Gdy na dworze plucha, zimno lub śnieżnie potrzebuję zjeść coś ciepłego, co cieszy, poprawia nastrój, rozwesela i daje mi nadzieję na przetrwanie zimnicy w oczekiwaniu na lato. Nie jestem stworzona do zimny, automatycznie myślę o kalorycznym jedzeniu, cieple kominka, wieczorze pod kocykiem z kubkiem ciepłego kakao i dobrą lekturą. Goście zimą również oczekują na ciepły posiłek, w końcu po otrzepaniu butów ze śniegu, zdjęciu z siebie płaszczy, kurtek i czapek, marzymy o pachnącym i gorącym talerzu czegoś pysznego. Jestem łakomczuchem, zimą gotuję znacznie więcej niż latem, więcej też jem i mimo wyrzutów sumienia z powodu pochłanianych kalorii często sobie folguję. Kotleciki kojarzą mi zazwyczaj z się z mięsem smażonym z cebulką lub grzybami, obtoczonym w bułce i zrumienionym na patelni z odrobiną tłuszczu. Wynika to zapewne z przyzwyczajeń dzieciństwa i kuchni mojej mamy, która przygotowywała wspaniałe pulpety, kotlety mielone i gołąbki. Każde danie z udziałem mięsa mielonego w jej wykonaniu było pyszne. Ja natomiast uwielbiam kotleciki w wersji warzywnej. Czasami wystarczy połączyć kilka prostych składników, aby uzyskać świetny efekt smakowy, wręcz bajeczny. Na pozór ta wyśmienitość zupełnie nie pasuje do pospolitego ziemniaka i jest odległa od brukselki. Jednak kilka składników uzupełnia się nawzajem, przenika zapachem, aromatem, aby w efekcie stworzyć wspaniałe i proste jednocześnie danie. Do takich smakołyków zaliczam właśnie moje domowe ziemniaczane kotleciki z brukselką i bekonem. Przygotowuję ich zawsze znacznie więcej niż potrzeba, świetnie smakują rano z sosami, podgrzane w opiekaczu ach, rozkosz dla podniebienia. Brukselka nie była częstym gościem w moim rodzinnym domu, kojarzy mi się jako rozgotowana kulka w zupie warzywnej. Gdy zaczęłam, jakby troszkę od niechcenia i z przekory własnej eksperymentować z brukselką zupełnie byłam zaskoczona tym, jakie wspaniałe dania można przy jej udziale tworzyć, wystarczy dbać o to, aby była jędrna, zielona i dobrze wyglądała, wtedy odwdzięczy się słodkim smakiem z lekką pikanterią. Nie przykładam jakiejś szczególnej uwagi do kształtu kotlecików, staram się tylko, aby były w miarę wielkością, wtedy łatwiej się smażą. |
|||
Ten przepis jest moją dziewiątą propozycją w ramach zabawy KUCHNIA ŚWIĄTECZNA I NOWOROCZNA 2009 | |||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 29 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
Olga Smile napisał
Kate – to super :) :) :) hihihihi obyś nie musiała smażyć placuszków dla współpracowników męża na lunch jak wszyscy złożą zamówienia ;) oj wtedy miałabyś nie lada zadanie, a czasami trudno nie poczęstować kolegów :) :) :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Ania napisał
Kotleciki przepyszne! już drugi raz je robiłam, dziękuję bardzo za przepis. Proste, szybkie, smaczne danie! Pozdrawiam serdecznie autorkę bloga! Jesteś niesamowita!
Olga Smile napisał
Ania – serdecznie dziękuję za tak miłe słowa! Strasznie się cieszę, że kotleciki smakują i masz ochotę przygotować je kolejny raz :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Monika napisał
A czy można te placuszki upiec w piekarniku pomijając smażenie?
Olga Smile napisał
Monika – można :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Livia napisał
Czy brukselkę trzeba na surowo oskubać z listków i w takiej postaci dołożyć do reszty składników? Czy można je poszatkować?
Olga Smile napisał
Livia – ja skubię ale możesz poszatkować :)
kabza napisał
Na szybki obiad jak znalazł :)
babo napisał
O tak! Jestem ZA!
Plantek napisał
Przepis na kotlety palce lizać!