Naturalne sposoby radzenia sobie z infekcjami mogą obejmować zarówno prewencję, jak i leczenie, które skraca czas trwania choroby. Wśród popularnych i skutecznych metod prewencji znajduje się zdrowa dieta, aktywność fizyczna, zarządzanie stresem, higiena codziennego życia, w tym mycie rąk, sen i unikanie kontaktu z osobami chorymi. Do leczenia i wspomagania organizmu w czasie infekcji używa się wielu produktów spożywczych, które znane są od wieków w medycynie ludowej. W tym czosnek, imbir, miód i produkty pszczele, jak propolis, miód, pierzga czy pyłek. Zioła, herbatki i napary z echinaceą, lipą, kurkumą, oleje tłoczone na zimno i olejek z oregano. Do tego naturalne i świetnie działające przez cały rok preparaty homeopatyczne. Ostatnio sporo mówi się również o czarnym czosnku, produktach fermentowanych, jak sok z buraków, który ciągle jest na czasie z różnymi dodatkami. O ziołach parzonych świeżych i suszonych, o pieczywie na zakwasie i wspomaganiu organizmu cytrusami. I to nie tylko tymi najbardziej klasycznymi jak na przykład pomarańcze, mandarynki cytryny, czy grejpfruty, ale bardziej egzotyczny kumkwat i limonka. Co jakiś czas piszę o naturalnym wspieraniu odporności, radzeniu sobie z infekcjami w sezonie grypowym i wyszukuję dla Was najróżniejsze sposoby, aby przetrwać spadek formy, zmianę pogody lub chorobę. I tym razem również mam kilka ciekawostek w zanadrzu.
PAPAJA I PAPAINA
PAPAJA
W sklepach dostać możecie rozmaite owoce i warzywa. Te polskie, ale również importowane z całego świata. Papaja i zawarta w niej papaina naturalnie wspiera odporność organizmu. Szukając metod na wzmocnienie odporności, często zwracam się ku naturze, sposobom stosowanym przez babcie i mamy oraz do medycyny ludowej. Jednym z najbardziej fascynujących przykładów różnorodności składu i prozdrowotnych składników są owoce, w tym właśnie papaja. To duży, egzotyczny owoc, który kusi nie tylko swoim soczystym smakiem, ale także imponującymi właściwościami zdrowotnymi. A gdy dodamy do tego zawarty w nim enzym o nazwie papaina, to powstaje potężny duet, który działa na nasz organizm niczym zastrzyk witalności i smaku.
Papaję kupuję od kilku lat, często leży wśród innych owoców egzotycznych i nie bardzo kusi wyglądem. Duży zielony kabaczek, przypomina go na pierwszy rzut oka. Ładnie o niej mówi się, że ma gruszkowaty kształt. Papaja zwana jest także owocem aniołów. Fajne określenie! Jest pełna soku, smaku i stanowi egzotyczną bombę witaminowa. Zawiera witaminy A, C, E oraz beta-karoten, które działają jak tarcza ochronna dla naszego układu immunologicznego. Witamina C, której papaja ma więcej niż pomarańcze, wspomaga produkcję białych krwinek, kluczowych w walce z infekcjami. A witamina A działa jak strażnik błon śluzowych, zapobiegając przenikaniu patogenów do naszego organizmu.
Ale to nie wszystko, ponieważ papaja ma dodatkowe moce, jeśli tak mogę napisać. Jest również bogatym źródłem flawonoidów, naturalnych związków, które chronią nasze komórki przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Wspomagają one organizm w walce ze stresem oksydacyjnym, przyczyniającym się do osłabienia odporności i walce z infekcjami. A teraz czas na kolejny składnik, jakim jest papaina! Słyszeliście o nim? To enzym, obecny w miąższu i pestkach papai, jest prawdziwym mistrzem w wspieraniu naszego zdrowia. Podobnie jak ananas, który zawiera grupę enzymów w tym bardziej popularną bromelinę, to papaina znana jest przede wszystkim z właściwości trawiennych. Pomaga ona rozkładać białka na mniejsze cząsteczki, co ułatwia ich przyswajanie. Ale jej działanie wykracza daleko poza układ pokarmowy. Papaina działa również przeciwzapalnie, co jest kluczowe dla zachowania zdrowego układu odpornościowego. Stany zapalne są naturalnym mechanizmem obronnym organizmu, ale przewlekły stan zapalny może prowadzić do osłabienia odporności. Papaina pomaga wyciszyć ten proces, jednocześnie wspierając regenerację tkanek, tak ważną przy regeneracji organizmu po infekcjach oraz w trakcie osłabienia.
