Przy ognisku
Uwielbiam ognisko, ciepło, jakie z niego bije, ten żar, spokój i wolno płynący czas. Myśli krążą swobodnie, gdy leniwie wpatruję się w skaczące iskierki, odprężam się i ogarnia mnie nieopisana błogość. To wszystko odczuwam, kiedy siedzę wieczorem, opatulona w koc i patrzę na ogień delikatny i mocny jednocześnie. Uwielbiam ogniska, spotkania ze znajomymi, wspólne chwile z rodziną. Mają one moc, tą moc ognia, łączenia i spajania. Trochę taką pierwotną magię, jak wiele wieków temu, ale nadal odczuwalną, piękną, ciepłą, rodzinną i serdeczną!
Gdy byłam dzieckiem i nastolatką, wyjeżdżałam z rodzicami na działkę na pojezierzu brodnickim. Tam, czasami w kilka rodzin przygotowywaliśmy ognisko, zapach i czar tych chwil wspominam do dziś. To niezapomniane rozmowy, smaki, zapachy, taka zwyczajna i prosta magia chwili. Taka cenna w dzisiejszych czasach! Emocje nadal towarzyszą mi, gdy przygotowuję się do ogniska, gdy planuję jedzenie, proste i pyszne. Całą rodziną wybieramy ubrania, koce, ustawiamy fotele, ławy i stoły. Drewno już czeka, patyki do pieczenia, jedzenie wstępnie przygotowane i miła atmosfera. Znajomi zawsze się cieszą, gdy do nas przyjeżdżają, to nie mogą doczekać się ogniska, które jest atrakcją dla dużych i małych! Zawsze i niezmiennie, ognisko to największa atrakcja sezonu! W trakcie tego rodzinnego spotkania ze znajomymi przygotowaliśmy kilka dań, tradycyjnych, które każdy lubi i czeka na nie z niecierpliwością.
Chleb z ogniska
Na pierwszy ogień zawsze idzie chleb z ogniska. Gdy cała ferajna osób jest głodna, chleb pomaga ugasić pierwszy głód w oczekiwaniu na inne, bardziej pracochłonne dania. Równe pajdy wielskiego chleba lub białego chleba bezglutenowego ponabijane na kije, pieką się wprost nad płomieniami. Żaden chleb nie smakuje tak, jak ten z ogniska. Nie ma sobie równych! Zapach dymu nadaje mu wyjątkowości! A do takiego chleba pasuje jak ulał masło czosnkowe.
Masło czosnkowe
Do chleba z ogniska podaję często masło czosnkowe z koperkiem. Świetne, rozpuszcza się na gorącym chlebie i potrzeba już tylko odrobinę soli. Ja przygotowałam masełko czosnkowe z 250 g masła (może być zwierzęce lub roślinne), 10 ząbków czosnku i dużego pęczka koperku. Czosnek obrałam i przepuściłam przez praskę. Koperek poszatkowałam drobno. Miękkie masło wymieszałam z koperkiem i czosnkiem. Przełożyłam do miski i podałam na stół. Pasuje do chleba i pieczonych ziemniaków :D
Kanapki z ogniska
Czasami przygotowujemy również całe kanapki nad ogniskiem. Dwa kawałki chleba i dość gruby plaster sera żółtego krowiego lub wegańskiego złączone w jedną, idealną całość. Pieczywo się opieka, a ser rozpuszcza i topi. To dla mnie magia chwili i prostego smaku!
Kociołek, czyli prażonka
Ja zawsze czekam na kociołek. Kociołek to taki gulasz warzywny lub mięsny zależnie od upodobań, przygotowany w żeliwnym ganku, który wstawia się wprost do ogniska. Takie danie jednogarnkowe wszystkim smakuje na świeżym powietrzu. Dzieciaki wcinają aż miło. U mnie kociołek był warzywny z fasolą, dużą ilością przypraw i wędzonej papryki. Wspaniale smakował i zniknęła cała zawartość w ciągu jednego wieczoru.
