę, koraliki z bursztynów i mogłam spać, ile chciałam. Do szkoły nie lubiłam chodzić, nie miałam szczęścia ani do podstawówki, ani do liceum. Za to studia okazały się czasem wolności i przywracania wiary we własne siły. No, ale wtedy już przeziębienie było problemem, bo na wykłady trzeba było iść, do pracy także i z psem na spacery jak najbardziej kilka razy dziennie. Walka z przeziębieniem, katarem, bólem gardła, osłabieniem, miała wtedy wymiar wieloetapowy. Szłam na całość: inhalacje, rozgrzewania, zioła, herbatki, preparaty homeopatyczne, nacieranie i moczenie nóg. W sytuacji poddawania się infekcji sięgałam po bańki, znane mi z czasów dzieciństwa. Wiem, że każdy ma swoje sposoby na walkę z objawami przeziębienia, ja mam swoje sprawdzone od lat i bardzo chętnie się nimi podzielę. Kilka od babci, kilka od znajomych a kilka własnych, takich sprawdzonych na sobie jako jedne z najskuteczniejszych. A więc zapraszam do czytania! Poznaj moich siedem skutecznych i naturalnych sposobów, które pomagają mi i mojej rodzinie zawsze szybko uporać się z przeziębieniem.
JAK PORADZIĆ SOBIE Z PRZEZIĘBIENIEM?
To są moje własne sposoby :) Opisuję wam jak ja walczę z przeziębieniem u siebie i u członków mojej rodzinny! Ważne jest to, że wychodzę z założenia, że trzeba szukać złotego środka, czyli tego w co wierzymy i co nam pomaga!
1. NALEWKA Z BURSZTYNU
Zaczynam od niej z kilku powodów. Znam ją od zawsze, pamiętam od najmłodszych lat z domu rodzinnego. Przygotowywała ją moja babcia, mama i ja. W czasach, gdy miałam kilka lat i nie chodziłam jeszcze do szkoły, jeździłam z mamą i dziadkami na wczasy pracownicze do miasta Gdańsk Stogi. W tamtych czasach, był tam ośrodek z domkami z dykty, w środku leśnego kompleksu. Wspomnienie sosen, pięknego żywicznego zapachu, stołówki z zupami mlecznymi, dużymi gryzącymi mrówkami, świetlicą z grami planszowymi i huśtawką z kłody bujającą się na boki. Pamiętam to wszystko, jakby było to wczoraj! Obraz dziadka siedzącego na leżaku, mamę czytającą książki i babcię mam przed oczami w każdej chwili, gdy wracam myślami do tamtych wakacji. Nad morze szło się przez ścianę lasu, gdzie gryzły komary wielkie jak wróble. Ale były też obok hałdy piachu i odkryte połacie ziemi. Tam właśnie zbieraliśmy bursztyny. Nie jakieś wielkie, zwykłe drobne, drobniusieńkie. Bo to nie wielkość miała znaczenie, lecz ilość. To one były elementem leczącym całą rodzinę i pomagającym przetrwać przeziębienie. Myte, osuszone i wsypywane do butelki, następnie zalewane spirytusem stały latami, aby nabrać mocy. Nacierało się nalewką bursztynową plecy, gardło, klatkę piersiową kilka razy dziennie. No „i pod nosem koniecznie też„, jak powtarzała mi mama. Co ciekawe, na zdjęciu pokazałam wam nalewkę bursztynową mojej własnej produkcji nastawioną w 2008 roku :) To prawie zabytek medyczny. Zwyczaj przygotowywania nalewki bursztynowej odziedziczyłam po babci i mamie. One tak robiły i ja również. Obecnie kupuję bursztyny przez Internet lub gdy jestem na wakacjach nad morzem. Już raczej nie zbieram bursztynów, chociaż emocjonalnie tęsknie do tamtych emocji i chwil. Co roku nastawiam butelkę, która po jakimś czasie nadaje się do przelania do mniejszej, ciemnej z plastikowym korkiem. Zawsze mam ją gdzieś pod ręką. Jej zapach działa na mnie kojąco, bo oprócz tego, że rozgrzewa i wspiera żywicą bursztynu, to jeszcze nastraja sentymentalnie i cieplej robi się na sercu. A każde pocieszenie, pokrzepienie i wsparcie w tracie przeziębienia jest na wagę złota.
