POLICZKI WOŁOWE
Dzisiaj przygotowałam dla was policzki wołowe. To coś szczególnego. Policzki wołowe uważam za danie wykwintne, zdecydowanie restauracyjne, zwłaszcza jeśli są długo duszone i podane z winem, puree ziemniaczanym z chrzanem lub boczkiem, do tego z pieczoną i karmelizowaną młodą marchewką. Brzmi fantastycznie, prawda! Powiem tak, nie tylko brzmi, ale również smakuje i wygląda świetnie! Lubię różne połączenia smakowe uzupełniających się składników i ich faktur oraz przenikające się aromaty. Z uwagi na fakt, że razem z mężem bardzo lubimy wina i często o nich rozmawiamy, piszemy i dyskutujemy, to dzisiaj do policzków wołowych podałam czerwone wino. Od razu zaznaczę, że policzki gotowałam bez udziału czerwonego wina, chociaż ta metoda przygotowywania długo duszonej wołowiny jest jedną z popularniejszych. Ja jednak wolę dania dobrym winem popijać, niż w winie mięso gotować. Oczywiście jak zawsze nic nie narzucam, jeśli więc macie ochotę na policzki wołowe w winie, wtedy w tym przepisie zastąpcie 500 ml bulionu winem. Można śmiało spróbować obu wersji. Policzki wołowe ostatnio dość często pojawiają się w sklepach, mięso to jest niedoceniane moim zdaniem, a należy do delikatnych, kolagenowych, a po długim pieczeniu dosłownie rozpływa się w ustach. Tak przyrządzone policzki wołowe są bogate w smaku, delikatne w strukturze i łatwe do rwania na kawałki. Mięso to nie wymaga specjalnych umiejętności, ani przyrządzanie nie jest zbyt trudne. Cały sekret tkwi w długości pieczenia, niskiej temperaturze oraz wspaniałej marynacie, której smaki wzajemnie się przenikają i wnikają w mięso. Niezwykle esencjonalny sos pasuje wyśmienicie do puree ziemniaczanego, ale także do ryżu lub klusek. Ja wybrałam puree ziemniaczane z dodatkiem boczku, sprawdziło się idealnie! Zapraszam na policzki wołowe ,które podaję w towarzystwie wina :)
POLICZKI WOŁOWE
POLICZKI WOŁOWE – składniki:
- 2 kg policzków wołowych
- 6 łodyg selera naciowego
- 4 duże szalotki lub białe cebule
- 2 czerwone papryczki chili dość łagodne, jeśli są bardzo ostre wybierz 1 sztukę
- imbir około 20g
- 4 ząbki czosnku
- 125 ml sosu sojowego lub tamari (sos bezglutenowy)
- 45 ml octu balsamicznego
- 1 litr wody lub bulionu wołowego, warzywnego, drobiowego, grzybowego
- 30 ml syropu daktylowego, miodu, melasy lub klonowego
- 60 ml oleju
- 1 łyżeczka kolendry
- 1 łyżeczka kuminu
- 2 anyże gwiazdkowe
- ½ laski cynamonu
- skóra odcięta z połówki cytryny (bez białej części)
- sól i pieprz do smaku
POLICZKI WOŁOWE – przepis:
- Na patelni rozgrzewam 3 łyżki oleju. Obsmażam policzki z każdej strony, powinny być przyrumienione niczym steki.
- W międzyczasie: obieram szalotki i kroję w plasterki, obrany imbir kroje w słupki, a czosnek w plasterki. Łodygi selera naciowego myję, osuszam i drobno szatkuję. Papryczkę również kroję w plastry.
- Zdejmuję policzki z patelni i przekładam do żeliwnego garnka.
- Na patelnię wlewam pozostały olej i przesmażam cebulę, seler, imbir i czosnek. Po chwili przesmażone składniki dodaję do policzków. Do garnka wkładam wszystkie składniki, czyli: przyprawy, skórkę z cytryny, dolewam bulion, sos sojowy oraz ocet. Garnek przykrywam i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni. Policzki wołowe piekę przez 6 godzin, w międzyczasie obracam je w garnku dwa razy, średnio co 2 godziny. Zobacz na zdjęciu poniżej jak aromatycznie wyglądają wszystkie składniki w garnku, gotowe do pieczenia.