Wspomaga także nasz układ oddechowy, pomaga w rozpuszczaniu śluzu w drogach oddechowych, co czyni ją naturalnym wsparciem w przeziębieniach, grypie czy alergiach. Dla osób szukających naturalnych sposobów na ulgę w sezonie infekcji, papaina staje się rewelacyjnym wprost wsparciem. Jest nie tylko zdrowa, ale co bardzo ważne, jest niezwykle smaczna. Jej dojrzały, pomarańczowy miąższ jest soczysty, słodki i doskonale sprawdza się w sałatkach owocowych, koktajlach czy jako samodzielna przekąska. A pestki, które często są wyrzucane, po zmiksowaniu mają pikantny, lekko pieprzowy smak. Mi osobiście przypominają one rzeżuchę ze stołu wielkanocnego. Po zmieleniu lub pogryzieniu. Myślę, że bardzo dobrze wpisują się one w nasze smaki.
Pestki papai sprawdzają się element dressingu do zielonej sałaty. Wystarczy trochę oliwy, soku z cytryny i pestki z papai, aby smacznie się najeść i pomóc w budowaniu silnego układu immunologicznego, który stawi czoła codziennym wyzwaniom, infekcjom, wirusom, bakteriom i grzybom. Na zdjęciu widać papaję obraną i pokrojoną w kostkę. Ostatnio „mam melodie” na papaje i jadamy ją dość często. To wyjątkowo zdrowy owoc zawierający masę dobroczynnych substancji dla organizmu. Takich produktów szukam w codziennej diecie i staram się, aby było ich jak najwięcej. Natura jest cudowna, pozwala na różnorodność, biodostępność i smak zarazem.
DRESSING Z PESTEK PAPAI
DRESSING Z PESTEK PAPAI – składniki:
- pestki z 1/2 papai
- 5 łyżek oliwy
- sok z 1/2 cytryny lub limonki
- sok z 1 pomarańczy
- 1 łyżka miodu
- szczypta soli
- kawałek papai (opcjonalnie)
DRESSING Z PESTEK PAPAI – przepis:
- Wyciskam sok z cytryny i pomarańczy.
- Do kielicha blendera wkładam pestki z papai. Dolewam olej, sok z cytryny oraz pomarańczy, dodaję miód, lekko solę. Miksuję na wysokich obrotach.
- Takim dressingiem polewam sałaty i wszelkie młode listki, które znajdą się u mnie na talerzu. Fajnie wyglądają i dobrze smakują!
CZARNY CZOSNEK
Jak doskonale wiadomo czosnek działa przeciwgrzybicznie i przeciwbakteryjnie, znany jest w medycynie ludowej od wieków. Zawiera lotne związki siarkowe i olejki eteryczne, które odpowiadają właśnie za jego charakterystyczny aromat i udrażniają nos. Warto go jednak rozgnieść lub rozetrzeć, aby allicyna w nim zawarta i będąca głównym składnikiem prozdrowotnym mogła pokazać i udowodnić swoje właściwości. W ludowej medycynie korzysta się z ziół, nalewek, czosnku i miodu. Przy katarze również. Właśnie czosnek z mlekiem i miodem, czasami jeszcze z płaską łyżką masła, stosowany był przez nasze babcie w celach wzmocnienia, uodpornienia, ułatwienia odkrztuszania i udrożnienia dróg oddechowych.
