Kiedy wchodzę do delikatesów spożywczych lub supermarketów biegam od regału do regału poszukując nowych ciekawych produktów. To już nie przyzwyczajenie a wręcz nałóg, co prawda jak każdy przyjemny ale do tego kosztowny. Próbowanie nowych smaków daje wiele zadowolenia, wpływ na poznanie świata, daje szersze smakowe perspektywy. Pozwala na uwolnienie wyobraźni, zrozumienia kuchni narodów i daje taką wewnętrzną radość, że czasami jeden kęs zupełnie zmienia postrzeganie produktu. Uwielbiam delikatesy, można w nich znaleźć absolutnie wszystko, chociażby octy wytwarzane z owoców wszelkiej maści i gatunków, oliwki, oliwy pochodzące z roślin, o których zastosowaniu w przemyśle spożywczym mało, kto słyszał. Do tego ta mnogość przetworów, wędlin nie wspominając już o serach, przy których można dostać zawrotu głowy zanim zdecydujemy się na nowy gatunek. Ach, zapomniałabym o owocach, które w ostatnich czasach porażają wręcz kolorami i odmianami. Jest jeszcze tyle smaków do próbowania, tyle dań do zrobienia, aż cieszę się wewnętrznie z każdej perspektywy nowości na moim imprezowym stole. Trzeba próbować i zmieniać, nie ma jak nowości, których nie należy się bać, bo zawsze niosą ze sobą coś dobrego. Tak też wydarzyło się kilka lat temu, gdy to pierwszy raz zdecydowałam się na zakup jajek przepiórczych. Wybierałam pomiędzy strusimi, kurzymi, kaczymi, gęsimi i przepiórczymi. Jajka kacze i gęsie już jadłam, kurze rzecz jasna oczywiście również do testowania zostały mi, więc przepiórcze i strusie. Wtedy zdecydowałam się na przepiórcze, bojąc się, że będę zmuszona przygotować z jajka strusiego frittatę dla pułku wojska, a tego nie miałam w planach. Jajka przepiórcze okazały się rewelacyjne nie tyle do klasycznej jajecznicy, gdzie smak ich zagłuszają dodatki chociażby w postaci masła, mleka, kiełbaski, cebuli itd. a jako farsz do grzybów i warzyw. Och tak, czyż pieczarki napełnione jajkiem, pod którym znajduje się odrobina cebulki dymki nie wyglądają ślicznie? Wyglądają i smakują. Są proste do przygotowania, wręcz banalne a na stole prezentują się idealnie. Do tego kilka akcentów żółci i mamy już lato w środku zimy :) Ach właśnie, gdy będziecie rozbijać jajka przepiórcze, natnijcie je ostrym nożem. Mają twardą skorupkę i prędzej się zgniotą niż rozbijemy je tak, jak jesteśmy do tego przyzwyczajeni przy jajkach kurzych. |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 14 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
poswix napisał
Wyglądają jak oczy wydłubane z jakiegoś potwora albo smoka. Przeurocze. :)
Majana napisał
Kochana Olgo, wspaniale wyglądają takie pieczarki. Niby proste a jakie wykwintne danie :) Nie miałam jeszcze okazji próbować jaj przepiorczych. Tyle jeszcze przede mną, ze ho ho ;)
Pozdrawiam Cie ciepło:)
zawszepolka napisał
Wygladaja jak oczy :)
zabrzmi to okrutnie, ale wygladaja smacznie :))))
gania76 napisał
Śliczne – jak smocze oczka :)
Olga Smile napisał
Dziękuję za komentarze :)
Przypominają Wam oczy :) :) :) na to skojarzenie wpadłam :) W takim razie to urocze i smaczne zarazem jajeczno-pieczarkowe oczęta :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Malta napisał
Doskonały pomysł :). W ramach rezygnowania z węglowodanów?
Olga Smile napisał
Malta – dziękuję, dokładnie ja też muszę dobrze zjeść podczas imprez a goście się absolutnie nie obrażają na nowe i dodatkowe urozmaicenia :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
kawusia35 napisał
Też mi się z wydłubaniem skojarzyły (patrz wcześniejsze wpisy hi hi).Super pomysł i fajosko wygląda.Pozdrawiam
Iwona napisał
rzeczywiscie banalnie proste a jak ladnie sie prezentuje:) Sliczne
aga-aa napisał
bardzo fajny pomysł :)