- Sposób podania: na talerzu układam puree ziemniaczane z boczkiem lub chrzanem, na nim długo duszony policzek wołowy wraz z szalotkami i karmelizowaną marchwią. Napisz w komentarzu JAKIE JEST TWOJE ULUBIONE DANIE OBIADOWE? Policzki wołowe są daniem bardziej odświętnym niż codziennym!
Anonim napisał
Olga Smile konkurs zaproponowała.
Warsztaty z Łapanowskim są do wygrania. Na naukę czegoś zdrowego i lekkiego – nawet do stolicy pojadę do Łapanowskiego. Casillero del Diablo posmakuję i coś z przepisu Grzegorza ugotuję. To mój kucharz ulubiony.
Jego dania to kolory, mają inne też walory. Tradycyjne, nowoczesne,
mają różne konsystencje. Kreatywność i prostota – to jest to, co każdy kocha.
Anonim napisał
kiedy będą znane wyniki konkursu Olga Smile ?
Sarah napisał
Bardzo chciałabym mieć okazję udziału w warsztatach z tak znamienitym kucharzem, którego podziwiam od wielu lat. Mam za sobą od urodzenia weganizm, potem wegetarianizm, dopiero od kilku lat wypływam na szersze wody produktów takich jak sery, wina, mięsa, ryby. Dużo kształcę się w tym kierunku, ale jest to wiedza bardziej teoretyczna. Praktyka z mistrzem byłaby dla mnie ogromną szansą na naukę od najlepszych. Udział w tyh warsztatach to byłoby dla mnie spełnienie marzenia, a już bardzo dawno nie zasmakowałam tego uczucia jakim jest wzrastanie w swojej pasji! Szczerze wierzę, że tam gdzie jest pasja, zaangażowanie i poświęcenie tam dla człowieka nie ma rzeczy niemożliwych! Obiecuję, że jeśli dana będzie mi szansa udziału w tych warsztatach nie zmarnuję ani sekundy i wycisnę je do ostatniej kropli, jak nasmaczniejszą cytrynę!
Joanna Kaź. napisał
Nie wiem, czy potrafię wybrać jeden ulubiony przepis obiadowy – przecież jest tyle możliwości! Co innego gotuje wiosną, co innego latem, a jeszcze inne potrawy królują u mnie jesienią i zimą. Ale spróbuję – zawsze wracam do jednego, aromatycznego przepisu na kurczaka w sosie śmietanowo-kurkowym, podawanego z puree ziemniaczanym z dodatkiem gałki muszkatołowej. To pozornie proste danie, które przygotowuje się na jednej patelni (no i ziemniaczki w garnku osobno), jest aromatyczne, idealnie doprawione, a kurki – smakują obłędnie i podkreślają każdą kropelkę sosu, nadając mu magicznego smaku.
A teraz – czemu chciałabym się udawać na warsztaty z Grzegorzem Łapanowskim? Nie jestem profesjonalną kucharką, gotuję dla siebie, rodziny, przyjaciół. Z warsztatów nie wyniosę na pewno tyle, ile wynieść mógłby zawodowy kucharz, ale chce się uczyć nowych rzeczy, smaków, a przy okazji poznać innych, wspaniałych szefów kuchni. Szczególnie tych, którzy z pasją oddają się temu co robią i potrafią swoim zaangażowaniem i kreatywnością zarażać innych.
To tyle ;) Miłej środy życzę,
Asia
Agnieszka napisał
Gdy ktoś mnie pyta jaki jest mój ulubiony obiad, albo gdy widzę w programach kulinarnych, że uczestnicy mają przygotować danie, które kojarzy im się z domem to zawsze mam w głowie gołąbki ziemniaczane.
My przygotowanie takich gołąbków zaczynamy z reguły dzień wcześniej od ugotowania aromatycznego i pikantnego rosołu drobiowego z masą warzyw, suszonych ziół, solidną dawką kurkumy, imbiru i chilii. Mocno żółty za sprawą kurkumy i wypalający przełyk. Taki do gołąbków jest idealny. I w czasie gotowania rosołu gotujemy też kapustę. Próbowaliśmy z włoską, czerwoną, ale jednak zawsze najlepiej smakują z białą, ugotowaną w wodzie z octem i solą.
