ŁATWE DO UPRAWY I ODPORNE KWIATY DONICZKOWE
Ja wiem, że hasło łatwe do uprawy i odporne kwiaty doniczkowego to brzmi dziwnie ale naprawdę, u mnie w domu kwiaty łatwo nie mają. Jeśli więc monstera, zamiokulkas, sansevieria, juka, grubosz (ten mniej) dały radę, to u Ciebie zapewne też i to bez problemu. Teoretycznie nie wymagają one jakieś nadmiernej opieki i są zaliczane do najbardziej wytrzymałych roślin domowych. Co ciekawe, u mnie radzą sobie jeszcze całkiem dobrze storczyki, które kwitną na potęgę o ile nie postępuję z nimi tak, jak zalecają autorzy różnych stron internetowych. Ale zacznijmy do początku. W moim domu rodzinnym były wszędzie „kwiatki szczęścia” czyli tak zwane grubosze i jeden kaktus wysoki, krzywy, kwitnący, który rokrocznie spadał z parapetu a łapanie go oznaczało kilkugodzinne wyjmowanie igieł. Za każdym razem mu się o dziwo udawało przeżyć, jeszcze nową doniczkę dostawał. Gdy przeprowadziłam się „do siebie” zapragnęłam mieć zielone mieszkanie. To był poligon doświadczalny, skarbonka bez dna kupowania i ratowania roślin, które odmawiały ze mną współpracy dosłownie po pierwszym spojrzeniu. Za to juka, no ta rosła jak szalona. Była to najzwyklejsza YUCCA JUKA słoniowata elephantipes, która była ze mną jakieś 20 lat. Latem wystawiałam ją na balkon lub na dwór i wspaniale sobie radziła. Także polecam, bo skoro u mnie dała radę, to u ciebie też da! Złota zasada „nie przelewać, nie przesuszać” w przypadku juki trzymajcie się bardziej „nie przelewać”. O ile susza nie jest jej tak straszna, o tyle zbyt mokro, zabije ją w kilka tygodni. Tak pi razy oko, podlewanie raz na 10-14 dni powinno wystarczyć, chociaż u mnie i co 3 tygodnie się zdarzało. Lubię kwiaty, które ode mnie zbyt wiele nie wymagają. Podlewanie odżywkami to maksymalna ilość atencji jaką poświęcam roślinom. Fakt, odżywki mam w dużych butelkach, stosuję, takie dedykowane pod konkretne gatunki roślin i takie wszechstronnego użytku, jak na przykład hummus. Mam pojemnik do odmierzania, strzykawkę i dzbanek do podlewania z miarką. Muszę się pilnować, bo mam tendencję do przedobrzenia z odżywką, co niestety ostatnio doprowadziło do odejścia Geranium, które też całkiem, całkiem sobie u mnie na parapecie radziło. Przez lata było tak, że gdy widziałam w sklepie kwiatka, którego bym chciała, to pytałam męża „czy on da rade u mnie?” Zazwyczaj odpowiedź była – nie bardzo, co i tak mnie jakoś specjalnie nie zrażało. I przyszedł taki dzień, gdy „kup sobie mini monsterę mówi, nie będzie taka wielka mówili ie mam ręki do kwiatów, muszą się one mega postarać, żeby móc ze mną współpracować. Tym razem tylko przesadziłam kiepskiej jakości roślinkę, którą kupiłam w którymś markecie za 12 zł. Cyba był to Carrefour o ile mnie pamięć nie myli. Wiem, że będziecie pytać, to odmiana MONSTERA monkey mask, opisana na doniczce jako mini i tego się trzymam ;)Przyjechała blada, pod kurtką bo zimno było, taki wypłosz z kilkoma listkami. Jak widać po kilku miesiącach mam potwora! Stoi na parapecie okna, monstera podlewana jest 1 w tygodniu hummusem i tyle – nic innego nie robię, oprócz podpinania bo rośnie jak drożdże na kaloryferze. Krzaczor wielgachny, muszę chyba zmieniać jej donicę na większą. Z kwiatów, które „dają radę w trudnych warunkach”, zdecydowanie u mnie pięknie rosną, aż za pięknie ZAMIOKULKAS’y. Kupiłam je Biedronce chyba jakiś czas temu. Lubię ten stan, gdy jadę po szpinak i warzywa, a wracam dodatkowo z kwiatkiem. Jakoś tak bardzo pozytywnie mnie to nastraja. Wtedy zamiokulkasy były nieduże, kształtne i takie w sam raz na średniej wielkości okno. Po dwóch latach