2. CZOSNEK, CEBULA I IMBIR
Wszelkie soki z udziałem cebuli i czosnku pamiętam doskonale. Mleko z miodem, czosnkiem przepuszczonym przez praskę i masłem, takie gorące i parujące. Pite kilka razy dziennie, gdy przeziębienie kładło mnie na łopatki. Przygotowywane było też dodatkowo masło czosnkowe, pikantne za sprawą główki roztartego na miazgę czosnku i słodkie przy tym wszystkim, bo dodany do niego był miód w całkiem solidnych porcjach. Zajadałam takie kromki chleba posmarowane na grubo masłem czosnkowym i zdecydowanie mi smakowały. Zapach w domu unosił się szczególny, ale nikt się tym nie przejmował, walka z przeziębieniem była zawsze na pierwszym miejscu. Czosnek kojarzy mi się z chorobą i zdrowieniem. Koleżanki używają go nawet do smarowania bolących miejsc, ja raczej decyduję się na formę aplikacji do przewodu pokarmowego. Niech czosnek działa wewnątrz, wspiera organizm w walce z objawami przeziębienia i rozgrzewa. Niech uwalnia olejki eteryczne, niech pomaga orgazmowi zwalczyć infekcję!
3. PREPARATY HOMEOPATYCZNE
Ponieważ u mnie w domu stosowało się zioła to, gdy tylko do aptek trafiły naturalne preparaty homeopatyczne one też zostały włączone do dbania o zdrowie i wspierania organizmu w chorobie. Gdy używane były jednoskładnikowe preparaty, wtedy korzystaliśmy rodzinnie z pomocy lekarza homeopaty, bo sami dobrać nie umieliśmy ani dawek, ani ilości. Wymaga to odpowiedniej wiedzy bo w homeopatii dobiera się leki odpowiednio do konkretnych objawów. Jeśli np. mamy katar musimy lekarzowi doprecyzować dokładnie jaki on jest. Jeśli jest przezroczysty i cieknie jak woda z kranu i mamy załzawione oczy to preparat który należy zastosować to będzie allium cepa, jeśli katar będzie zielony gęsty to kalium bichromicum a jeśli katar będzie przezroczysty ale kichamy salwami to nux vomica. Tak samo przy gorączce – nie ma jednej gorączki. Możemy przecież mieć niską, utrzymującą się na tym samym poziomie, albo wysoką, przy której jesteśmy rozpaleni czerwieni i się pocimy. W każdym przypadku weźmiemy inny lek. To takie wyjaśnienie, żebyście wiedzieli jak dobiera się leki w homeopatii.
Potem do sprzedaży trafiły preparaty wieloskładnikowe, łączące kilka składników w jednym, które są na konkretne objawy chorobowe. Kupowaliśmy je już i zażywaliśmy z polecania farmaceutek i lekarza rodzinnego. Gdybym tak miała sięgnąć pamięcią najdalej do pierwszych preparatów, to pamiętam jakim przyjemnym zaskoczeniem po gorzkich ziołach były słodkie granulki, które braliśmy przy pierwszych objawach grypy, przeziębienia i infekcji grypopodobnych. Pomagały tak skutecznie, że zostały z nami do dziś. Piszę o nich, ponieważ w poprzednim wpisie o budowaniu odporności wiele razy pojawiły się właśnie one w komentarzach. Wiem też, że wielu moich czytelników po nie sięga. W aptece dostaniecie wiele różnych preparatów homeopatycznych polecanych do walki z przeziębieniem. Nie chcę wam polecać czy sugerować konkretnych, opisuję to, co my stosujemy, podobnie jak nalewkę z bursztynu, miód, sól i szałwię, ale o tym niżej. Jeśli ktoś ma ochotę na preparaty homeopatyczne, to warto trochę poczytać np. „Homeopatia. Porady praktyczne. 43 sytuacje kliniczne”, poszukać informacji, popytać zaprzyjaźnionych lekarzy i farmaceutów. Na pewno coś poradzą, doradzą i zasugerują. Sama wiem, że czasami mała podpowiedź może wiele pomóc.
