Zawsze, gdy przygotuję rosół zostaje mi sporo mięsa, które staram się wykorzystać w smaczny sposób. Czasami zapiekam go w formie bloku mięsnego, innym razem w chwili słabości daję namówić się na lepienie pierogów, ale tym razem zdecydowałam się na kremowy pasztet, jakich mało. Jego intensywny smak z dodatkiem żurawin i kwaskowe wykończenie z galaretki wiśniowej sprawia, że często jestem skłonna gotować rosół tylko, dlatego, aby tak właśnie wykorzystać znajdujące się w nim mięso. Galaretka wiśniowa stanowi rewelacyjną niskokaloryczną i smaczną alternatywę dla masła, którym czasami zalewam pasztet w foremkach. Owoce wiśnie uwielbiam w postaci musów, sorbetów, dżemów, więc również postać galaretki smakuje mi wyjątkowo. Na pomysł stworzenia galaretki wiśniowej wpadłam zupełnie przez przypadek, ale najlepsze pomysły powstają w niecodziennych sytuacjach. Gdy zbierałam w zeszłym roku wiśnie, które obrodziły wyjątkowo na kilku dziczejących już drzewkach w moim ogródku, zastanawiałam się, co zrobić z tak małymi owocami. Powróciło mi wtedy wspomnienie wakacji nad jeziorem, gdzie moja mama razem z babcią przygotowywała na schodkach domku brdy galaretkę z czarnych porzeczek, które rosły na naszej działce rekreacyjnej na pojezierzu brodnickim. Nie mamy ręki do roślin, więc o ile im nie przeszkadzamy jakoś sobie radzą. A tam … szalały porzeczki czarne i czerwone, rosły na czarnoziemie nad samym jeziorem. Krzaki były stare, zasadził je pierwszy właściciel działki i były one już przez kilkanaście lat wspaniale rozrośnięte, więc owocowały wyjątkowo obficie. Moja mama starała się w tamtych czasach namówić mnie na zjedzenie czegokolwiek, więc również przygotowywała przetwory, dżemy i galaretki. A galaretkę z czarnych porzeczek robiła rewelacyjną. I tak wspominając fioletową galaretkę o kwaskowym smaku wpadłam na pomysł podobnego wykorzystania wiśni. Co prawda same z siebie nie chcą stężeć, gdyż nie ma w nich takiej ilości pektyn ale to nic, wystarczy dodać żelatynę. A taka galaretka wspaniale pasuje do pasztetów i smakuje w tym połączeniu rewelacyjnie! Nadaje kwaskowatego smaku i owocowego aromatu mięsu, jak dla mnie wspaniałe zestawienie smakowe! |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 11 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
krystian napisał
Ciekawe połączenie galaretki wiśniowej z pasztetem, ale gdzie jest w tym pasztecie te 15 dkg.żurawiny ? Jak piszesz, masę łączysz z żurawiną.Raczej dokładnie przyjrzałem się zdjęciom i nie mogę znaleźć żurawiny.Pozdrawiam Krystian
Olga Smile napisał
krystian – jak pisałam, łączę żurawinę z masą mięsną. Widać jej ziarenka nawet na pierwszym zdjęciu i w dwóch miejscach na kanapach :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Kinia napisał
Olgo a co to jest w opisie wykonania potrawy za „czlonek”? :) czy to mial byc czosnek? :))) Pasztecik super, na pewno przyrzadze :)
Olga Smile napisał
Kinia – o boniu :) :) :) :) :) to się nazywa automatyczna pomoc programu Word, której nie umiem wyłączyć i takie kwiatki mi się czasami zdarzają :) :) :) Oczywiście już poprawione, bardzo dziękuję :) :) :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
An-na napisał
Doskonale piękne! A Twoje pasztety i galantyny, Olgo, uwielbiam!
Nalewka napisał
Czy dobrze widzę, że pasztet nie jest pieczony?
Olga Smile napisał
Nalewka – tak, pasztet nie jest pieczony, przygotowany został z ugotowanego wcześniej mięsa. Zmielony, osiągnął jedwabistą konsystencję a z dodatkiem suszonych owoców i masła smakuje wybornie!
