Uwielbiam oliwki marynowane. Bez względu na ich kolor, wielkość, kształt czy pochodzenie. W sklepach można nabyć oliwkowe pikle w zalewie i bez niej, pakowane w formie suchej, w torbach i słoikach z dodatkami smakowymi jak pieprz, papryczki, migdały albo sote zalane olejem. Drylowane i z pestkami, barwione i naturalne to istna orgia smaków. Wystarczy otworzyć opakowanie i dobrać się do środka, usiąść na kanapie z kieliszkiem Martini i delektować się chwilą.Pierwszy raz jadłam oliwki jako nastolatka w szkole podstawowej, muszę przyznać, że twierdziłam wtedy z wielkim przekonaniem, że są one zwyczajnie okropne i niezjadliwe. W tym miejscu sprawdza się moja teoria o zmianie smaków w miarę życia i nabywania nowych upodobań. Teraz uważam, że są one fantastyczne i pasują do większości dań a nawet bez nich, jako przekąska między posiłkami. Mimo, że są one u nas bardzo popularne i wydawałoby się, że powszechnie znane, to okazuje się jednak, że nie. Jakiś czas temu będąc w sklepie spożywczym na wsi poprosiłam o oliwki, nie dostałam ich a Pani sprzedawczyni z wielkim przekonaniem powiedziała, że nie ma w sprzedaży tych małych śliweczek :) Czarne ostrzejsze, twardsze, lekko ostre świetnie komponują się w daniach pieczonych, zielone delikatniejsze są wspaniałym dodatkiem do sałatek i sosów. Oliwki pasują do wielu dań, są fantastyczną przekąską, składnikiem dobrych dań z całego świata.Ale tapas oliwkowe najlepiej komponuje się jako dodatek dla lekkiego alkoholu i świetnej zabawy. Taka miseczka z oliwkami świetnie sprawdza się na stole podczas każdej imprezy. Wystarczy lekko je przygotować, doprawić, wcześniej odcedzić ułożyć w misce zaserwować z wykałaczkami i drobna przekąska gotowa. |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 1 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
Frezja napisał
Szybko i smacznie :)