4. PREPARATY PSZCZELE DOBRE NA WSZYSTKO
Miód, pyłek kwiatowy, pierzga i mleczko pszczele znane są od wieków. Używane w medycynie naturalnej i ludowej do wspomagania organizmu w walce z przeziębieniem, chorym gardłem, katarem, chorobami skóry, nadciśnieniu i osłabieniu. Do tego miód ułatwia zasypianie, co ma duże znaczenie podczas osłabienia, rozbicia i objawów przeziębienia. Jest też skarbnicą witamin, cukrów oraz lizozymu i apidycyny będących substancjami antybiotycznymi. To dla nich jada się miód, który ma w niektórych przypadkach silniejsze działanie niż antybiotyki. Badania pokazują, że działanie bakteriobójcze miód zawdzięcza także enzymom, pochodzącym głównie z gruczołów ślinowych owadów. Dlatego warto sięgać po niego w walce z bakteriami i wirusami. Preparatem pochodzących od pszczół jest także pierzga. To te granulki brązowo-złotej barwy na zdjęciu. Jest ona produktem wytwarzanym przez pszczoły z pyłku kwiatowego. W ulu służyły jako podstawowy pokarm, dzięki robotnicom powstają właśnie takie grudki pyłkowe, które wkładane są w plastry, gdzie przechodzą proces fermentacji. Pierzga stanowi bogactwo składników odżywczych, do tego ma właściwości immunostymulujące. Dzięki czemu przyczynia się także do odżywienia i ogólnego wzmocnienia organizmu w trakcie przeziębienia, osłabienia, choroby czy rekonwalescencji. Mleczko pszczele jest jednym z najdroższych produktów pochodzących z ula, ale za to posiada wiele wartości odżywczych i zdrowotnych. Można nabyć miód wzbogacony mleczkiem w niewielkim stężeniu i myślę, że też warto zerknąć w tamtym kierunku z ufnością. Mleczko pszczele jest wydzieliną z gruczołów młodych pszczół, stanowi pokarm dla larw rodziny pszczelej oraz jest pokarmem królowej. Zawiera bogactwo białek, lipidów, aminokwasów, witamin, kwasów organicznych, hormonów oraz soli mineralnych. Wykazuje również silne działanie przeciwbakteryjnie, więc świetnie wpisuje się w walkę ze wszystkimi objawami przeziębienia.
5. PŁUKANKI DO GARDŁA
W moim domu i w domu mojego męża także do płukania gardła używało się naparu z listków szałwii, do tego rozpuszczonej soli w letniej wodzie oraz wody utlenionej lub sody! W przypadku płukanek na bazie rozpuszczonej soli gardło szczypało niemiłosiernie za pierwszym razem, ponieważ sól podrażniała uszkodzoną już śluzówkę gardła. Przy drugim płukaniu było już znacznie lepiej, bo jak wiadomo sól ma działa nie tylko antybakteryjnie, ale również przeciwobrzękowe. W efekcie zmniejszał się ból gardła, a o to przecież chodziło i wspierany był proces leczenia. Od wieków wiadomo, że sól ma działanie antybakteryjne i może być stosowana jako środek dezynfekujący. Za to woda utleniona pojawiła się później w medycynie ludowej. Również dodana do wody w proporcji 2 łyżki na 120 ml wody pozwala na skuteczne płukanie gardła i wspomaganie procesu leczenia! Generalnie woda utleniona ma znacznie więcej zastosowań w codziennym życiu, ale to materiał na kolejny wpis. Z zestawu pozostała jeszcze soda oczyszczona. Ona także wykazuje działanie przeciwobrzękowe i przeciwzapalnie, dlatego zalecana jest do płukania gardła w czasie przeziębienia. W przypadku takiej płukanki wystarczy 1 łyżeczka sody na 120 ml ciepłej wody.
