Przygotowałam do mrożnia na zapas rosół kolagenowy wołowy czyli z kości wołowych i ogonów. Rosół kolagenowy wołowy ma to do siebie, że jest zwarty w strukturze, pełen kolagenu, aminokwasów i wspiera funkcje skóry. Jak pewnie doskonale wiecie kolagen to jednym z najważniejszych białek w ludzkim organizmie. Stanowi około 30% całkowitej masy białkowej i aż 70% masy białek skóry. Często nazywany białkiem młodości, odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia skóry, stawów, kości oraz wielu innych struktur ciała. W organizmie występuje ponad 20 typów kolagenu więc jego suplementacja nie jest tak oczywista jakby się wydawało. Chociaż marketing i producenci suplementów robią co mogą, to i tak najlepszym źródłem kolagenu wydają się buliony kostne, ryby i owoce morza, jajka, warzywa bogate w witaminę C ponieważ to właśnie witamina C jest niezbędna do syntezy kolagenu oraz orzechy i nasiona, które dostarczają aminokwasów i cynku wspierającego produkcję kolagenu. Rosół kolagenowy wołowy z pieczonych kości i ogonów, ma głęboki smak i klarowną strukturę. Zazwyczaj gotuje się go pomiędzy 12-24 godziny. Ja gotowałam 2 doby, tak jak robili to moi znajomi. Przelałam go przez gazę, bardzo ostrożnie i delikatnie wyjmowałam kości i mięso. Uzyskałam cudowny klarowny rosół kolagenowy, który zamroziłam w 15 pojemnikach. Ja zrobiłam wielgachny gar ale podam Wam proporcje tak mniej więcej na 6 litrów takiego rosołu, do którego inne rosoły mówią szefie normalnie. Już pokazywałam Wam tyle przepisów na rosół i bulion, że zawsze mnie zadziwia, że można zrobić kolejne. Pytałam was ostatnio na facebooku czy kupujecie mięso przez internet, czyli w sklepach www. Zdecydowałam się w końcu z polecenia kupić przez internet. Przyjechały ogony wołowe, kości szpikowe i ossobuco czyli wszystko co zamówiłam. Przez pierwsze 24 godziny na malutkim gazie gotowałam tylko mięso i kości z przyprawami. Warzywa by się rozpadły więc dodałam je na ostatnie 12 godzin pyrkania rosołu. Wyszło mega, mega smacznie, zresztą sami zobaczcie jaką fantastyczną strukturę i kolor ma mój rosół kolagenowy wołowy czyli z kości wołowych i ogonów. Pewnie można wykorzystać do jego gotowania łatę wołowa albo szponder ale ja chyba najbardziej lubię połączenie kości i ogonów. Jeśli łata to taka ekstra dodaję. Ciekawa jestem, jaki rosół ty lubisz? Zapraszam Was dzisiaj na rosół kolagenowy wołowy czyli bulion kostny inaczej, który ja robię w wersji na zapas i bardzo ale to bardzo mi się sprawdza.
ROSÓŁ KOLAGENOWY WOŁOWY
ROSÓŁ KOLAGENOWY WOŁOWY – składniki:
- 3 kg kości szpikowych
- 2,5 kg mięsa wołowego o z kością, u mnie dwa ogony wołowe
- 10 sztuk dużych marchewki
- 3 korzenie pietruszki
- 1 korzeń średniej wielkości selera
- 5-6 litrów wody (ilość trzeba samemu regulować zależnie od wielkości garnka)
- 6 listków laurowych
- 1 łyżka kulek ziela angielskiego
- sól i pieprz do smaku
- 80 ml łyżki octu jabłkowego (ja miałam ryżowy do sushi)
ROSÓŁ KOLAGENOWY WOŁOWY – przepis:
- Warzywa korzeniowe obieram, przekrawam na pół w grubości.
- Kości płuczę pod kranem w ciepłej wodzie, chcę się pozbyć ewentualnych kawałków i takiego grysu z cięcia.
- Do garnka wkładam kości, dodaję pokrojone ogony, ocet, wodę, ziele, listki i 1 płaską łyżkę soli. Tu można dodać mniej, bo łatwiej dosolić potem.
- Garnek stawiam na gazie i go pilnuję, zaglądając raz na jakiś czas. Po zagotowaniu zmniejszam gaz na malutki. To cały sekret klarownego rosołu, mały gaz i pilnowanie, żeby się mięso nie rozpadło, a z niego białko.
- Rosół kolagenowy wołowy z kości wołowych i ogonów gotuję długo, najczęściej od kilkunastu do kilkudziesięciu. Czasami zostawiam na całą noc na malutki gazie, żeby lekko pyrkał. I to najlepszy sposób.
- Po dobie lub dwóch dodaję obrane warzywa i też gotuję. Potem delikatnie wyławiam mięso i kości. Przelewam przez sito z gazą do drugiego garnka. Schładzam w wannie z zimną wodą, zdejmuję tłuszcz z powierzchni. Rozlewam rosół kolagenowy wołowy czyli z kości wołowych i ogonów do pojemników i schładzam w lodówce po czym zamrażam.
- Rosół taki pijemy rano, po mocnym podgrzaniu, świetnie smakuje i mocno rozgrzewa. A bulion kostny zawsze są na czasie, tylko ich przygotowanie zajmuje dużo czasu, więc czasami wygodniej je po prostu kupić ale ja jednak i tak wybieram opcję zrób to sam.