Pasta z ciecierzycy
O tak, past do chleba ciąg dalszy, jak już zatopię się w jakimś temacie to mam nieograniczoną wenę twórczą, a co za tym idzie również werwę do pracy . Ostatnio przygotowuję masę past wykorzystywanych u nas w domu do smarowania pieczywa. Piekę nagminnie chleb żytni lub pszenno-żytni na zakwasie, odbiłam beczkę własnoręcznie ukiszonych ogórków i mam niekończąca się ochotę na pieczywo. Wiem czym to pachnie, zaokrąglonymi biodrami, ale co tam kobietom też się coś od życia należy i mam to w nosie. Będę jadła, patrzyła przez okno i siedziała w ciepłych i modnych kapciach, które dostałam od dobrej koleżanki w prezencie. Nie wiem czy powinnam o tym pisać bo obraz maluje się mało seksi ale jest zima i to jakoś wyjątkowo zimna jak na mój gust. Jestem generalnie nastawiona na „nie” patrząc na termometr rano, który pokazuje blisko -20 stopni Celsjusza. Ptaki uwijają się karmiku, płaty słoniny zostały zabezpieczone przed kotem sąsiadki, który przychodzi do nas na wyżerkę i zamówiłam kolejny worek karmy z nasion oleistych. Już dawno przeszłam na zmówienia hurtowe, kupuję karmę dla ptaków w workach po 25 kg i taka partia schodzi u nas w 2 tygodnie. Restauracja w drewnianym karmiku i dwóch butelkach pięciolitrowych działa pełna parą, gwar i zamieszanie od rana, a pod tujami siedzi para bażantów – on i ona. Ta ‘ona’ to zapewne chuda, bo owy ‘on’, czyli samiec spacerował od kilku sezonów z dwoma samicami – nazwanymi na szybko i roboczo: chudą i grubą. I tak zostało. Tym razem przychodzi tylko jedna samica nie wiem czy to za sprawą myśliwych, lisów czy biegających luzem psów wiejskich. Już właściwie nie wiem, co gorsze, chyba jednak ci myśliwi, bo zabijają dla zabijania, w końcu z głodu nie umierają. Ale postaram się nie zagłębiać w temat, który mnie jakoś wyjątkowo ekscytuje i drażni – jestem dzisiaj na ‘nie’ i tego się trzymam. Taką pastę z ciecierzycy przygotowałam pierwszy raz kilkanaście miesięcy temu. Smakowała nam bardzo a co smaczne, to się na naszym stole często pojawia i tym oto sposobem pastę prezentuję również Wam i polecając ją z całego serca, bo jest pyszna … o ile lubi się kumin i czosnek.
Pasta z ciecierzycy
Pasta z ciecierzycy – składniki:
* 250 g suchych ziaren ciecierzycy (namoczonych i ugotowanych) lub ciecierzyca z puszki, około 2 puszek na porcję
* 1 łyżeczka kuminu (ja lubię dać 2 z czubem)
* 3-6 ząbków czosnku (zależnie od odmiany)
* 100 – 150 ml oliwy (może być olej, jeśli oliwa wydaje się zbyt gorzka)
* 100 – 150 ml wody z gotowania ciecierzycy
* 3/4 łyżeczki soli (taka niepełna łyżeczka, chociaż oczywiście dobierz ilość na smak)
Pasta z ciecierzycy – przepis:
1. Ciecierzyce moczę przez noc w wodzie. Rano gotuję do miękkości, zdejmując w trakcie pojawiającą się pianę.
2. Do blendera wkładam odcedzoną (najlepiej gorącą) ciecierzycę, z której odlałam wcześniej szklankę wody. Dodaję obrane ząbki czosnku, kumin, sól do smaku i miksuję. Po chwili dolewam wodę, aby osiągnąć rzadszą konsystencję i miksuję jeszcze kilkanaście sekund.
3. Pastę zostawiam w melakserze na jakieś 15 minut, aby lekko przestygła (jeśli włożyłam gorącą ciecierzycę). Gdy mogę włożyć do niej palec dolewam oliwę i miksuję ponownie. Gotową pastę przekładam do słoików zakręcam i trzymam w lodówce. Z powodzeniem postoją 7 dni. Pasta z ciecierzycy to inaczej hummus :)
Boosa napisał
pycha, pyyyycha!
Reginka napisał
mmm to moja ulubiona :)
Amy napisał
Smakuje mi ta pasta, jest spoko!
Calineczka napisał
O tak, to pyszności!
Enboy napisał
Fajna pasta!
fuksio napisał
mniamciu
Ada napisał
Ciekawa w smaku!
Hinda napisał
Będę robiła jutro, proszę o trzymanie kciuków i dobre myśli ;)
Linka napisał
Dziękuję za pomysły! :-)
Bonus napisał
mniammniammniam!