Co jakiś czas pokazuję wam moje zwierzęta. Ostatnio przybył do nas maltańczyk. Mały, słodki, biały maltańczyk, który dosłownie w kilka minut stał się pupilkiem całej rodziny. Nic w sumie dziwnego, taka mordka, że zakochać można się od pierwszego wejrzenia. Przynajmniej my tacy kochliwi w psach jesteśmy. Wiedział maluch do kogo się przylepić w rodzinie, moje dziecko jest przeszczęśliwe, są nierozłączni od kilku dni! Śpią razem, bawią się razem, jedzą razem i wszyscy zadowoleni. W sumie o to właśnie chodziło. No może trochę jestem zazdrosna, ale w chwilach wolnych miziam tyle ile mam ochotę :)
Ostatnim moim małym psem był buldożek francuski, waga średnio 14 kilogramów ale jak na moje psie doświadczenia i tak jeden z mniejszych, takich liliputków, no w porównaniu ze 110 kg mastino to jednak pikuś ;) Bardzo przeżyłam jego śmierć, mimo blisko 14 lat życia zawsze jest trudno właścicielowi. A czy TY lubisz maltańczyki? Zobacz też inne moje wpisy lifestylowe o psach w dziale LifeStyle. Zapraszam!

Maltańczyk
W ostatnich latach wybierałam pomiędzy kilkoma rasami. Miał mieć włosy nie sierść, żeby nie walczyć ciągle z odkłaczeniam wszystkiego. Rozpatrywałam shitzu, yorka, maltańczyka, rosyjskiego toya albo pudla miniaturkę. Zależało mi jednak na psie delikatnym i opanowanym, takim rodzinnym do kochania. Pierwotnie zdecydowałam się w ostatnich miesiącach na shi tzu z opcją strzyżenia, fryzura na ratlera wybrana, ponieważ ja osobiście nie lubię długich włosów u psów. Już nawet nie o moje preferencje chodzi, co o wygodę dla psa. Nic do oczu nie wchodzi, nic do gałek ocznych się nie przylepia, nic nie ciągnie w kucyku. Zawsze mam podstawowe założeni – pies ma być zdrowy i szczęśliwy. Hodowlę miałam wybraną od roku, czekałam na szczeniaki shi-tzu, urodziły się i zarezerwowałam dziewczynkę. Po wielu rozmowach i mailach, w efekcie zdecydowałam się na maltańczyka chłopaka z tej samej hodowli hahahah przewrotność kobiety ;). Ponieważ moja mama mam rosyjskie toye to maltańczyk gabarytem będzie miał towarzystwo do zabawy. A shitzu musiałaby mieć u nas kolegów z wagi ciężkiej, więc by sobie nie pobrykał ;)

Maltańczyk Baltazar Pumilo
Po kilku dniach muszę napisać, że maluch jest wspaniały, radosny, szczęśliwy, pełen uroku i wigoru. Po ostrzyżeniu podoba nam się wyjątkowo :) oj tak, Baltazarek jest przekochanym psem. Nasze nowe całuśne i domowe 1,8 kg szczęścia i radości :)
Beata PS, ważniejsze jest to, by pomóc innym w cierpieniu niż wszystko inne, nawet nasze własne, smutne doswiadczenia. Pozdrawiam i współczuję doświadczeń, ale nie wszystkie sie musza powtarzać. Czasem słońce, czasem deszcz, jak to w zyciu…
Beatka Cendrowska ależ ja się nie derywuję, co to to, to nie :D
Katia Gralińska ale my chcemy trzymać go w szacie „na ratlera” zawsze krótko bez kucyków, wchodzących włosów do oczu, szarpania, czesania i ogólnej niewygody dla psa. Zdrowe oczy są dla mnie znacznie ważniejsze i brak włosów przyklejonych do gałek ocznych a także komfort psa niż struktura włosa. W każdym razie obrósł bardzo, zobaczymy jak szybko odrośnie, z tego co widzę po tygodniu jest już duża różnica.
Jaki uroczy
Myślałam, że Maltańczyk, to jakaś nowa, ciekawa potrawa, z zaciekawieniem weszła na Pani stronę….. a tu pies. Uśmiałam się co nie miara z własnej domyślności! :)))))))))
sabi – o nie, nie nie, malucha nie jemy, chociaż jest tak słodki, że ażby się chciało :D
Witam Pani Olgo,
Powiem szczerze podziwiam za cierpliwość w czytaniu różnych komentarzy.
Korzystam z Pani bloga w celach kulinarnych, ale też mam takie 2kg do całowania i przytulania i z ciekawości przeczytałam. Ja wiem, że ten blog to w pewnym sensie Pani praca i na 100% pasja, ale ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego jeżeli oddaje nam- czytelnikom kawałek swojej prywatności rościmy sobie prawo do ocen, komentarzy itp.
A to piesek obcięty za mocno, a to nie schroniska i inne takie. Drogie czytelniczki jeżeli ktoś się chwali swoim szczęściem ( a uwierzcie mi maltańczyk to najlepszy prozac na świecie) to pozwólcie na tą radość, nie psujcie jej swoimi głupimi komentarzami. Jeżeli czyjaś radość Was boli, w oczy, uszy, w cokolwiek to stańcie przed lustrem i nawtykajcie tej głupiej babie w lustrze o braku tolerancji i złośliwości i na pewno Wam ulży. Pozdrowionka, Ewa
mam psa Dropsa, uroczego kundelka, ma ponad 8lat, na widok nożyczek…ucieka.
Mam; JRT :)
u nas najtrudniejsze jest usuwanie włosów z uszu … no ale nie ma przebacz. Pazury idą jako tako :D Nożyczki to pikuś, u nas maszynka chodzi raz na dwa tygodnie :D