Torba na ramię
Torba na ramię jest dla mnie podstawowym elementem stroju, gdy wyruszam z domu. Nie wyobrażam sobie pójść do sklepu, na spacer czy w goście, bez mojej torby. Duża, przepastna, wygodna, mieszcząca wszystko, czego mi potrzeba i nie potrzeba również – taka właśnie ma być dla mnie idealna torba na ramię. Mąż się śmieje, że z moją torebką można przeżyć pół roku w buszu :) Pewnie tak ;) Waga torebki z pełnym załadunkiem zaskakuje nie tylko mnie ale każdą osobę, której daję torebkę przez chwilę potrzymać. Niczym Hermiona powinnam z niej wyczarować namiot, przy tej wadze wcale bym się nie zdziwiła ;)
W tej chwili w sklepach, portalach aukcyjnych i centrach handlowych dostaniecie tysiące wzroków toreb na ramię. Ja osobiście wybieram tylko torby z eko skóry, zamszu syntetycznego, filcu, bawełny, pcv lub innego materiału. Nie lubię toreb skórzanych. Pytacie mnie czasami, dlaczego nie chce torby skórzanej. Jak to najprościej wytłumaczyć … ponieważ nie lubię, nie chcę, skóra jest personalna/osobowa. Wiem, że jest czyjaś, nie chcę się zastanawiać czyja! I zdecydowanie wolę psa głaskać niż torbę, a na serio miewam takie odruchy :) Stąd eko torby w mojej garderobie. Skóra ponadto nie jest produktem ubocznym produkcji mięsa jak czasami się myśli. Jednak w ten temat nie chce się zagłębiać. Zainteresowanych odsyłam do przeszukania sieci w odpowiedzi na nurtujące pytania. W każdym razie torbę przyciskam do siebie, czasami trzymam na kolanach, pod pachą, dotykam, głaszczę i dobrze się czuję, gdy jest materiałowa :) Dodatkowo mam bardzo wrażliwy nos na zapachy, wącham torby, portfele, nowe buty, książki, a nawet ostatnio telefon Samsung, którego obudowa dla mnie pachniała skórą, co lekko mnie przeraziło. Gdy zapach materiału mi nie odpowiada nie mam siły, żebym coś takiego kupiła. Robi mi się słabo, gdy wchodzę do sklepu w którym zapach skóry wpada mi nosa zaraz po przekroczeniu progu. Odwracam się na pięcie i wychodzę czym prędzej. Albo zemdleje albo wyjdę – z dwojga złego wolę wyjść ;)
Moja ukochana torba z królikiem Kapelusznikiem z Alicji w krainie czarów, pojemna na ramię, po dwóch sezonach noszenia w końcu musi przejść na emeryturę. Ruszyłam więc w miasto, jak to młodzież mówi i powoli od sklepu do sklepu przeszłam przez dwa centra handlowe. Frustracja się zwiększała w miarę upływu czasu. W końcu udało się na 2 minuty przed zamknięciem – kupiłam nową torbę. Czuję się normalnie niczym zdobywca ;)
Napiszę o kilku markach, których torby noszę, lubię i z przyjemnością kupuję. Po pierwsze GUESS, zawsze wybieram te z eko materiałów, zresztą w naszej polskiej sieci sprzedaży skórzanych tej marki jest jak na lekarstwo – i dobrze. Lubię młode kroje ich toreb, świeże w stonowanych kolorach i fasonach. Sprawdzoną marką przeze mnie jest również Boudoir on the moon. Mam od nich torby z filcu i eko zamszu, to chociażby królik o którym pisałam wcześniej. Świetne, nietuzinkowe, wyjątkowe, tak bym je określiła na chwilę obecną. Od jakiegoś czasu interesuje się również marka WITTCHEN, odkąd wprowadzili do swojej oferty skóry syntetyczne. Ładne modele, w niedużej ilości pojawiają się w sklepach, więc mała szansa, że spotkacie kogoś na ulicy z taką samą torbą. Kolejną marką ale już jakby masową jest SAMSONITE z kolekcją kolorowych toreb sportowych. Wszystko byłoby OK., gdyby kolory były jak dla mnie spokojniejsze, czerwień, pomarańcz, róż, czy fiolet jakoś nie komponuje się z moją garderobą. Zresztą co roku wzory są bardzo podobne, różnią się jak dla mnie niewiele, ale dla odważnych i aktywnych kobiet mają bardzo fajne torby! Trzy razy byłam w sklepie Kipling belgijskiego producenta torebek i kobiecych akcesoriów i przyglądałam się torbom kolejny raz. Ładne, z fajnych materiałów, wiele krojów, kolorów, każdy znajdzie coś dla siebie. Wisząca małpka będąca logiem marki jest świetna! Czasami taki mały element a torbę pamięta się na długo! Monnari też ma bardzo ciekawe, kolorowe torby i bardzo pojemne, to dla mnie wielki plus, bo torba musi mieścić masę rzeczy a nawet więcej. Wybór wzoru i koloru jast olbrzymi w każdym sezonie. Sama mam bodajże 4 lub 5 toreb Monnari.
Czego wymagam od torby, tak w skrócie:
– ma być pojemna i wygodna,
– do zawieszania na ramię oraz wzięcia w rękę
– mieszcząca A4, bo za mała torba, to zła torba ;)
– materiał roślinny lub syntetyczny
– kolory spokojne, chociaż nie zawsze
– zamykanie na zamek – koniecznie! A najlepiej na suwak. Nie rozumiem toreb otwartych, oczami wyobraźni już widzę jak ktoś mi wsuwa rękę do torby, gdy ja stoję w kolejce do kasy w jakimś sklepie
– miła w dotyku, miękka i przyjemna
– łatwa do czyszczenia albo nie bojąca się pralki ;)
Uwielbiam torby, lubię je kupować, nosić, zmieniać, przekładać rzeczy i dopasowywać. Ponieważ ja noszę raczej stonowane kolory ziemi, to kolor torby tez musi być adekwatny. Jasna na lato, ciemniejsza na zimę :) Teraz kupiłam Wittchen (prawy górny róg na zdjęciu) Zapowiada się na pojemną i wygodną :D Zobaczymy w użytkowaniu :D
Ja wciąż i niezmiennie szukam ŁADNEJ TORBY na ramię, takiej wesołej, bez skóry, futra i innych zwierzęcych dodatków. Najlepiej jakiejś kolorowej, świeżej, mieszczącej A4 i zapinanej na zamek, żeby mi nikt w niej w sklepie nie grzebał. Macie jakieś propozycje? Polecajcie marki, bo to świetny temat a znaleźć coś ładnego nie jest prosto!
Anna Winiarska napisał
O bag ;-)
Ola MAŁA gotuje napisał
„Takie rzeczy tylko w Erze” ;)
Maja Krypciak napisał
Lumpeksy? :D
Olga Smile napisał
nie załamujcie, dajcie nadzieję ;)
Izabela Izis napisał
Pracownia Zuzi Górskiej :-) Mozna u niej zazyczyc aobie w jakich kolorach, dodatkach sie chce :-)
Renata Drozda-Nagowska napisał
O i ja taką chętnie zakupię.
Olga Smile napisał
Izabela Izis – ale oni mają tylko skórę gdy kiedyś pytałam. No chyba, że coś się zminiło.
Maja Krypciak napisał
DaWanda? :)
Krystyna Kowalik napisał
Może CARGO BY OWEE?
Izabela Izis napisał
Nieeee, mam wielka Hobo juz 4 rok i nie jest ze skory :-)