Jak zrobić pisanki? Rodzinne malowanie pisanek jest wspaniałe! Tradycja to przekazywane z pokolenia na pokolenie treści ogólnie pojętej kultury, czyli obyczajów, moralności, zachowań i wierzeń. Kultywowane w domach, przekazywane z ust do ust, z rąk do rąk, chciałoby się powiedzieć w przypadku rękodzieła i ozdób. Ja, z mojego domu rodzinnego pamiętam między innymi pisanki. Robiłam je z mamą, pamiętam jak dziś, gdy stałam na taborecie w błękitną kratkę przy blacie kuchennym i obierałam cebule z łusek, która stała w szafce w niedużym, dziecięcym wiaderku. Potem mama z włosami spiętymi w kucyk, włożyła je do niebieskiego emaliowanego garnka i gotowała. Następnie tłumacząc mi coś wkładała jajka i miały one taki rudo brązowy kolor po wyjęciu. Słońce świeciło przez firanki i gołębie biegały po balkonie. Pamiętam, że było to dla mnie fascynujące… Takie wspomnienia, obrazy połączone z odczuwaniem zapachu i atmosfery chwili są dla mnie bardzo ważne. Ważne dla kobiety, żony i matki. To taki kobiecy rytuał, historia i wiedza, to ciepło domu, wspomnienia i wszystkie uczucia chwili, które chciałoby się przywrócić i przekazywać dalej. Sama jestem teraz matką. Czasy kultywowania tradycji ożyły u mnie w domu wraz z pojawieniem się dziecka. Sama chcę i marzę o tym, żeby moje dziecko, jako dorosła osoba, będzie mogło powiedzieć: „Moja mama tak robiła …, razem coś tworzyliśmy”. To fascynujące i jednocześnie nostalgiczne, aż do wzruszenia. To tradycja, którą mojej mamie przekazała babcia, a ja dzisiaj, też jako matka, przekazuję ją dzieciom. Pisanki wielkanocne, są tradycyjnym wyrobem rękodzieła. W dzisiejszych czasach, można w domu zrobić pisanki dosłownie, bez trudu, zabawne, kolorowe i ciekawe. To fenomenalna zabawa z dzieckiem. To możliwość wspólnej zabawy kolorami, to czas do rozmów, do pośmiania się, do wykazania kreatywnością i spędzenia razem przemiłego i fantastycznego czasu! Dzieciaki często wspominają, a pamiętasz mamo, gdy razem robiliśmy pisanki, stroik, ozdoby choinkowe … Wtedy już wiem, że to te momenty, które zostaną, w pamięci dzieci na całe życie. To będą pamiętać, wspominać, i do tego będą wracać. Więc bawcie się, śmiejcie i spędzajcie razem rodzinny czas, a pisanki wielkanocne udadzą się rewelacyjne! Zapraszam na kilka moich pomysłów:
Jak zrobić pisanki?
Pisanki z cekinami
Pisanki z cekinami są bardzo proste do zrobienia. Efekt, jaki można osiągnąć jest wprost genialny. Nie potrzeba specjalnych zdolności plastycznych, cierpliwość i dokładność wystarczy. Dzieci od 5 roku już spokojnie mogą z wami takie pisanki robić. Do przygotowania pisanek z cekinami potrzebne są jajka styropianowe, cekiny w dowolnych kolorach, krótkie szpilki. Dekorowanie jajka zaczynam od góry. Wbijam kilka cekinów tworząc okrąg. Następnie drugi rząd tak, aby zachodził na pierwszy. Mieszając kolory można uzyskać fajne efekty wizualne. Polecam takie pisaki z cekinami!
Pisanki z guzikami
Te pisanki lubię, jakość szczególnie. Są wesołe, każda jest inna, guziki im różniejsze, im bardziej kolorowe tym lepiej. Do takich pisanek potrzebne są również jajka styropianowe, pistolet na klej do lepienia na ciepło z przezroczystymi sztyftami i guziki. Klej po rozgrzaniu w pistolecie jest bardzo gorący. Należy ostrożnie przykładać guziki, najlepiej pomóc sobie pęsetą lub czymś je dociskać. To metoda dla starszych dzieci i dorosłych.
Pisanki z piórkami
Pisanki z piórkami robię dość podobnie jak pisanki z guziczkami. Na styropianowych jajkach, klejem z pistoletu na gorąco przyklejam kolorowe piórka. Po nałożeniu kleju, przylepiam piórka, dociskam nożyczkami i czekam aż zaschną. Po doczepieniu wstążeczki wyglądają słodko!
Pisanki ze sznurkiem
Takie pisanki pamiętam z domu rodzinnego oraz z zajęć plastycznych w szkole podstawowej. To też fajna propozycja dla tych, którzy chcą przygotować pisanki bardziej wytrzymałe niż te z ugotowanych na twardo jajek.