A ja tym razem chciałam Wam pokazać podwójną moc, czyli czosnek czarny. Znam go od kilku lat i kupuję okresowo, najczęściej właśnie w sezonie walki z infekcjami, gdy ludzie w koło kaszlą, dmuchają nosy i prychają. Nie jest niestety tani, niecodzienny w wyglądzie i brzmi tajemniczo. W rzeczywistości to nic innego jak dobrze znany nam z kuchni i wspomaganiu odporności czosnek, który przeszedł długą, powolną transformację w wyniku procesu fermentacji. Jedną z największych zalet czarnego czosnku, jest jego niezwykle wysoka zawartość antyoksydantów. Podczas fermentacji ilość tych cennych związków znacznie wzrasta w porównaniu do surowego czosnku. Antyoksydanty chronią nasze komórki przed stresem oksydacyjnym, który jest jednym z głównych winowajców wielu chorób w tym nowotworów i chorób serca. Podobnie jak jego surowy odpowiednik w formie surowej, czarny czosnek działa jak naturalny środek wspomagający odporność i walkę z infekcjami. Jest bogaty w związki siarkowe, takie jak allicyna, która w trakcie fermentacji przekształca się w bardziej stabilne formy, które mają silne właściwości antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze.
Ale efekt końcowy, to coś znacznie więcej niż tylko zmiana koloru, to rewolucja smaku, aromatu i tekstury, która sprawia, że czarny czosnek jest prawdziwym kulinarnym zaskoczeniem dla każdego, kto go spróbuje. Czarny czosnek jest słodkawy, głęboki, delikatnie kwaskowy, z nutami melasy, balsamicznego octu, a nawet lukrecji. Podobny w jakiś sposób jest do ciemnego sosu sojowego, zaskakujący w efekcie bo to, co kiedyś było pikantne i intensywne, staje się miękkie i niemal aksamitne w smaku po procesie fermentacji. Jego konsystencja również zaskakuje, miękka, wręcz maślana, przypomina pastę, która rozpływa się w ustach. Powiedziałabym, że w pewnym sensie jest podobny do pieczonego czosnku w oliwie. Ale tylko trochę. Trudno go bezpośrednio porównywać i znaleźć odniesienie w codziennych produktach używanych w kuchni.
Dla mnie czarny czosnek jest taką kulinarną ciekawostką. Jest również składnikiem, który ma swoje korzenie w kuchni azjatyckiej. Sam wywodzi się z Azji, gdzie od wieków był ceniony zarówno za smak i właściwości zdrowotne. W Korei i Japonii traktowano go niemal jak lekarstwo, doceniano właściwości za szereg prozdrowotnych substancji wspomagających odporność. Dodatkowo wpływa rozgrzewająco, poprawia krążenie i działała jak naturalny antyoksydant nie podrażniając śluzówki żołądka, tak bardzo, jak czosnek surowy.
Jego popularność dotarła też do Polski i można go kupić w sklepach internetowych, ekologicznych marketach i zwykłych supermarketach na dziale z warzywami. Znajdziecie go w daniach w eleganckich restauracjach i w domowych kuchniach. Pasuje niemal do każdego dania, od smarowidła na kanapki, do sosów, risotto, past, a nawet deserów, bo widziałam go jako dodatek do czekolady. Może ja nie szłabym w tym kierunku, mimo, że jego słodkawy, głęboki smak świetnie współgra z wieloma składnikami. Ja mieszam go z masłem i podaję na domowym chlebie na zakwasie.
MASŁO Z CZARNYM CZOSNKIEM
MASŁO Z CZARNYM CZOSNKIEM – składniki:
- 200 g masła dobrej jakości
- 1 główka czarnego czosnku
- opcjonalnie trochę tymianku lub koperku
- sól do smaku
MASŁO Z CZARNYM CZOSNKIEM – przepis:
- Czosnek obieram i wkładam do talerza. Ugniatam widelcem z solą i listkami czosnku.
- Mieszam z miękkim masłem, takim, co to leżało poza lodówką z godzinę.
- Masłem z czarnym czosnkiem smaruję kanapki i często podaję je z gorącym mlekiem. Ale trzymam w lodówce w zamkniętych szczelnie pudełeczkach.