Zioła od wieków służyły człowiekowi przynosząc ulgę w chorobach i wzmacniając organizm. Jednym z takich znanych i lubianych w Polsce ziół jest właśnie szałwia używana nie tylko do zadań kulinarnych i przyprawowych. Z tych świeżych listków, jak i z suszonych również, można przygotowywać napar zalewając je wrzątkiem w kubeczku. Po kilku minutach parzenia, taki napar z szałwii stanowi świetną płukankę o działaniu przeciwzapalnym i odkażającym śluzówkę gardła i jamy ustnej. W trakcie przeziębień i infekcji wato płukać gardło naparem z szałwii mniej więcej co 3-4 godziny w trakcie dnia.
6. BAŃKI LEKARSKIE I PRÓŻNIOWE
We wstępie pisałam o bańkach lekarskich i prawie o nich zapomniałam. Są dla mnie wspomnieniem chorowania z czasów dzieciństwa. Zawsze mówiło się, że „wyciągają z ciała chorobę” i może coś w tym jest podchodząc do tematu filozoficznie. Szklane bańki brzęczące w misce z wodą, mama przekonująca mnie, że to nic strasznego. Długi knot na drucie palącej się waty zanurzonej w denaturacie i w sumie strach też, to wszystko pamiętam doskonale. Czasy się zmieniły, aż chciałoby się powiedzieć, że technika poszła do przodu. Sama kupiłam kilka lat temu bańki zasysane próżnią, a nie poprzez rozgrzanie powietrza. Są wygodniejsze, mniej straszne dla dziecka, a jednak działają podobnie. Mechanizm działania zdrowotnego baniek opiera się na wytworzeniu siniaków na plecach poprzez zassanie skóry w wyniku czego dochodzi do pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wynaczynienia krwi. Tak fachowo pisząc. A po co to wszystko? Aby pobudzić system odpornościowy. Jeśli w organizmie człowieka znajdzie się krew poza naczyniami krwionośnymi, wtedy natychmiast przez system odpornościowy jest traktowana jako obce białko. Co za tym idzie staje się silnym czynnikiem uruchamiającym wytwarzanie ciał odpornościowych. To zjawisko nazywane jest autohemoterapią i wpływa na efektywne zwalczanie infekcji.
7. ROSÓŁ NA PRZEZIĘBIENIE
Ooo to temat rzeka i hasło do wielu żartów i dowcipów rysunkowych w Internecie i na portalach społecznościowych. Rosół znany jest od zawsze jako antidotum na wszelkie zdrowotne dolegliwości związane z katarem, bólem gardła, temperaturą czy osłabieniem. Kto nie słyszał od babci lub mamy zdania „nagotuję ci rosołu od razu poczujesz się lepiej!” Zastanawialiście się jaki jest tego mechanizm i co sprawia, że rosół działa? Wiadomo jest, że gorący rosół podczas jedzenia podnosi temperaturę w nosie, nosogardzieli i gardle. Tym samym tworzone są niedogodne warunki dla namnażania się wirusów, które najczęściej preferują środowisko bardziej suche i chłodniejsze. Dodatkowo parująca zupa, podobnie jak gorący prysznic lub kąpiel lub napar, rozcieńcza zalegający śluz, więc łatwiej jest się go pozbyć poprzez dmuchanie nosa. Znalazłam informację, że przeprowadzono badania w Centrum Medycznym Uniwersytetu Nebraski, które wykazały, że rosół z kury podobnie jak zupa jarzynowa zmniejsza ilość neutrofili, których zawsze mamy dużo podczas przeziębienia i to właśnie one odpowiadają za tak zwane zatkanie dróg oddechowych w trakcie przeziębienia.
Przygotowałam dzisiaj specjalną zupę, właściwie rosół z kurczaka na przeziębienie z dodatkową porcją prozdrowotnych składników, tak zwanych adaptogenów oraz grzybów, które wzmacniają odporność i wpływają antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Trochę różni się smakiem od rosołu, jest zbliżona do esencjonalnego wywaru. Rosół na przeziębienie ma w swoim składzie 2 gatunki azjatyckich grzybów leczniczych, ponadto zawiera jagody goi, główkę czosnku i dużo imbiru. Taki rosół jest bardzo rozgrzewający, a składniki czynne mają wpłynąć na podniesienie odporności oraz detoksykację. Oczywiście działają przeciwzapalnie i normalizująco na cały organizm, takie cztery w jednym. Co ciekawe azjatyckie grzyby zawierają oprócz białek także ważne glikoproteiny oraz tak zwane inhibitory enzymów. To właśnie one są odpowiedzialne za działanie immunostymulujące oraz przeciwnowotworowe azjatyckich grzybów leczniczych. W mojej zupie znalazły się shitake oraz grzyby mun, oba w wersji suszonej. Oczywiście rosół na przeziębienie nie mógł się obyć bez jagód goi, które uwalniają swoje cenne składniki dopiero pod wpływem ciepła. Do tego imbir i nasz ulubiony czosnek.
