Święta, święta i po świętach. Zawsze dziwię się, że przyjemne chwile w gronie rodziny i przyjaciół potrafią tak szybko płynąć. Cóż … zgodnie z porzekadłem, wszystko, co dobre szybko się kończy. Wczoraj ugotowałam rosół na całkiem tłustej prędze wołowej. Tylko taka była w sklepie, a ja miałam silną potrzebę zjedzenia rosołu, nie było, więc wyboru. Gdy zupa ostygła pojawiła się u mnie niezwykle częsta i nawracająca potrzeba przygotowania czegoś smacznego z wyłowionego z garnka mięsa. Po otwarciu szuflady wpadała mi w oko wielka torba żurawiny kupiona na święta i już pustawe opakowanie imbiru kandyzowanego. O tak … pojawiła się inspiracja, jak widać potrzeba matką wynalazców :) Gdy przełożyłam miękką, lekko kwaskową żurawinę do garnuszka i zalałam gorącą wodą, po kuchni rozszedł się charakterystyczny zapach jakby cierpkości i kwaskowatości tego owocu. Uwielbiam żurawinę! W przypadku pasztetu tłustość użytego mięsa zdecydowanie nie przeszkadzała, nawet się ucieszyłam z przerośniętych tłuszczem włókien, w końcu pasztety do dietetycznych nie należy. Jeżeli ma małą zawartość tłuszczu będzie smakował jak sucha pieczeń, prawdziwy kremowy pasztet uzyskuje swoją maślaność za sprawą sowitego dodatku masła i tłuszczu. W swoim życiu jadłam już masę pasztecików, do których przygotowania używałam mięsa z zupy. Uważam, że jest to najlepszy sposób wykorzystania żylastego czy ścięgnistego mięsa wołowego, które niezbyt nadaje się do zjedzenia w najprostszy sposób, czyli na ciepło z musztardą lub chrzanem. Muszę napisać, że mój wspaniały i prosty pasztet z żurawiną oraz imbirem kandyzowanym jest zdecydowanie najsmaczniejszym pasztetem, który w ostatnich tygodniach wyszedł z mojej domowej kuchni! Mówię Wam bajka istna bajka! |
|||
Ten przepis jest moją dziesiątą propozycją w ramach zabawy KUCHNIA WIELKANOCNA 2010 | |||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 11 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
majka napisał
I wyglada bajecznie pysznie :)) Przepis juz zanotowalam :))
Pozdrawiam.
Mała Mi napisał
wygląda bajecznie, i ta żurawina kusi strasznie, ale ja nie dam rady…mój organizm błaga o post! A rodzinka moja była pod wrażeniem babki pomarańczowej i pasztetu z pomidorkami i oliwkami :-).
Olga Smile napisał
Mała Mi – bardzo się cieszę, że wszystko smakowało :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Olga Smile napisał
majka – polecam wypróbowanie, bo pasztet znika jak śnieg w lipcu :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Aneta napisał
Witaj Olgo!
No i przywiał mnie tu z molosów, a ponieważ będzie to mój pierwszy post tutaj to pewnie będzie długi. Po pierwsze gratuluję talentu kulinarnego i sposobu przekazywania samej idei Smaku Imprezy. Sama uwielbiam gotować, ale od czasu do czasu mam dosyć stania przy garach, właśnie wtedy książka kucharska, przepis w piśmie, rozmowa ze znajomymi daje mi takiego pozytywnego kopa i sprawia, że gotowanie znów staje się przyjemnością. Mam zamiar właśnie tak potraktować twojego bloga przysiąść na wirtualnym stołku w twojej kuchni, podpatrywać, pytać,a czasami też dorzucić coś ciekawego. Przeglądają przed świętami przepastne szuflady z produktami natknęłam sie na resztkę kandyzowanego imbiru, uwielbiam surowy imbir i stosuję go w wielu przepisach, pamiętam jak się ucieszyłam jak zobaczyłam kandyzowany w Makro. Niestety w wyobrażni mojej był znacznie lepszy niz w rzeczywistości. Zużyłam go głównie do małych czekoladek z bialej czekolady, oblewając nią właśnie imbir i morele i licząć, że pieprzny smak imbiru podrasuje trochę mdły smak bialej czekolady. Te czekoladki niektórym bardzo smakowaly ale nie znalazły mojego uznania. Teraz zużyję resztkę tak jak i ty do pasztetu i zobaczymy, czy wreszcie kandyzowany imbir znajdzie moje uznanie.
Pozdrawiam wszystkich komentujących
haniar napisał
Wiaj, bardzo fajny pomysł, ja takie mięso z rosołu zwykle pakuję do naleśników, ale ten pasztecik musi być pyszny. Jednocześnie polecam pasztet z wątrubek uduszonych z cebulą i jajkami a potem zmiksowany, plus przyprawy, podany na sałacie, papryce, pomidorach, ozdobiony jajkiem na twardo lub czym kto lubi. Pozdrawiam poświątecznie.
Monika napisał
Pomysł świetny, pasztecik bardzo samczny, ale jedno mnie zastanawia…W jaki sposób osiagnąc taki różowy kolor? Mój pasztet miał kolor zdecydowanie ciemniejszy, taki jak gotowane mieso. A chciałabym taki ładny, jak francuskie terriny. Co zrobiłam źle?
Olga Smile napisał
Monika – miałam jasne mięso ala cielęcina i takie wyszło jak na zdjęciu. A smaczny był?
Hanka napisał
To mój pierwszy paszte4t z żurawiną. Pani Olu dziekuję za świetny przepis na pasztet !
monika napisał
Witam, czy rzeczywiście oprócz podanych składników nic więcej nie dodajemy?. Nie zapiekamy, nie dodajemy jajek? :D.
Chcę zrobić go na święta ale brakuje mi czasu na wersję testowa. Aha i jeszcze jedno: czy mięso można najpierw zmielić żeby było całkiem gładziutkie czy wystarczy np w thermomixie od początku go potraktować?
Wygląda pięknie :)