Do przygotowania kociołka, prażonki lub pieczonki można użyć ulubionych warzyw lub tych, które akurat ma się pod ręką. U mnie były to liście młodej kapusty i poszatkowana młoda kapusta, namoczona przez noc fasola, rozdrobnione warzywa korzeniowe jak marchew, pietruszka i seler oraz cebula i pieczarki.
Na koniec dodałam całkiem sporo ziemniaków i dużo aromatycznych przypraw. Wędzona papryka nadała dużo aromatu, kminek, cząber ogrodowy i ziele smaku. Do tego listek bobkowy, ostra pikantna papryka, czosnek rozdrobniony w plasterkach i sól. Cuda się dzieją w garnku :) Cały, dokładny przepis na kociołek jest tu: Przepis na kociołek
Kiełbaski z ogniska
Ci, którzy nie mogli się już doczekać kociołka, a jędzą mięso, piekli sobie u nas przywiezione z pobliskiego sklepu, klasyczne kiełbaski z ogniska.
To żadne wytworne danie, kawałek ulubionej kiełbasy ponacinanej, nadzianej na kij i upieczonej nad żarem. Proste, a dla niektórych najlepsze na świecie ogniskowe danie. Mięsożercy byli wniebowzięci.
Pianki i kanapki z piankami
Dzieciaki wiedzą, co dobre, zresztą rodzicie też wcale nie pozostali w tyle z pałaszowaniem pianek :)
W kilka minut poszła nam ich cała wielka paczka. Zrobiliśmy kanapki z pianek, czyli braliśmy dwa wafelki, do tego polewa z czekolady i upieczona w środku pianka. No tak, to ulubione danie dzieciaków. Muszę się przyznać, że ja też za nim przepadam. Zjadam, aż mi się uszy trzęsą i wcale nie mam wyrzutów sumienia! Mamie też słodkie dania od życia się należy ;)
Ziemniaki pieczone z ogniska
Na koniec przygotowujemy ziemniaki z ogniska.
Musi być dużo żaru, zazwyczaj na sam wieczór, gdy rozmów przy ognisku nie ma końca. Kilkanaście ziemniaków myję, owijam w folię aluminiowa i wrzucam na żar w ognisku, przykrywam porcją żaru i kilkoma kawałkami drewna, żeby można się było patrzeć w ogień. Po 30 minutach ziemniaki wyjmujemy, ostrożnie rozwijamy z foli i jemy z solą. Do nich nie potrzeba nic innego, sól, ciepły ziemniak i wszyscy zadowoleni! Uwielbiam ogniska!
*****
Zapraszam na KONKURS :)
Jakie są Twoje wspomnienia z ogniska?
Musi być wesoło, pozytywnie i radośnie. Każda osoba może opisać kilka wspomnień, które należy zamieszczać w oddzielnych komentarzach (zgłoszeniach), tak, aby było widać, za który wpis, dana osoba biorąca udział w zabawie, została nagrodzona.
Aga napisał
Moje najlepsze wspomnienia nie są odległe bo…aż z ubiegłego weekendu.
Kiedyś ogniska kojarzyły się z szaleństwem, biesiadą, i siedzeniem do białego rana – oczywiście również są to miłe wspomnienia.