Styropianowe lub plastikowe jajka smaruję klejem, tak mniej więcej w ¼ wysokości. Delikatnie przyklejam sznurek, kręcąc jajkiem dookoła. W razie potrzeby, gdy powstają zbyt duże dziury lub szczeliny, można przesunąć sznurek drugim kocem pędzelka. Jajka schną od kilku do kilkunastu minut zależnie od kleju. Do obklejania można użyć sznurka bawełnianego lub papierowego.
Pisanki malowane
Pisanki malowane pozwalają zarówno dorosłym jak i dzieciom. Różne techniki, różne efekty. Jajka ugotowane na twardo, wydmuszki, jajka plastikowe lub styropianowe wszystkie można malować farbami, odciskać szablony i stemple. Można użyć też kolorowych pisaków, tuszu lub lakieru do paznokci.
*****
Jak masz ochotę to napisz w komentarzu, jakie są Twoje wspomnienia lub tradycje świąteczne wyniesione z domu rodzinnego? Co chcielibyście, żeby zapamiętały wasze dzieci?
Pozdrawiam Świątecznie!
Olga Smile
Pani Olgo, to nie są pisanki, to są ozdoby wielkanocne ;-))
Pisanki to jajka ozdabiane w różny sposób i podane do zjedzenia na Wielkanocne śniadanie , np. te gotowane w łuskach cebuli i u nas skrobane nożykiem !!!!
poziomka – u mnie nowoczesna wersja :) Może być i na jajkach gotowanych, ja lubię mieć pisanki na dłużej, dlatego na styropianowych robię ale na wydmuszkach też można, jak ktoś woli.
Coca cola <3
W moim rodzinnym domu zawsze był pieczone wielkanocne,baby w kamionkowych foremkach,śliczny baranek lukrowany , tort czekoladowy w kształcie pisanki ,pascha ( z twarożku robionego przez mamę)i 3 mazurki.
W Wielką Sobotę przed południem robiliśmy pisanki.Około godź 13-tej przygotowywaliśmy stół do święcenia.
Na ogromnym półmisku leżały poukładane wędliny:szynka,boczek baleron,swojska kiełbasa,pisanki,sałatki,chrzan,ciasta ,na kloszu owoce.Potem przychodził zaprzyjaźniony z naszą rodziną ksiądz i święcił.
Po święceniu wyruszaliśmy do kilku kościołów aby odwiedzić Boży Grób.
W niedzielę rano szliśmy na rezurekcję,a później śniadanie święcone w dużym gronie: z rodzicami,babcią i dziadkiem.
Tak wyglądały święta również gdy urodziły się i dorastały moje dzieci, tak wyglądają również święta z moimi wnukami.Jeden wyjątek: nie mamy aktualnie zaprzyjaźnionego księdza tylko chodzimy z koszyczkami do kościoła święcić.Mazurki piekę razem z wnuczkami i z wnuczkami robimy pisanki i ozdoby świąteczne.
Dzieci uwielbiają przygotowania do świąt.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt
Moje wspomnienie Świąt Wielkiej Nocy dotyczy gównie lanego poniedziałku. Na co dzień spokojny Tata, tego poranka ganiał się z nami dzieciakami jak szalony z własną butelką wody, tak około 1 litrowy miał sprzęt co roku, lecz często uzupełniał wodę w kranie w kuchni. Ja zawsze szykowałem jakąś miękką butelkę po płynie do naczyń. I testowałem otwory w nakrętce, aby woda poleciała jak najdalej i zmoczyła rodzeństwo i rodziców. I co roku nie wierzyłem że tata zrezygnował ponownie z nakrętki i chlapie we mnie pełnym strumieniem. Moja butelka „nosiła” wodę daleko, ale jak tata podbiegł to i tak byłem cały mokry. Atmosferę podgrzewała mama, która była niezadowolona, że podłoga wszędzie zaczyna pływać, „no już wystarczy… dajcie spokój … orany jak zimna – krzyczała”, więc na przekór jeszcze większa głupawka nam się włączała i tak przez kilka minut szaleliśmy i wszyscy byli mokrzy i mieszkanie też. Potem wspólne sprzątanie na czworakach … zmywanie podłogi, itp … ale zawsze twierdziłem, że było warto. W porze obiadowej i podczas rodzinnych wizyt w tym dniu to już było na spokojnie kilka kropli wody toaletowej na szyję i już ciotki piszczały … ale poranki były niezapominane …
Pozdro Piotr
Ja pamiętam gotowanie jajek, ozdabianie drzewka na Boże Narodzenie. Robienie bombek i pisanek. Zapach chleba pieczonego. Zdałam sobie sprawę, że muszę się bardziej przyłożyć, żeby moje dziecko tylko filmów z dzieciństwa nie pamiętało ;) Pozdrawiam Cię Olgo
Ja najmilej wspominam wspólne malowanie pisanek woskiem pszczelim, zawsze z mamą i sąsiadką. Myślę,że jest to jedna z tych rzeczy na, które czeka się cały rok. Wspólne przygotowywanie koszyczka i niekonczące się rozmyślania co by tu jeszcze włożyć…:)
Oczywiście jako dzieci zawsze czekaliśmy żeby pójść ze Święconką do kościoła.Była to frajda dla każdego dzieciaka. Po drodze spotykalismy się i wspólnie maszerowaliśmy Święcić. Nie omieszkaliśmy zaglądac co tam w koszykach u znajomych się znajduje :) Mnie najbardziej interesowały jak inni pomalowli swoje jajka.
