Z tym przepisem chyba spotkał się każdy, kto interesuje się mniej lub bardziej gotowaniem.  Takie krewetki już we wczesnych latach 80 cieszyły się dużą popularnością, za sprawą puszkowanych krewetek koktajlowych przywożonych przez naszych wschodnich sąsiadów. Co prawda prezentowały się one dość mizernie w porównaniu do większych krewetek, ale jak nie ma się porównania, to zapewne smakowały wszystkim wyśmienicie z dodatkiem majonezu. Pamiętam, że bardzo je lubiłam i mogłam tylko nimi się żywić, co nie było łatwe z racji finansów. Obecnie do tej przystawki, wybieram zawsze krewetki większe. Może nie aż królewskie czy tygrysie, ale w każdy razie któryś z większych gatunków. Robię to z premedytacją, gdyż uważam, że na drobnych liściach sałaty rzymskiej lepiej prezentują się dwie duże krewetki niż kilka małych sowicie oblanych majonezem. W przypadku większych krewetek można spokojnie ograniczyć ilość majonezu, gdyż smak mięsa jest bardzo wyczuwalny i szkoda go zagłuszać. Oczywiście sam majonez mocno będzie nam ingerował w smak krewetek i odgrywa bardzo znacząca rolę w tym całym naszym fingerood’dzie. Ja zawsze, gdy robię „Proste krewetki na liściach sałaty” porywam się na zrobienie własnego majonezu. Może nie jest to zbytnio trudne, co zawsze trzeba dodatkowo wygospodarować sporo czasu, aby powstał świetnej jakości o wyrazistym smaku majonez. Używam zwykłego oleju kukurydzianego, ale nie dodaje octu dla zakwaszenia a sok z cytryny i sporo tartej cytrynowej skórki. Oczywiście sól i drobno zmielony czarny pieprz też jest jak najbardziej wskazany. Mój majonez jest, więc cytrynowy w smaku i zapachu. A sałatę rzymską wolę w tej kombinacji niż cykorię, no ale jak się nie ma sałaty, może być również zamiennie cykoria lub sałata lodowa. |
|||
 |
|||
 |
|||
|
|
|||
 |
 |
||
|
|
|
||
|
|
|||
Wyprobowalam ten przepis i moj pierwszy raz z krewetkami byl pyzny :)
https://mojakuchniawirlandii.blogspot.com/2008/06/proste-krewetki-na-lisciach-salaty.html