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Nalewka napisał
Super!!! Bardzo się cieszę, dzięki za potwierdzenie (chociaż w przepisie jest to jasno i wyraźnie napisane…). Nie mam tu piekarnika, a czasem, w chłodne dni jakieś mięsko z zupy się znajdzie. Teraz wiem, co z nim zrobić :) Świetny pomysł!!!
Pytanie drugie, jeśli można. Niedawno jadłam pasztet z mięsa mieszanego pieczony w ciężkiej formie emaliowanej, w której na dnie położono zawartość słoika z konfiturą żurawinową. Skutek był taki, że pasztet kroiło się w pionie w plastry (nie był tak miękki jak do smarowania) razem z warstwą żurawiny z dna, a całość była przesiąknięta leciutkim aromatem żurawin (zapewne wskutek parowania w czasie pieczenia i stygnięcia?). Szukam, szukam, biegam po necie i znaleźć przepisu nie mogę… Może masz coś podobnego w zanadrzu?
Z drugiej strony dzięki temu bieganiu znalazłam tę stronę :) I bardzo się z tego cieszę, już zapisałam ją w ulubionych :)
Olga Smile napisał
Nalewka – bardzo mi miło : U mnie na stronie znajdziesz masę pasztetów i pasztecików :)
Gdybym miała przygotować taki pasztet jak wspominasz, zrobiłabym to najprościej na świecie :) Przygotowała mięso na pasztet, a robi się to tak: Różne kawałki mięsa, których ogólna zawartość tłuszczu nie powinna być mniejsza niż 40%, czyli na przykład: 1/2 kg łaty wołowej, 1/2 kg szynki wieprzowej, 1/2 kg boczku wieprzowego, 1/2 kg mięsa drobiowego i na przykład 1/2 kg karkówki wieprzowej, kroję na kawałki wielkości paczki papierosów. Wkładam do garna, dodaję minimum 5 cebul, listek, ziele, pieprz i sól zalewam wodą tak aby przykryć mięso i gotuję całość na bardzo mały gazie, przez około 5 godzin. Mięso ma się rozpadać a sos zredukować do kilku szklanek. Na koniec gotowania dokładam mniej więcej 1 kg wątróbki drobiowej. Mięso, cebule i przyprawy wyławiam, a do sosu wkładam 5 suchych kajzerek. Wszystko mielę 3 razy – mięso, namoczone kajzerki, cebulę i zioła. Masę mieszam, doprawiam solą, pieprzem i dodaję 5 jajek. To jest masa pasztetowa do pieczenia, takową wykładasz do formy, na dno której wkładasz 2 słoiki żurawiny, ja dodałabym jeszcze świeżej lub mrożonej. Pasztet piecze się około 2 godzin w 180 stopniach, a je po wystudzeniu, gdy pozwala się ładnie ciąć. Ale UWAGA – podczas pieczenia pasztet rośnie, mniej więcej o 1/3 objętości więc forma musi być wysoka. Mam nadzieję, że w miarę jasno opisałam przygotowanie takiego pasztetu :) – czuję się zmotywowana i za kilkanaście dni pokażę taki wypiek na stronie. Smacznego :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Nalewka napisał
Dzięki serdeczne!!!
Rozumiem, że wariacje typu dodatku dziczyzny, jakiejś sarniny, zająca czy dla odmiany królika, są do zaakceptowania? Tzn. za każdym razem byłby to jakby inny pasztet :)
I dodałaby jeszcze kilka kulek jałowca, bo uwielbiam go we wszystkim i pasuje mi do mnóstwa dań, łącznie z rosołem :D
Poczekam na przepis pasztetu ze zdjęciem, a w tzw. międzyczasie spróbuję wydziergać pasztet z wiśniami (żurawinę suszoną też uwielbiam i też dodaję do różnych dań zaczynając od mufinek (słodkich i wytrawnych), przez sałaty, aż do dań stricte mięsnych :) A świeżą, jakżeby inaczej, wrzucam do … nalewek :)