łodygi mają już po 100 cm i zabrały mi całe okno wredne okrutnice. Do tego ciągle nowe liście wypuszczają, normalnie mieszkam za krzakami. Podlewam je zawsze odżywką do zamiokulkasów średnio raz na 3-4 tygodnie. Rzadko wiem ale tak się cieszą, jak widzą mnie z dzbankiem wody, że listki z wrażenia wystrzeliwują im jak korki do szampana ;) Kwiatek idealny, może stać na oknie, pod oknem w miejscu z większym i z mniejszym natężeniem światła. Nie zraszam go, nic więcej przy nim nie kombinuję. Aaaaa zapomniałabym, po przyjechaniu przesadziłam je w doniczki z normalna ziemią kwiatową. Nie jakąś specjalistyczną, tylko taką zwykłą najzwyklejszą. I działa jak widać co mnie bardzo cieszy bo w końcu zielono w domu mi się zrobiło! Też tak mniej więcej ze dwa lata temu byłam w Selgrosie i w dziale z warzywami sprzedawano SANSEWIERIE trifasciata, czyli tak zwany język teściowej. Zostały ostatnie dwie i tak żal mi się ich zrobiło … Ich nie przesadzałam, dostały tylko osłonki. Na zdjęciu widać obie kupione w tym samym czasie. Ta większa, stała na oknie południowo-wschodnim od poczatku, ta druga zachodnim. Podlewane tak samo rzadko jak zamiokulkasy, zawsze z odżywką do kaktusów. Różnica wielkości ogromna. Ta większa kwitła jakiś czas temu. Co podlanie, to nowy listek wypuszczają i jestem na etapie, że pewnie powinnam je przesadzić ale boje się, że „lepsze będzie wrogiem dobrego” i znając życie, to pokonam je miłością ;)
W moim domu o dziwo GRUBOSZe jakoś nie mają szczęścia. Co ciekawe u mojej mamy żyją, mają się dobrze u mnie marnieją i padają. Teoria o ich wytrzymałości w moim wypadku się nie sprawdza, także nie polecam, jeśli masz podobną rękę do kwiatów jak moja. Tak patrząc teraz po parapetach w domu, to odnalazła się jedna zapomniana paprotka kupiona w IKEA, która była super ładna, potem super kiepska, ze dwa liście jej zostały i owy paprot na drugą stronę się wybierał. Przestawiłam go tam, gdzie rzadko z konewką przychodzę i wiecie co – odżył! O matko ty moja, rośnie jak szalony, liście puszcza i to wtedy, gdy nikt o nim nie pamiętał. Także nie zajmujcie się kwiatami za bardzo, to jest szansa, że dobie poradzą same :) A moja monstera, ta co to miała być nimi musi nowa doniczkę dostać i chyba na ziemię ją postawię, bo światła w domu mam coraz to mniej! Zachęcam Was do pokazania swoich kwiatków i polecenie innych łatwych do uprawy i odpornych kwiatów doniczkowych!
Aleksandra napisał
Kamila Gefert moja ucinam gdzie mi wygodnie. Ma niesamowitą siłę i zawsze kolejny pęd jest silniejszy . Raz na jednym pędzie wyszły mi aż 2 nowe liście w miejscach całkowicie niespodziewanych .
Kinga napisał
Aleksandra Dzięki za rady. Dziś ja obcielam i postawiłam na parapecie od południa. Młode ścięte pędy wstawiłam do szklanki z wodą. :)
Aleksandra napisał
Kinga proponuje do wody dodać węgiel aktywny i nie zniechęcać się. Może nawet miesiąc zająć zanim puści korzenie.
Kinga napisał
Aleksandra Gdzie kupię węgiel aktywny ?
Aleksandra napisał
Kinga w aptece to jest specyfik na ” zatrucia ” pokarmowe ?.
Kinga napisał
Aleksandra Aaaaa ?? ok, dzięki. Nie mam akurat w domu, kupię jutro bo stoperanu Monsterze nie będę podawać ?.
Aleksandra napisał
Kinga polecam węgiel aktywny nie tylko do monstery . Kwiaty pięknie po nim puszczają korzenie w wodzie … Na zatrucia też jest super ” w pierwszej fazie ” ;-) . Nie sprawdzałam ani na kwiatach ani na sobie stoperanu ???.
Agata napisał
Monstera monkey mask u mnie też sobie rośnie ?
Diana napisał
Paprotka, jak ją przenosiłam do kuchni to była ledwożywym kikutem. Teraz szaleje.
Eliza napisał
Piękna ?❤ też sobie kupię