Szykując się na niedzielną mszę wszyscy nie mogli doczekać się …powrotu :)…każdy chciał się rzucić już na Świąteczne smakołyki a zwłaszcza na Sodrę, którą robi się z wedzonki, jaj i chrzanu. Pyszna, przepyszna oj po co ja wspomniałam aż mi zaburczało w brzuchu na samo wspomienie o niej…
Pozdrawiam :)
W związku, iż jest to blog kulinarny, a nie religijny, to napiszę o tradycji bliższej ciału (konkretnie kubeczkom smakowym i żołądkowi) a niżeli duszy. Napiszę o tradycji charakterystycznej dla mojego regionu: śląska cieszyńskiego. Potrawa ta, równie pyszna co prosta, gości obowiązkowo na wielkanocnym stole każdego szanującego się lokalnego patrioty znad Olzy, a jest to tak zwany „murzyn”. Nazwa może myląca (i z lekkim akcentem dyskryminacji), ale smak (i zapach) rekompensuje i przysłania te małe wady. Jest to nic innego, jak zapiekana w cieście drożdżowym biała kiełbasa. Ciasto drożdżowe jest z dodatkiem smalcu, co wpływa decydująco na smak i strukturę ciasta, a zapach w trakcie pieczenia, powoduje nienaturalne zwiększenie pracy ślinianek i kulinarne zawroty głowy (choć to bądź co bądź prozaiczna kiełbasa w cieście). Ta tradycja kulinarna na pewno w mojej rodzinie nie zginie i pomimo mody (słusznej zresztą) na zdrowe odżywianie, będzie gościć na moim wielkanocnym stole (siejąc postrach wśród wegan i wegetarian) jak długo mój piekarnik grzał będzie. Dla zainteresowanych chętnie podzielę się przepisem (wojtekstalmach@gmail.com).
Moje najbardziej niezapomniane zdobienie jaj to były wydrapywanki na skorupkach barwionych w łuskach cebuli. Pewnego roku mój brat zaczął wyskrobywać hatifnaty z Muminków i śmieszne napisy pod spodem. Podchwyciła to cała rodzina i tak było przez 3 lata. Jak myślę o pisankach od razu mam to, dla innych absurdalne, skojarzenie – hatifnaty :) A minęło już z 15 lat.
Wielkanoc zawsze będzie mi się kojarzyła z malowaniem jajek. Wspomnienie z dzieciństwa powielane latami jest takie, że w poranek sobotni budził nas zapach wosku. Tak, tak, wosku nie ciast ani pieczonych mięs, bo to był aromat zwykły, a niezwykły to właśnie zapach rozgrzanego wosku. Wstawałyśmy więc z siostrami i wędrowałyśmy do kuchni, gdzie moja mama tworzyła cuda z jajek. Jej pisanki były ozdobione cudnie, najróżniejsze kształty i wzorki nanoszone tradycyjną metodą czyli patyczkiem na końcu którego w zależności był albo gwoździk albo szpilka, którymi uzyskiwało się różne grubości kresek. I tak ozdobione woskiem jajko lądowało w słoiczku z farbą. Oczekiwanie na efekt było niezwykłe, bo to co później ukazywało się naszym oczom było arcydziełem. Do zadań taty w tym czasie było bawienie nas wspomnieniami ze świąt Wielkanocnych obchodzonych za jego młodych lat, oczywiście najciekawsze były te z Lanego Poniedziałku. Nadal lubię je słuchać.
A dziś co prawda nie budzi mnie zapach rozgrzanego wosku, ale tradycja jest podtrzymana. Rano idę z córką do babci, gdzie siadamy w kuchni, wspólnie malujemy jajka, śmiejemy się i wspominamy. Jest cudnie. A po latach prób i błędów, moje pisanki wyglądają już całkiem nieźle, brakuje mi jeszcze do perfekcjonistki jaką jest moja mama, ale może kiedyś ją doścignę.