PULPETY
Pamiętam doskonale z domu rodzinnego pulpety gotowane w sosie. Właściwie były to pulpety mięsne wrzucane do gotującego się wywaru z warzywami, takiego domowego bulionu. Mama pulpety podawała z makaronem lub ryżem. Ja wolałam tłuszczone ziemniaki z czego najchętniej kartofle zjadałam a pulpety zostawiałam. Gdybym miała wskazać dziesięć dań mięsnych, z którymi kojarzy mi się dzieciństwo byłby to właśnie pulpety, gołąbki, gulasz wieprzowy i żeberka. Pewnie na liście wpisałabym tez mielone, schabowe, pieczonego kurczaka, boczek i karkówkę. Mimo stanu wojennego i czasów PRL’u wspominam dzieciństwo jako kuchnię mięsną, rzutuje mi chyba pani z czarna torbą chodząca po bloku i sprzedająca mięso zawinięte w gazety. Mama się wtedy śmieje i mówi, że chyba pamiętam tylko to, czego unikałam. Możliwe, pamięć dziecka jest płynna ale pulpety na bank były i to dość często. Moje dziecko nie jada ich, generalnie pulpety i klopsy tak ale w wersji roślinnej. Ale specjalnie na prośby mailowe czytelników pokazuję dzisiaj pulpety mojej mamy, czyli pulpety wieprzowe w sosie z warzywami. Zobacz też inne moje przepisy z wieprzowiną. A czy TY masz jakieś danie obiadowe wspominasz z czasów dzieciństwa? Może też pulpety wieprzowe z mięsa mielonego gotowane w bulionie?
PULPETY
PULPETY – składniki:
- 1 kg mięsa wieprzowego
- 3 cebule białe lub żółte
- 2 jajka lub 4 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 bułka kajzerka lub bułka bezglutenowa
- 3 łyżki bułki tartej pszennej lub bezglutenowej
- 1 pęczek włoszczyzny lub paczka włoszczyzny mrożonej
- 5 listków laurowych
- 5 ziaren ziela angielskiego
- sól i czarny pieprz
- do podania koperek lub natka pietruszki
- dowolny makaron – u mnie bezglutenowe spaghetti
PULPETY – przepis:
- Włoszczyznę obieram i ścieram ta tarce w plaski. Wkładam do dużego garnka, dodaję ziele, listek, sól oraz czarny pieprz. Dolewam około 1,5 litra wody i gotuję pod przykryciem przez 15 minut.
- Kajzerkę moczę w wodzie lub mleku. Odcedzam i mielę w maszynce do mięsa.
- Cebule obieram, drobno kroję i szklę posolone na patelni z 2 łyżkami oleju.
- Mięso przekładam do miski, dodaję zmieloną kajzerkę, jajka, bułkę tartą, usmażoną cebulę i doprawiam solą oraz pieprzem. Mięso wyrabiam kilka minut aż stanie się zwięzłe i kleiste.
- Formuję pulpety mokrymi dłońmi. Kulki mięsa i wkładam bezpośrednio do lekko gotującego się wywaru. Gotuję na małym gazie około 30 minut od zagotowania.
- Pod koniec gotowania wrzucam do garnka makaron, który nakładam na talerze. Na każdym talerzu lądują pulpety, makaron i warzywa.
Magda Grabarczyk napisał
Uwielbiam :) W sosie pomidorowym, pieczarkowym, koperkowym albo z warzywami – włoszczyzna + papryka + cukinia + duuużo lubczyku :) Pulpety robię przynajmniej raz w tygodniu :)
Adriana Adamowicz napisał
Gulasz z zalodkow czy serduszek . Barszcz czerwony z ziemniokami i jajkiem, zupa szczawiowa, kopytka z podsmazana cebulka, placki ziemniaczane ze smietana i cukrem
Katarzyna Wróbel napisał
Niedzielny placek ziemniaczany z surówka z marchewki jabłka i z sosem z prawdziwej wołowiny
Aneta Furmanek napisał
Lubiłam pierogi, naleśniki, skrzydełka, a nie znosiłam kalafiora, brukselki i piersi z kurczaka
Agnieszka Sobczyńska napisał
Pierogi ruskie mojej babci a w święta drożdżówki z serem i rodzynkami przechowywane pod ściereczką lnianą w makutrze. :)
Anna Frankowicz-Gibuła napisał
Niezbyt wyrafinowane danie, ale pamiętam smak żłobkowej i przedszkolnej zupy pomidorowej z rozgotowanym, takim „rozlezionym” ryżem. Uwielbiałam to. :-D U mnie w domu się jadło z makaronem, a jeśli z ryżem to nigdy nikomu nie udało się go tak rozgotować!
Romualda Szmit napisał
Kopytka mojej babci, barszcz czerwony z ziemniakami oraz żelazne kluski które robił mój tata
Magoo Komar napisał
Sznycel cielęcy z jajkiem,groszek+marchewka i ziemniaki…do dzisiaj nie cierpię :)
Joanna Marhula napisał
Puree ziemniaczane ze szkolnej stołówki <3 Właściwie to były jedynie rozgotowane ziemniaki, ale nigdy nie udało mi się odtworzyć tego smaku w mojej kuchni - wypływał on chyba ze skali na jaką te ziemniaki gotowano (ok. 200 osób). Nie znosiłam za to zupy szczawiowej bo pływały w niej twarde łodyżki szczawiu - nazywałam tę zupę "zupą nitkową".
Ola Mierzwicka napisał
uwielbiałam babciną zupę nic <3. A la budyniowa zupa +ubita pianka z białek :)