HOMEOPATIA
U mnie w domu od zawsze stosowało się zioła. Na początku, gdy do aptek trafiły naturalne preparaty homeopatyczne one też zostały włączone do dbania o zdrowie i wspierania organizmu w chorobie. Korzystaliśmy rodzinnie z pomocy lekarza homeopaty, bo sami dobrać nie umieliśmy ani dawek, ani ilości. Wymaga to odpowiedniej wiedzy, bo homeopatię dobiera się odpowiednio do konkretnych objawów. Jeśli np. mamy katar musimy lekarzowi doprecyzować dokładnie jaki on jest. Jeśli jest przezroczysty i cieknie jak woda z kranu i mamy załzawione oczy to pomocny będzie homeopatyczne allium cepa, jeśli katar będzie zielony gęsty to kalium bichromicum, a jeśli katar będzie przezroczysty, ale kichamy salwami to warto sięgnąć po homeopatyczny nux vomica. Tak samo przy gorączce – nie ma jednej gorączki. Możemy przecież mieć niską, utrzymującą się na tym samym poziomie, albo wysoką, przy której jesteśmy rozpaleni, czerwoni i się pocimy. W każdym przypadku weźmiemy inny preparat. To takie wyjaśnienie, żebyście wiedzieli jak dobiera się homeopatię.
Gdybym tak miała sięgnąć pamięcią najdalej do pierwszych wspomnień z homeopatią, to pamiętam jakim przyjemnym zaskoczeniem po gorzkich ziołach były słodkie granulki, które braliśmy przy pierwszych objawach grypy, przeziębienia i infekcji grypopodobnych. Pomagały tak skutecznie, że zostały z nami do dziś. Wiem też, że wielu moich czytelników po nie sięga i piszecie mi o tym w mailach, wiadomościach i na facebooku. W aptece dostaniecie wiele różnych preparatów homeopatycznych polecanych do walki z przeziębieniem. Nie chcę wam polecać czy sugerować konkretnych, opisuję to, co my stosujemy, podobnie jak owoce bogate w witaminę C, miód, napary ziołowe, czosnek, czy na przykład herbatkę z tymianku. No, ale o tym niżej. Jeśli ktoś ma ochotę dowiedzieć się trochę więcej na temat homeopatii, to warto trochę poczytać np. „Homeopatia. Porady praktyczne. 43 sytuacje kliniczne” lub inne książki, które znajdziecie tutaj: https://pthk.pl/wydawnictwo/. Warto też popytać zaprzyjaźnionych lekarzy i farmaceutów. Na pewno coś poradzą, doradzą i zasugerują. Sama wiem, że czasami mała podpowiedź może wiele pomóc.
NAPAR Z TYMIANKU
O ziołach, wspomaganiu odporności i walkach z infekcjami pisałam wam już wielokrotnie, ale tym razem chciałam przyjrzeć się bliżej niedocenianemu tymiankowi. W świecie przypraw tymianek zajmuje szczególne miejsce. Małe, niepozorne listki na twardej łodyżce kryją w sobie nie tylko niezwykłe bogactwo aromatu, ale także imponujące właściwości zdrowotne. To zioło, które od wieków jest cenione zarówno w kuchni, jak i w medycynie naturalnej. Łączy w sobie funkcję przyprawy i lekarstwa. Już starożytni Egipcjanie używali go jako środka konserwującego żywność i składnika balsamów, a Grecy wierzyli, że jego zapach dodaje odwagi i podnosi na duchu. W średniowieczu wierzono natomiast, że tymianek chroni przed chorobami, a jego gałązki umieszczano pod poduszką, by przynosiły spokojny sen. A wszystko za sprawą olejków eterycznych, wśród których główną rolę odgrywa tymol, związek o silnych właściwościach antybakteryjnych, przeciwgrzybiczych i przeciwzapalnych. To właśnie dzięki tymolowi napar z tymianku jest skutecznym lekarstwem na infekcje górnych dróg oddechowych. Wystarczy kilka listków zalanych gorącą wodą, by złagodzić ból gardła, kaszel czy katar. Tymianek działa jak naturalny antybiotyk, wspierając organizm w walce z bakteriami i wirusami.