Ale ostatnie ognisko przebija wszystkie inne. Czemu? A to za sprawą pewnej osoby która dołączyła do naszego grona- mojego synka. Jako świeżo upieczona mama z ręką na sercu stwierdza, że od teraz [póki co] ognisko jest dla mnie chwilą wytchnienia, ukojenia, spokoju, odpoczynku. Relaksuję się i ładuję siły na kolejny dzień czerpiąc szczęście i zerkając na elektroniczną nianię czy mój mały aniołek pozwoli mi się rozkoszować z mężem pięknem ogniska i przyjemnym wieczornym wiaterkiem. Mój mąż z grzanym winem ja z ciepłym mlekiem z miodem i do tego właśnie kanapki z ogniska, które tak uwielbiamy robić :) Szaleństwo które mam przez cały dzień jako młoda mama zmagająca się z trudem macierzyństwa, rekompensuje sobie spokojnym wieczorem w ramionach ukochanego męża przy ciepłym ognisku – i nic mi więcej nie potrzeba oprócz gwieździstego nieba ! :)
Dajana napisał
Po Moje najlepsze wspomnienie dotyczące ogniska muszę sięgnąć 2 lata wstecz ale to dla mnie nie problem często wracam do tamtego dnia bo zwykłe ognisko okazało się najwspanialszą chwilą w moim życiu.
Jak zawsze spotkaliśmy się całą grupką znajomych na początku rozpaliliśmy ognisko tylko żeby się ogrzać ale długo nie trzeba było czekać i część znajomych pojechało do sklepu w tym samym czasie przyjechali inni znajomi było tam parę osób których nie znałam. Gdy tamci wrócili już każdy miał przygotowany swój kij ja jako wegetarianka dostałam pianki, jeden z kolegów wyciągnął z auta gitarę grał na niej my śpiewaliśmy tańczyliśmy koło ogniska czułam się jak w filmie w końcu przez ta całą wariacje wpadłam na jednego chłopaka który przyjechał z tamtymi nie znałam go więc szybko się speszyłam, przeprosiłam i uciekłam na drugą stronę ogniska od tej chwili cały czas zerkaliśmy na siebie i uśmiechaliśmy chłopaki odgarnęli trochę żaru do niego wrzucili ziemniaki kazali mi siedzieć przy tym i ich pilnować tak też zrobiłam do teraz pamiętam jak kolega z gitara zaczął grac piosenkę i wszyscy śpiewali na cały głos „czy ten pan i pani są w sobie zakochani” i wtedy ten chłopak na którego wpadłam usiadł koło mnie i powiedział tak od pierwszego wejrzenia… i tak też było dziś jesteśmy zaręczeni i mieszkamy ze sobą nie wyobrażam sobie życia bez niego a ogniska robimy tak często jak to możliwe bo to nas połączyło.
aneta napisał
Jakieś 3-4 lata temu postanowiliśmy zintegrować naszą paczkę, gdyż powoli każdy szedł W swoją stronę i zorganizowaliśmy ognisko na trochę dzikiej działce naszego znajomego,dzikiEj ponieważ nie ogrodzonej i strasznie zarośniętej, wzięliśmy gitarę,śpiewniki,pieklismy kiełbaski i spiewalismy,a pewnie wręcz falszowalismy!kiedy zachciało nam się sikać poszlysmy z dziewczynami w krzaki,gdy pierwsza zdjęła gacie nagle w krzakach szuru szuru i my pędem zwiewające w stronę chłopaków. kiedy oni poszli tam zobaczyć co to, bo naszym zdaniem był to dzik albo sarna,okazało się że to jakiś pijak, który do tego stwierdził, że jak nie przestaniemy śpiewać to dzwoni po policję bo zakłócamy mu ciszę nocnąubaw był po pachy,a pan dalej spał.
Agata K. napisał
Ognisko – to magia wspomnień z dzieciństwa. Wspólne weekendy z rodzicami poza miastem, wtedy jeszcze nikt nie słyszał o takim wynalazku jak girll. Tata starał się przekazać wiedzę zdobytą w harcerstwie – jaki odpowiedni chrust trzeba zebrać na rozpałkę, jak naostrzyć kije na kiełbaskę, jak rozpalić lekko mokre drewno… To on zaczepił we mnie duszę przyrodniczki i podróżniczki. Nie ważne wtedy było co będziemy jedli z ogniska, mogły być to same upieczone ziemniaki, które były największym rarytasem – najważniejszy był czas który spędziliśmy razem <3 Pozostały niezapomniane wspomnienia ze wspólnych wypadów i wiedza, która teraz ja będę mogła przekazać swoim dzieciom :)
ANULAGADULA napisał
Epizod 1.
