Tort czekoladowy
Tort czekoladowy. Zanim o torcie to wspomnę, że pytacie się mnie w komentarzach i mailach jak pracuję, jak wymyślam potrawy, w jaki sposób znajduje inspirację. Postaram się to wyjaśnić. Czasami gotując jedno danie, myślę już o innym. Przez głowę przelatują mi pomysły, jak klucze powracających z zimowisk dzikich ptaków. Różne wspomnienia smaków, możliwe kombinacje, jakieś zdjęcia czy obrazy. No i zapach, który jest dla mnie wizytówką miejsc, takim hasłem wspomnień, jakby szyfrem w zamku, który przywołuje obrazy i atmosferę minionego czasu. Gdy myślę zapachami, co, do czego pasuje, z czym się komponuje najlepiej, wtedy analizuję wiele możliwości. Innym razem logiczne myślenie przeważa u mnie nad artystycznym szaleństwem i zmniejszam na przykład ilość cukru z pierwotnego pomysłu zastępując go zdrowszymi suszonymi owocami. Ale to tylko czasem …To cała ja. Z natłokiem pomysłów, w każdej chwili wolnej myśląca o gotowaniu. Wręcz natrętnie napływające pomysły do głowy, jak wartki strumień wody, nie chcą dać mi wolnego czasu, tylko przypominają mi o sobie. Tak wciąż i wciąż i wciąż. Gdy pływam w basenie lub jeżdżę na rolkach czy biegam, czasem wyłączam się na chwilę, starając się nie myśleć. Wtedy też kołaczą mi się po głowy nowe, kolejne pomysły. Proszę w międzyczasie męża, żeby zapamiętał jakieś hasło w stylu „kopuła z ciasta”. Żeby przypomniał mi je, gdy będę miała wolne ręce i chwilę. W wielkim notesie z gwiazdami zapisuję głównie hasła, jakby wyrwane z kontekstu, czasami coś rysuję, szkicuję lub piszę długą notatkę przeplataną bieżącymi wnioskami nasuwającymi się w trakcie. Notuję. Pomysły, te, co lepsze wykonuję, gdy tylko mam dostęp do swojej kuchni. Czasem spać nie mogę i właśnie noc pozwala mi na wygospodarowanie jeszcze kilku godzin dla siebie, dla kuchni, dla gotowania. Takie minuty wyrwane, po cichu z doby, zachłannie, poświęcone na pracę, na notowanie ołówkiem na bieżąco, na pobrudzonej kartce proporcji, wag i gęstości. To jest proces tworzenia, jakby od początku, od podstaw, od pomysłu czy wspomnienia lub emocji. Wszystko przekłada się na jedzenie. U mnie wszystko. O moje życie pełne emocji, pracy i miłości rodzinnej. Przed wami właśnie owy pomysł na „kopułę z ciasta”, czyli Tort czekoladowy z kremem :)
Tort czekoladowy z kremem
Tort czekoladowy – składniki:
- Ciasto:
• 2 szklanki pełnoziarnistej mąki ryżowej
• ½ szklanki mąki z tapioki + ½ szklanki skrobi ziemniaczanej ewentualnie zamiennie 2 lub 3 szklanki mąki tortowej (jeżeli nie przeszkadza wam gluten)
• 1 niepełna szklanka miałkiego cukru
• 100 ml kakao może być więcej max 150 ml
• 2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
• 2 łyżeczki sody
• 1 łyżeczka gumy ksantanowej (ciasto ma lepsza konsystencję, ale można ewentualnie pominąć)
• ½ łyżeczki soli
• 200 ml mleka migdałowego, kokosowego, sojowego lub innego może być też zwierzęce
• 200 ml kefiru wodnego (lub zwykłego kefiru ewentualnie jogurtu)
• 150 g miękkiej margaryny bezmlecznej, mlecznej lub masła
• 60-70 ml musu z mango lub jabłkowego. Ja zmiksowałam polówkę okazałego mango na pastę. - Krem czekoladowy:
• 400 g wiórków kokosowych
• 1 szklanka cukru pudru
• 120 ml kakao
• 3 czekolady deserowe
• 200 g margaryny lub masła
• 60 ml mleka (czasami można pominąć zależy jak wiórki się zmiksują)
Tort czekoladowy – przepis:
Ciasto:
1. Dno tortownicy o średnicy 22 cm wykładam papierem do pieczenia. Na bokach wykładam długi pasek papieru, który smaruję margaryną i przylepiam.
2. W misce łączę mąki, cukier, kakao, proszek, sodę, gumę ksantanową i sól. Mieszam mikserem bardzo dokładnie.
3. Dodaję miękką margarynę i mieszam dalej.
4. W garnuszku łączę mleko migdałowe z kefirem wodnym i pastą mango. Dodaję do suchych składników ciągle mieszając. Gdy ciasto się zagęści, przekładam do tortownicy i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piekę około 50 minut do suchego patyczka.
5. Wystawiam do wystudzenia. Przekrawam na trzy części i wstawiam do lodówki aby był zimny przed chłodzeniem.
Krem:
1. Wiórki kokosowe wkładam do blendera kielichowego lub do dużej miski, gdy używa się bledera ręcznego. Powoli, ale systematycznie miksuję wiórki, tak, aby zrobiła się z nich pasta – krem kokosowy, to ważny etap. Jeśli idzie bardzo trudno dodać trzeba margarynę/masło, wtedy masa się rozrzedzi i ułatwi miksowanie.
2. W kąpieli wodnej rozpuszczam czekoladę. Do wiórków z tłuszczem dodaję rozpuszczoną czekoladę, cukier i kakao. Miksuję kilkanaście sekund, aby masa była jak najlepiej się połączyła. Krem będzie rzadki, teraz czas na chłodzenie. Trzeba go wstawić do lodówki i mieszać, co kilka minut do czasu aż będzie nadawał się do smarowania. Powinien być dość gęsty, żeby nie spływał z tortu.
3. Masę dzielę na 4 części. ¼ smaruje dolny blat, ¼ drugi blat. Pozostałą ½ masy smaruje tort od góry i po bokach. Wstawiam do lodówki, aby krem stężał.
4. Tort przed podaniem wystawiam około 15 minut wcześniej. Wypróbujcie koniecznie ten tort czekoladowy :)
Olga Smile napisał
maja – o matko, ale jak skrzypi? To bardzo delikatne ciasto! Kurcze, a jaką mąkę miałaś
Osia napisał
Ja tam polecam tort bo wyjątkowo smaczny mi wyszedł.
tika napisał
cudowny smak :*
Pasia napisał
Dziękuję Pani Olgo za niekończące się pokłady pomysłów! <3
Adam napisał
Pani Olgo, czy zamiast gumy ksantowej mogę dodać gumy guar?
Olga Smile napisał
Adam – raczej tak.
nana napisał
bardzo mi sie podoba :)
pika napisał
masz talent dziewczyno :* :).
Rafaaal napisał
Piękny tort czekoladowy!!!
Marta napisał
Mi niestety nie wyszedł.Pewnie to wina użytych mąk bo wzięłam mieszankę bezglutenowa( z tej mieszanki nie wyszedł mi tez Twój chleb) plus własnoręcznie zmielony amarantus i tez mi skrzypialo i bylo strasznie suche.wczoraj zrobiłam muffinki czekoladowe i to samo strasznie suche