Tymianek jest jak naturalny antybiotyk, który działa delikatnie, ale skutecznie. Napar z tymianku to klasyk w walce z infekcjami górnych dróg oddechowych. Łagodzi kaszel, koi podrażnione gardło i pomaga w walce z katarem. Jego właściwości wykrztuśne sprawiają, że idealnie sprawdza się przy mokrym kaszlu, pomagając usunąć zalegający śluz i ułatwiając oddychanie. Działa również prewencyjnie. Dzięki wysokiej zawartości antyoksydantów, takich jak flawonoidy, wspiera układ odpornościowy, chroniąc komórki przed uszkodzeniami spowodowanymi przez wolne rodniki. Można go stosować do inhalacji, by udrożnić drogi oddechowe, lub dodawać kilka kropli do kąpieli, co nie tylko odpręża, ale także pomaga w walce z infekcjami skóry. Olejek ten ma również silne właściwości przeciwgrzybicze, co czyni go skutecznym środkiem w leczeniu wielu dolegliwości.
Tymianek to także skarbnica witamin i minerałów, które wspierają nasze zdrowie. Zawiera witaminę C, wzmacniającą układ odpornościowy oraz witaminę A, która wspiera zdrowie błon śluzowych, będących pierwszą linią obrony przed infekcjami. Dodatkowo jest źródłem żelaza, które odgrywa kluczową rolę w produkcji czerwonych krwinek i transportowaniu tlenu w organizmie. Sam zapach tymianku działa kojąco, przynosząc ulgę w stresie i zmęczeniu, które osłabiają naszą odporność. Taka aromatyczna herbatka tymiankowa to mały skarb, który udrażnia drogi oddechowe i przywraca równowagę. Często spotkacie go jako składnik aromaterapii, pomagający w redukcji stresu i poprawie nastroju.
SOK Z BURAKÓW Z IMBIREM
Sok z buraków czy też zakwas z buraków jest popularny w kuchni polskiej od wieków. Jak można przeczyć w książce „KSIĘGA TRADYCJI POLSKIEJ” wydanej przez wydawnictwo Arkadia „… Barszcz w danej Polsce, był jedną z najważniejszych potraw nie tylko od święta, ale i na co dzień. Na kwas z buraków znajdowało się zawsze w każdym domu polskim na wsi, tak kmiecym jak i szlacheckim, oddzielne naczynie drewniane. Relacjonuje Zygmunt Gloger. Po dworach była to zwykle duża dębowa kłoda, czyli beczka, z klepek bez dna górnego, płótnem przykryta, w które kwaszono wiecznie buraki i kwas czerpano, zarówno na barszcz dla państwa i gości, jak i czeladzi i najbiedniejszych, jeżeli zdarzyło się, że był kto we wsi, niemający na zimę buraków, i przychodził do kuchni dworskiej z garnuszkiem, w którym mu kwasu nalewano …” Bardzo lubię książki odnoszące się do dawnej kuchni polskiej, medycyny ludowej i obyczajowości. To też pokazuje korzenie, kulturę i zwyczaje.
Generalnie trzeba przyjąć, że zakwas z buraków ma wiele cennych właściwości zdrowotnych, tak jak każda kiszonka wykonana w tradycyjny sposób. Podobnie jak kapusta kiszona niepasteryzowana i ogórki kiszone, dostarcza witaminę C, kwas mlekowy, kwas foliowy, witaminy z grupy B i wiele minerałów. Do tego żelazo, żelazo, wapń, magnez i potas. Ja nastawiam zakwas z buraków do picia. Warto go pić, niedużo około 100 ml zakwasu buraczanego.