Upalne lato, około roku 1993. Modzerowo. Wieś zabita dechami. Dom w środku pola. Rozglądasz się i nie widać nic na horyzoncie prócz pasących się krów, łanów zbóż, łąk z czerwienią maków i sadu. Sad należy do babci Uli i dziadka Stasia. Do babci zjeżdża się cała rodzina, śpimy z kuzynami na sianie w stodole lub w namiotach w sadzie. Gdy tylko zbliża się zmierzch rodzice dołączają do nas do sadu. Tata rozpala ognisko z dala od drzew. My siedzimy na jabłoni, póki ogień nie będzie duży. Potem wszyscy zasiadamy wokół wielkiego ogniska. Pieczemy kiełbaski, ziemniaki, chleb. Dziadek opowiada historie mrożące krew w żyłach, a my potem boimy się zasnąć w namiocie. Wujek intonuje piosenkę „Płonie ognisko w lesie…”.Śpiewamy wszyscy. Jak chór kościelny bo jest nas tam ze 30cioro. Uwielbiam wakacje na wsi u babci. Szkoda, że moja córka nie będzie miała okazji poczuć tego, co ja czułam wtedy mając 10 lat.
Epizod 2
Lato. Rok 1998. Za blokiem, nieopodal rozciągają się pagórki, górki. Można się schować przed rodzicielskim okiem. Rozpalamy małe ognisko, wrzucamy ziemniaki i gadamy o wszystkim. Jarek przytula się delikatnie. Ja dostaje rumieńca na twarzy. Od dawien dawna się w nim podkochuje. Częstuje swoim ziemniakiem. Ogrzewa ręce nad płomieniem i następnie swoimi rękoma ogrzewa moje. Pijemy tanie wino. I staje się to o czym śniłam tyle nocy. Ten pierwszy pocałunek jest tak delikatny, że ledwo go czuję, ale pamiętam do dziś. Pierwszej miłości się nie zapomina, szkoda, że nie ma jej już wśród nas.
Epizod 3
Zima. Rok 2011. Organizujemy kulig. Kolega- właściciel spychacza przywiązuje kilka par sanek do swojej wielkiej maszyny i rozpoczynamy wspaniały zimowy kulig po wiejskich polach zasypanych śniegiem.Jest bajecznie. Śnieg prószy, mróz mrozi, a ja z mężem i naszą dwuletnią córeczką mocno w siebie wtuleni cieszymy się tym pięknym dniem. Zuzia jest zachwycona. Szybko zapada zmrok. Spychacz daje rade wjechać w każdą zaspę więc stajemy na środku pola. Widać z oddali światełka latarni. Jest bardzo ciemno. Kolega zapala reflektory spychacza i panowie rozpoczynają rozpalanie ogniska. Nagle na środku pola płonie ogromny płomień. Wszyscy stoimy blisko, żeby się ogrzać i zajadamy kiełbaski. Pierwszy raz robię ognisko w ziemie. Cudownie. Zziębnięci ale szczęśliwi wracamy do domu. Jak dobrze mieć przyjaciół ze wspaniałymi pomysłami.
Kiedy myślę „Ognisko” zawsze robi mi się ciepło na sercu bo przynosi same pozytywne wspomnienia.
W tym roku będzie ognisko biegowe z przyjaciółmi z Grupy Biegowej:) Już nie mogę się doczekać aby dopisać kolejny epizod do moich wspomnień.
Dorota napisał
Uhuhu zgłoszenia bez limitów w ilości słów? Odważnie, pani Olgo! :)
A tak na poważnie. Ogniska i ja? To nie jest do końca idealne połączenie. Jestem roztrzepana i nieuważna, zaraz by coś płonęło. Ale jedzenie z ogniska i ja to już całkiem inna sprawa. Zdecydowanie na tak!