ROSÓŁ NA PRZEZIĘBIENIE
ROSÓŁ NA PRZEZIĘBIENIE – składniki:
- 1 kurczak (najlepiej ekologiczny lub wiejski)
- 500 g marchwi
- 1 por
- 2 cebule
- 3 korzenie pietruszki
- 1 główka czosnku
- 5 cm kawałek imbiru
- 10 grzybów shitake
- 1 szklanka grzybów mun
- ½ szklanki jagód goi
- 2-3 łyżki oliwy (jak lubisz) lub oleju
- sól do smaku
- kilka listków laurowych i kulek ziela angielskiego
- około 3,5-4 litrów wody
ROSÓŁ NA PRZEZIĘBIENIE – przepis:
- Kurczaka myję i wkładam do garnka.
- Warzywa obieram i przekrawam na pół lub na cztery części wzdłuż, aby jak najwięcej smaku oddały do zupy. Wkładam do garnka. Cebulę kroję na pół.
- Do dużego garnka wkładam warzywa, dodaję wszystkie grzyby.
- Główkę czosnku przekrawam na pół, obieram z zewnętrznych łupin i wkładam do garnka. Dosypuję jagody goi i dodaję pokrojony w plastry imbir.
- Doprawiam solą, pieprzem, listkami laurowymi, zielem, olejem, dolewam wodę.
- Wstawiam na gaz. Rosół na przeziębienie gotuje się około 2 godziny na małym gazie. Często zostawiam uchyloną pokrywkę, aby zawartość troszkę odparowała.
Podsumowując, sposobów na walkę z przeziębieniem jest wiele. Jak widzicie moje domowe sposoby też są różnorodne. Nie ograniczam się tylko do jednej formy czy rytuału. Dochodzę do wniosku, że jak walczyć to walczyć na całego, łącząc ze sobą medycynę ludową i klasyczną. Trzeba wspierać organizm i szukać najlepszego sposobu dla siebie, takiego, który będzie nam pomagał i sprawi, że objawy przeziębienia znikną szybko i bezpowrotnie!
A Wy jakie macie sposoby na walkę z przeziębieniem? Co Wam pomaga?
Aleksandra napisał
Imbir ?
Małgorzata napisał
Duze ilosci paudarco, jesli giraczka to duze dawki wit c a gdy zilno to duzo imbiru i jak mozna to banki.
Ewelina napisał
Mnie jak zaczyna brać przeziębienie to robię syrop:miód, kilka ząbków startego czosnku i sok z cytryny. ?
Agnieszka napisał
Olejek oregano
Roksana napisał
Shot cytryna+imbir, inhalacje, aromaterapia olejkiem pieprzowym, oregano, eukaliptusowym…
GrazynaS napisał
Grzanka!
Anna napisał
Akupunktura i homeopatia!
busia napisał
U mnie czosnek to podstawa :)
Asia napisał
Olga, u nas poza wymienionymi (z naciskiem na bańki i ogólne wygrzanie) stosujemy jeszcze sok/ nalewke z malin, wietrzenie pomieszczeń, hartowanie spacerami niezależnie od pogody. Twoja lista to niezbędnik ??
Marlena napisał
Powiem Wam, ze w tym roku dostalismy z mężem po tyłkach jak nigdy. Chorowalismy na zmiane tej zimy. Nie mam pojecia z czego to wynika. Wiek? Juz nawet pobrałam pakiet na badania w diagnostyce korzystajac z akcji rabatowej do 14 marca. Najwyraźniej organizmom czegos brakuje, bo wczesniej az tak nie chorowalismy – raz na jakis czas, bardzo rzadko. Jakies pomysly o co kaman?