SOK Z BURAKÓW Z IMBIREM
Lubię ten smak i jego właściwości. Wzbogacam go najczęściej cebulą, czosnkiem, imbirem, kurkumą. Ale jest wiele możliwości. Możecie zrobić zakwas buraczany korzenny, jodowany, czosnkowy, tradycyjny, z bergamotką, z chrzanem, imbirem, rozmarynem, cebulą albo jabłkami i gruszkami. Jest tak wiele możliwości, że sok z buraków może zmieniać się ot tak, po dodaniu kilku składników. Wystarczy wycisnąć sok z buraków i imbiru. To podstawa, potem przelać go do słoika, zaszczepić łyżką lub dwoma z poprzedniej porcji zakwasu lub soku z żywej kapusty kiszonej i po kilku dniach powstaje mi wtedy ukiszony sok z buraka, czyli najwspanialszy zakwas z buraka przygotowywany z soku. Tak zwane 100% soku w soku :) Pamiętajcie, że do zakwasu warto jest użyć ekologicznych buraków!
SOK Z BURAKÓW Z IMBIREM
SOK Z BURAKÓW Z IMBIREM – składniki:
- 3 kg buraków
- kilka kawałków imbiru
- trochę soli
- 2 łyżki soku z kapusty kiszonej
SOK Z BURAKÓW Z IMBIREM – przepis:
- Buraki myję, nie obieram ich, ale odkrawam twardą część, z której wyrastały liście.
- Imbir również kroję na kawałki.
- Wyciskam sok z buraka i imbiru, dodaję sól i sok z kapusty. Mieszam, zakręcam słoik i zostawiam do ukiszenia na kilka dni.
- Podaję do picia, na świeżo lub kiszę, bo sok z buraków jest po prostu pyszny i zdrowy!
PODSUMOWANIE
Bardzo lubię przygotowywać dla Was wpisy o zdrowiu, naturalnym wspomaganiu organizmu, ziołolecznictwie, metodach wsparcia systemu immunologicznego i leczenia. We współczesnych czasach jesteśmy bardziej narażeni na bakterie, wirusy i grzyby. Ludzie łatwo się przemieszczają, a choroby wraz z nimi. Lepiej jest zapobiegać niż leczyć, o tym wie każdy. Jednak jeśli już zdarzy się infekcja, nie trzeba od razu sięgać po antybiotyki. Często wystarczy przychylnym okiem spojrzeć na naturalne sposoby leczenia kataru, chrypy, bólu gardła. Nasze organizmy są i tak już obciążone codziennymi sprawami, biegiem, małą ilością snu. Dieta jest tu kluczowa, aby budować odporność na co dzień i wspierać się w chwilach infekcji. Zielone warzywa zioła, owoce, preparaty homeopatyczne, miód i produkty pszczele, o których pisałam w domowych sposobach na odporność są ważnym elementem diety. Do tego czosnek, imbir, kurkuma. Produkty fermentowane, nawet zsiadłe mleko, kapusta czy buraki. Pamiętajcie, że codzienna dieta powinna być bogata w antyoksydanty, witaminy i minerały. Ma być ciekawie, różnorodnie i kolorowo, wtedy łatwiej będzie stawić czoła wszelkim infekcjom i ich unikać.
2 g wit c co pol godziny,do ustapienia objawow.dziala zawsze!
Herbata z cytryna, miodem lipowym, czosnkiem, imbirem, mieta, płukanie gardła tymiankiem i inhalacje z soli fizjologicznej na katar ☺
olej z czarnuszki herbatka z tymianku z malinami i miodem
Złote mleko i herbatka z imbiru i cytryny 🙂
herbata z imbirem,pigwa i miodem
Na katar kilka kubków majeranku dziennie. Do tego gorąca woda z plasterkami imbiru, gorąca woda z cytryną. Też kilka kubków. A na ból gardła pół pudełka ulubionych lodów 🙂
Bol.gardla – 2 kwasne kiwi na noc przez 2 dni.
Przeziebienie – rosol, herbatka z imbiru z miodem,
Katar – trzeba przemeczyc nie ma sposobu ale udroznic nos mozna wacikiem z olejkiem eukaliptusowym.
Ja stosuje homeopaty. Dla mnie niezawodne!
rosół
Podobno trochę pomaga płukanie gardła aspiryną rozpuszczalną. Tak twierdzi moja koleżanka. Sama nie próbowałam, bo nie mogę aspiryny. Zdróweczka życzę, chociaż niestety przeziębienie leczone trwa siedem dni, a nieleczone tydzień.