A na drugi dzień to co najprzyjemniejsze, czyli surowe ziemniaki zmielone w maszynce do mielenia mięsa na drobnych oczkach zgodnie z zasadą: 5 średnich ziemniaków na 100 g surowej kaszy. Z reguły robimy z 15 ziemniaków. I przez te wiele lat testowaliśmy różne wersje tych gołąbków, tzn. mieszaliśmy 3 rodzaje kasz po 100 g, 2 po 150 g, były z komosą, były z jaglaną, białą gryczaną, paloną, ale po tych wszystkich wariacjach, pozostajemy wierni gołąbkom wyłącznie z kaszą jęczmienną drobną, która w swojej strukturze jest dość kremowa i idealnie „skleja” się z ziemniakami.
Do farszu obowiązkowo 2 duże cebule usmażone na złoto, dwa duże ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę, 1 duża łyżka suszonego majeranku, sól, pieprz i można zawijać.
My te gołąbki pieczemy w piekarniku w zamkniętym naczyniu żaroodpornym zalane gorącym rosołkiem, który czeka od dnia poprzedniego.
Po upieczeniu przez godzinkę leżakują jeszcze na blacie w kuchni, aby mogły wpić jak najwięcej rosołu.
I takie wyleżakowane, wymuskane gołąbki najlepiej nam smakują polane usmażoną cebulką i zimnym, gęstym, kwaśnym jogurtem naturalnym lub śmietaną.
Bardzo często to danie serwujemy naszym gościom, którzy przyjeżdżają do naszego domu po raz pierwszy. Nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś wyszedł od nas bez przepisu:)
Moja mama tego dania nie znała, to mój tato wprowadził je do naszego domu, bo robiła je jego mama, wychowana na Ukrainie. To ten rodzaj dań, który znika szybciej niż mrugnięcie okiem:D
O wiele lżejsze niż tradycyjne gołabki z mięsem, bez ciężkiego sosu, zółciutkie od kurkumy z rosołu. I w moim domu zawsze wszyscy są chętni na taki obiad:)
Olga Smile napisał
W imieniu organizatora ogłaszam wyniki zabawy! Zaproszenia na warsztaty z Grzegorzem Łapanowski otrzymują:
Małgorzata Kucharska Uwielbiam wołowinę, zrazy wołowe z przepisu Pani Olgi Smile, sprawiły, że .. jestem żoną swojego męża. Poprostu zakochał się w daniu które przygotowałam i we mnie na dokładkę. Myślę, że istnieją kulinarni mistrzowie i wirtuozi np Pani Olga i Pan Grzegorz i rozkochani w sztuce mistrzów rzemieślinicy. Ja jestem takim właśnie rzemieślinikiem marzę i śnię by nauczyć się czegoś dobrego od najlepszych, marzę by uczestniczyć w tych wspaniałcyh warsztatach. To byłaby dla mnie niesamowita przygoda, marzę aby ją przeżyć. Marzę o szansie, o bilecie do krainy najlepszego smaku, warsztaty z Grzegorzem Łapanowskim, które odbędą się 21 kwietnia 2018 w Food Lab Studio w Warszawie, o obcowaniu ze sztuką kulinarną najwyższych lotów.
Sarah 20 marca 2018 Bardzo chciałabym mieć okazję udziału w warsztatach z tak znamienitym kucharzem, którego podziwiam od wielu lat. Mam za sobą od urodzenia weganizm, potem wegetarianizm, dopiero od kilku lat wypływam na szersze wody produktów takich jak sery, wina, mięsa, ryby. Dużo kształcę się w tym kierunku, ale jest to wiedza bardziej teoretyczna. Praktyka z mistrzem byłaby dla mnie ogromną szansą na naukę od najlepszych. Udział w tyh warsztatach to byłoby dla mnie spełnienie marzenia, a już bardzo dawno nie zasmakowałam tego uczucia jakim jest wzrastanie w swojej pasji! Szczerze wierzę, że tam gdzie jest pasja, zaangażowanie i poświęcenie tam dla człowieka nie ma rzeczy niemożliwych! Obiecuję, że jeśli dana będzie mi szansa udziału w tych warsztatach nie zmarnuję ani sekundy i wycisnę je do ostatniej kropli, jak nasmaczniejszą cytrynę!
