Na chwilę uda mi się wrócić do menu letniego, które obowiązywało u mnie w zeszłym tygodniu. To taki mój osobisty protest w związku z trwającą jesienią i wyjątkowo długim oczekiwaniem do lata. No bo któż lata nie lubi. Ja w każdym razie już za nim tęsknię, do promieni słonecznych, do wakacji nad morzem, do zapachu poranka, do wieczorów z kumkającymi żabami i grającymi świerszczami. Do komarów i owadów już mniej, ale są one częścią upałów, więc im wybaczam ;)
Co prawda warzywa już teraz niestety odbiegają jakością, czyli smakiem i aromatem od tych letnich, jednak jeszcze można poszaleć i przygotować coś, co przypomni nam promienie słoneczne i wprawi w dobry nastrój. Bo takie miałam założenie komponując te moje letnie i warzywne dania.
Na początek zaproponowałam Zupę dyniową nie całkiem kremową To było danie na rozgrzewkę, teraz lekko schłodziłam atmosferę, gdy na stole pojawiła się galaretka warzywna.
A galaretki są wręcz rewelacyjne bo świetnie smakują, są wyjątkowo estetyczne i stanowią danie same w sobie. Oczywiście owa galaretka nie była jedyną moją potrawą w ramach letniego menu, ale stanowiła kolorystyczną wariację na stole.
W pierwotnej wersji przygotowywana była jako zupa, jednak doszłam do wniosku, że lepsza będzie ciepła zupa a planowane Polskie gazpacho czyli nasze gazpaczio lub gazpacio, jak kto woli przerobiłam na kolorowy i smaczny baton warzywny, że tak go średnio ładnie nazwę. No, ale takowym był, więc trzeba to głośno powiedzieć.
W każdym razie galaretka warzywna wprawiła, tak jak miała nas w dobry nastrój :)
* warzywa przygotowane według przepisu na Polskie gazpacho czyli nasze gazpaczio lub gazpacio, jak kto woli
* duże opakowanie żelatyny, ja daję jej do warzyw dwukrotnie więcej niż jest napisane na opakowaniu. Jeżeli przeznaczona jest do 2,5 litra to realnie dzięki niej stężeje około 1,2 litra warzyw z sokiem.
Przepisu bardzo dokładnego jako takiego nie mam. W każdym razie przygotowałam warzywa według publikowanego już wcześniej przepisu na Polskie gazpacho czyli nasze gazpaczio lub gazpacio, jak kto woli Następnie rozpuściłam w szklance odlanego i zagotowanego soku warzywnego opakowanie żelatyny. A następnie wymieszałam ją z warzywami. Metalową foremkę wyłożyłam folią spożywczą, następnie wypełniłam warzywami z żelatyną i wstawiłam do lodówki. Podałam pociętą galaretkę w plasterki zZielonym pesto szałwiowym.
mam parę pytań bo zaintrygowała mnie ta galaretka:) – na opakowaniu żelatyny jest napisane że należy rozpuścić ją w zimnej wodzie/ płynie, a potem zagotować. Tu jest napisane o ile dobrze zrozumiałam, by rozpuścić ją w zagotowanym soku? i co, od razu takim ciepłym zalać warzywa?
– skoro jest szklanka soku (0,25l) i jakaś bliżej nieokreślona ilość warzyw, to to naprawdę jest razem 1,2 litra? i pakujemy w to 50g żelatyny? :)
– czym jest „odlany sok”? sok po krojeniu, duszeniu warzyw? w pierwszej chwili pomyślałam że może chodzi o sok warzywny z butelki :)
z góry dziękuję za odpowiedzi!
i gratuluję świetnego bloga.
zemfiroczka napisał
Olgo! ale to kolorowe! :)
pozdrówka!
agabe napisał
mam parę pytań bo zaintrygowała mnie ta galaretka:) – na opakowaniu żelatyny jest napisane że należy rozpuścić ją w zimnej wodzie/ płynie, a potem zagotować. Tu jest napisane o ile dobrze zrozumiałam, by rozpuścić ją w zagotowanym soku? i co, od razu takim ciepłym zalać warzywa?
– skoro jest szklanka soku (0,25l) i jakaś bliżej nieokreślona ilość warzyw, to to naprawdę jest razem 1,2 litra? i pakujemy w to 50g żelatyny? :)
– czym jest „odlany sok”? sok po krojeniu, duszeniu warzyw? w pierwszej chwili pomyślałam że może chodzi o sok warzywny z butelki :)
z góry dziękuję za odpowiedzi!
i gratuluję świetnego bloga.