Najchętniej wracam myślami do czasów podstawówki. Luz, swoboda i głowa pełna marzeń. Pierwsze miłości, buty na koturnach i obozy harcerskie. Oj długo musiałam przekonywać rodziców, że jako 10-latka jestem gotowa na przygodę życia i tydzień opiekuńczego oka mamy. Wtedy ten tydzień wydawał mi się wiecznością! Ileż miałam planów: że nie będę piła mleka (nadal go nie lubię;)), że będę kłaść się spać po 22 i przegadam z koleżankami całe nocy. Taka byłam podekscytowana, że z nerwów spać nie mogłam. I pojechałam. A tam dziurawe namioty, deszcz, biegi przełajowe i co wieczorne ogniska z gitarą- byłam zachwycona! Pierwszy raz spałam poza domem (u babci się nie liczy!) i wpadłam jak śliwka w kompot w te harcerskie zabawy. Całe dnie spędzaliśmy na powietrzu, tyle rzeczy się nauczyłam, tyle osób poznałam, że wieczorami, aż kręciło się w głowie z przejęcia. I cóż, miałam nie spać po nocach, a zasypiałam jeszcze przed 21, taka ironia losu ;). Kolacja była w formie ogniska, zawsze. Niezależnie od pogody. Pamiętam ten krąg ludzi patrzący w ogień i te fałszywe śpiewy w akompaniamencie z gitarą. Takie magiczne chwile z szumem lasu w tle. Wtedy nie do końca jeszcze wiedziałam, że to właśnie zapamiętam i będę wspominać za 20 lat. Byłam pewna, że moim najlepszym wspomnieniem będzie szeregowy Maciek- czas pokazał, że to była pomyłka ;). A jedzenie z ogniska? Oj, proste, żadnych wymysłów, ale po dniu w jeziorze czy w lesie smakowało jak w najlepszej restauracji. Pieczone ziemniaki w folii, kiełbaska nacięta na krzyż i jabłka na patyku, wtedy chyba jeszcze nie było pianek ;). Było cudnie, cały tydzień, ale trochę się stęskniłam za rodzicami, nie powiem.
Byłam jeszcze na takich obozach 3 razy. Każdy miał w sobie coś niezwykłego, ale ten pierwszy zapamiętałam najlepiej. Mam nadzieje, że moje dzieci też będą miały takie wspomnienia, teraz paradoksalnie trudniej o takie.
… i te ptaków śpiew! :)
Pozdrawiam serdecznie, ahoj!
Ania napisał
Miałam wtedy pewnie ok. 5-6 lat. „Aniu, co tam robisz?”- pytały zaciekawione kuzynki widząc, iż od dłuższego majstruję coś przy kijku do pieczenia kiełbasek. „Zaraz zobaczycie”- odpowiedziałam tajemniczo, by po chwili zaprezentować mój wynalazek- papierową serwetkę pieczołowicie zatkniętą tuż obok kiełbaski na kijku, który zamierzałam za chwilę piec nad ogniskiem. ” Gdy upiecze się moja kiełbaska będę mogła zdjąć ją z kijka bez brudzenia sobie rączek.”- odparłam, nie rozumiejąc rozbawienia, które wywołałam moim wynalazkiem wśród dorosłych.