Agnieszka 21 marca 2018 Gdy ktoś mnie pyta jaki jest mój ulubiony obiad, albo gdy widzę w programach kulinarnych, że uczestnicy mają przygotować danie, które kojarzy im się z domem to zawsze mam w głowie gołąbki ziemniaczane.
My przygotowanie takich gołąbków zaczynamy z reguły dzień wcześniej od ugotowania aromatycznego i pikantnego rosołu drobiowego z masą warzyw, suszonych ziół, solidną dawką kurkumy, imbiru i chilii. Mocno żółty za sprawą kurkumy i wypalający przełyk. Taki do gołąbków jest idealny. I w czasie gotowania rosołu gotujemy też kapustę. Próbowaliśmy z włoską, czerwoną, ale jednak zawsze najlepiej smakują z białą, ugotowaną w wodzie z octem i solą. A na drugi dzień to co najprzyjemniejsze, czyli surowe ziemniaki zmielone w maszynce do mielenia mięsa na drobnych oczkach zgodnie z zasadą: 5 średnich ziemniaków na 100 g surowej kaszy. Z reguły robimy z 15 ziemniaków. I przez te wiele lat testowaliśmy różne wersje tych gołąbków, tzn. mieszaliśmy 3 rodzaje kasz po 100 g, 2 po 150 g, były z komosą, były z jaglaną, białą gryczaną, paloną, ale po tych wszystkich wariacjach, pozostajemy wierni gołąbkom wyłącznie z kaszą jęczmienną drobną, która w swojej strukturze jest dość kremowa i idealnie “skleja” się z ziemniakami. Do farszu obowiązkowo 2 duże cebule usmażone na złoto, dwa duże ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę, 1 duża łyżka suszonego majeranku, sól, pieprz i można zawijać. My te gołąbki pieczemy w piekarniku w zamkniętym naczyniu żaroodpornym zalane gorącym rosołkiem, który czeka od dnia poprzedniego.
Po upieczeniu przez godzinkę leżakują jeszcze na blacie w kuchni, aby mogły wpić jak najwięcej rosołu. I takie wyleżakowane, wymuskane gołąbki najlepiej nam smakują polane usmażoną cebulką i zimnym, gęstym, kwaśnym jogurtem naturalnym lub śmietaną. Bardzo często to danie serwujemy naszym gościom, którzy przyjeżdżają do naszego domu po raz pierwszy. Nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś wyszedł od nas bez przepisu:) Moja mama tego dania nie znała, to mój tato wprowadził je do naszego domu, bo robiła je jego mama, wychowana na Ukrainie. To ten rodzaj dań, który znika szybciej niż mrugnięcie okiem:D O wiele lżejsze niż tradycyjne gołabki z mięsem, bez ciężkiego sosu, zółciutkie od kurkumy z rosołu. I w moim domu zawsze wszyscy są chętni na taki obiad:)
dodatkowo na warsztaty pojedzie też
Paweł Marder – Muszę być na tych warsztatach! A dlaczego? To dość proste. Mam strasznie nieaktualne zdjęcie z Grzegorzem (nie mam już brody) i muszę je uaktualnić
Bardzo proszę wszytskich zwycięzców, żeby napisali do mnie na prv i podali swoje maile, które ja przekażę organizatorowi warsztatów! Pozdrawiam Olga
Anonim napisał
serdecznie dziękuje, to nagroda moich marzeń napsiałam maila olgasmile@olgasmile.com
M napisał
Witam
A ja po tym wpisie kupiłam powyższe wino i było zepsute. Sklep mi nie chciał zwrócić pieniędzy. Ale przepis na policzki wypróbowałam i wyszły super
Olga Smile napisał
M – jak wino zepsute? Otwarte było?
Fan napisał
Najlepsze wino na świecie , choć nie jestem smakoszem win to del diablo mógłbym pić beczkami . Jeśli chodzi o przepisy Pani Olgo – THE BEST ,najlepsza strona ,najlepsze przepisy – domowe, proste nawet dla laika . Bardzo pani dziękuje i pozdrawiam .