ZUPA SAMGYETANG
Kupiłam zestaw przypraw do SAMGYETANG lub czyli takiego koreańskiego rosołu z kurczakiem nadziewanym ryżem. SAMGYETANG jest bardzo popularną zupą w w Korei. Intensywny, rozgrzewający, taki dość dziwny w smaku jak na polskie podniebienie. Jedzony jest w Azji zazwyczaj w letnie, gorące dni. Powiedziałabym, że jest to taka modyfikowana wersja rosołu, więc jakby na to nie patrzeć, po prostu rozgrzewająca zupa z kurczaka z żeńszeniem i ziołami, tak mało popularnymi w Polsce. Ale o tym za chwilę.
Sama nazwa dania samgyetang (삼계탕, 蔘鷄湯) oznacza po prostu zupę z kurczaka z żeńszeniem. I tyle. Według filozofii Wschodu, wierzono, że można uzupełnić tą zupą, utraconą energię w najgorętsze dni roku. Po prostu Koreańczycy, zwłaszcza ci starsi, żeby się ochłodzić jedzą gorące dania. Wiem dla Europejczyka brzmi to, co najmniej dziwnie. Dzieje się tak w myśl koreańskiego powiedzenia Yi-yeol-chi-yeol (이열치열, 以熱治熱) co oznacza w wolnym tłumaczeniu, że ”walcz upałem za pomocą upału, siłą za pomocą siły”. A takie najgorętsze dni są ponoć trzy i znajdziecie je również pod hasłem „trzy psie dni lata”. Przypadają one pomiędzy 3 lipca do 11 sierpnia a data zawsze zmienia się ze względu na kalendarz księżycowy.
Do samgyetang potrzebny jest zestaw określonych składników.Wątpię, że można je dostać świeże, więc ja kupiłam gotową mieszankę. W opakowaniu wygląda tak ja na zdjęciu. Po otwarciu zdziwienie, bo wyglądają i pachną zupełnie inaczej niż znane w Polsce przyprawy. W paczce jest: korzeń wyki mlecznej, owoc jojoba, korzeń lukrecji, morwa bombycis, żeńszeń i arcydzięgiel. Trochę wygląda, jakbym w kominku rozpalała.
Od razu napiszę, że taka mieszanka waży 70 g, kosztuje około 15 złotych i jest to porcja na raz. W sumie ciekawa jestem, bo w Korei kurczaki do tego dania ważą około 400-500 g i to jest porcja starsza na takiego kurczaka. Ja miałam 1400 g kurczaka i tak najmniejszy jakiego dostałam a przegrzebałam całą lodówkę z drobiem. W każdym razie użyłam go tyle samo, mimo większej ilości mięsa.
Mój domowy samgyetang wyszedł dość lekki, aromatyczny i zapewne pożywny. W smaku zupełnie inny niż rosół. Pachnie żeńszeniem, wyczuwalna jest słodycz i posmak lukrecji. Smak kurczaka bardzo intensywny, ryż zdecydowanie pasuje, chociaż dla osób, które nie jadają rosołu z ryżem, może być to dziwne połączenie. Podoba mi się opcja faszerowania kurczaka ryżem. Ryż puchnąc nadaje tuszy okrągły kształt. I tu jeszcze informacja o ryżu – powinien być słodki ryż czyli tak zwany ryż do mochi rice lub lepiący ryż. Jeśli takie macie to super, ja miałam ryż do sushi, okrągły i użyłam właśnie jego.
ZUPA SAMGYETANG
ZUPA SAMGYETANG – składniki:
- 1 kurczak
- 1 opakowanie ziół do zupy do kupienia na Allegro na przykład
- 4 ząbki czosnku
- 4 czubate łyżki ryżu (u mnie chyba pięć bo liczyłam po zmoczeniu a wtedy na łyżkę więcej wchodzi)
- woda
- ja dodałam jeszcze sól na koniec bo do tego smaku są domownicy przyzwyczajeni
- dymka do podania
ZUPA SAMGYETANG – przepis:
- Ryż wsypałam na sitko i przepłukałam wodą.
- Kurczaka umyłam pod kranem. Do wnętrza kurczaka włożyłam obrany czosnek i ryż. Spięłam kurczaka tak jak do faszerowania i związałam.
- Kurczaka włożyłam do garnka, dodałam wszystkie dodatki z torebki, nalałam tyle wody, żeby sięgała do połowy drobiu.
- Gotowałam na małym gazie, takim najmniejszych ponad 2 godziny. Zależało mi, żeby się kurczak ugotował ale nie rozpadł a ryż był miękki.
- Na koniec posypałam kurczaka posiekaną dymką i podałam w garnku. Zupa samgyetang smakowała rodzicom, mimo, że była wielkim zaskoczeniem smakowym.
Olga Smile napisał
Następna wersja będzie WEGE bo opcja jedzenia zupy z patyków jednak mnie kręci hahahaha serio, serio! Proszę oczekiwać zupy na dzisiejsze czasy, skoro tyle roślin to musi być roślinna 😃
Beata napisał
Tak też pomyślałam, będzie kurczak z kominka 😂
Kmiecik napisał
Całkiem nieźle to wygląda
Paweł napisał
Wyglada trochę jął kompozycja na ścianę z drewna 😂
Ewelina napisał
Myślałam że to post z grupy florystycznej i będzie ozdobą jesienna z tego
Monika napisał
To samo pomyślałam 🤣 że korzenioplastyke uskuteczniasz
Ewelina napisał
A ja pilam takie herabtki
Małgorzata napisał
Myślałam, że to przygotowany na zimę chrust 😂😅😆
Angelika napisał
Myślałam że to ozdoby do zdjęć kulinarnych 🙆
Katarzyna napisał
Faktycznie,myślałam,że to podpałka 😆