Katarzyna Winiarska napisał
Kocham ogniska, w szczególności te spędzane w gronie rodzinnym jak i przyjaciół. Moje najwspanialsze wspomnienia związane właśnie z tym wspaniałym, rodzinnym spędzaniem czasu to moje pierwsze ognisko w lesie. Jak to zwykle bywa zaczęliśmy jak było widno, te przygotowania, krojenie siekanie, zawijanie i wszystko po to aby delektować się smakiem i odgłosami natury. Do dziś pamiętam smak ziemniaczków pieczonych, soczystych kiełbasek z patyka i specjałów wujaszka z kociołka. Śpiew, radość w sercu i uśmiech na twarzy a nad nami? – PIĘKNE gwieździste niebo, gdzie tam chłód było czuć jak wszyscy zasiedli koło siebie i rozgrzewali radosną atmosferę. Tak, takie ognicho potrafi nawet doprowadzić do łez szczęścia. Jak chciałabym wrócić w te czasy gdzie każdy miał czas i nie był taki zabiegany jak dziś. Siąść, porozmawiać i cieszyć się ciepłem ogniska i wspólną obecnością przy pieczonych delicjach…
Evi napisał
Prażonka u nas nazywa się duszonki. Uwielbiam absolutnie, kojarzy mi się z dzieciństwem, do dziś czekam z utęsknieniem na sezon. Nie ma lepszej potrawy z ogniska :).
Pozdrawiam serdecznie!
Kinga napisał
Najzabawniejszym ogniskiem, na którym byłam to ognisko z okazji ukończenia szkoły średniej. Wszyscy przyszli z „koszyczkiem”, w dobrych nastrojach i z uśmiechem na twarzach. Nigdy nie zapomnę zdziwienia obecnych tam osób gdy przyszłam ja. Z ich twarzy zniknął uśmiech, a na jego miejscu pojawiło się zdziwienie. Pytanie dlaczego? Otóż pojawiłam się z plecakiem szkolnym wypchanym po brzegi. Zdezorientowani ciągle zadawali mi pytania „po co?”, „dlaczego?”, „co tam masz?”, „dlaczego masz plecak? Przecież szkoła już się skończyła”. Odpowiadałam im, że dowiedzą się w swoim czasie.
Rozpaliliśmy ognisko, upiekliśmy kiełbaski i bawiliśmy się. Kilka osób grało na gitarach, ja zabrałam ze sobą harmonijkę ustną, tańczyliśmy, graliśmy i śpiewaliśmy. Atmosfera była wspaniała. Uwielbiam muzykę graną na żywo. W pewnym momencie wyciągnęłam zawartość plecaka. Część znajomych myślała, że „będzie to coś lepszego”, druga część była rozczarowana a trzecia bardzo zaciekawiła się co mam zamiar z tym zrobić. Podeszłam do ogniska i wrzuciłam całą zawartość plecaka. Pytanie co tam było? Otóż przyniosłam książki i zeszyty z przedmiotów których nienawidziłam. Między innymi znalazła się tam historia, z którą od lat toczyłam walkę. Wiadomo były bitwy wygrane i przegrane, ale ostateczną walkę wygrałam, dzięki czemu z jeszcze większą przyjemnością patrzyłam jak płonie i sama staje się historią. Palenie rzeczy związanych z nielubianymi przedmiotami było dla mnie symbolem zamknięcia pewnego rozdziału, bardzo pozytywnym symbolem. Znajomi, widząc to, sami chcieli zrobić to, co ja. Wielu z nich pojechało do domów i przywiozło swoje przedmioty do spalenia. Wszyscy palili mniej więcej w jednym czasie i po chwili ogień zrobił się bardzo duży. Byliśmy w bardzo dobrym nastroju i nie zauważyliśmy, że jest on aż tak duży.
W pewnym momencie usłyszeliśmy syreny, przyjechała straż pożarna. Jakaś uprzejma pani, która wiedziała, że tego dnia będzie ognisko, zadzwoniła na 998. Panowie stwierdzili, że ogień nie jest zagrożeniem i doradzili, aby uważać na kobietę z sąsiedztwa, ponieważ ciągle przyjmują od niej zgłoszenia. Jednemu ze strażaków bardzo spodobała się atmosfera panująca przy ognisku. Gdy skończył służbę, przyjechał do nas. Okazało się że jest muzykiem. Grał i śpiewał, umilając nam czas.
Nigdy nie zapomnę tej atmosfery, tych ludzi i tej przygody.